Na giełdach wyprzedaż, drożeją surowce. Większe podwyżki stóp przed nami?
Na rynkach panuje bardzo duża nerwowość. Na szczególną presję narażone są spółki ukraińskie, ale też polskie, z ekspozycją na Ukrainę i Rosję, jak Famur, Amica, Śnieżka, CCC czy LPP. Trudno o prognozy, co dalej. Nie wiadomo, jaki będzie dalszy rozwój wydarzeń. Na razie sytuacja wygląda gorzej, niż jeszcze do niedawna spodziewała się większość obserwatorów. Jeśli Rosjanie przejmą kontrolę nad Odessą, wstrzymane może zostać dwie trzecie ukraińskiego eksportu.
Indeks WIG 20 spada o ponad 10,5 proc., do 1.824,47 pkt. WIG z kolei traci 10,7 proc., do 56.110,28 pkt.
Najbardziej przecenione są firmy ukraińskie. Astarta traci ponad 38,6 proc., KSG Agro 36,3 proc., Milkiland 31,5 proc., Kernel 28 proc., Ovostar ponad 22,4 proc. Ale tanieją też firmy krajowe handlujące ze Wschodem bądź posiadające tam aktywa. Kurs Asbisu spada o 29,6 proc., LPP o 23,6 proc., CCC o 12,5 proc., Famuru o 17,6 proc. i Amiki o ponad 7,3 proc.
Firma LPP poinformowała, że przeniosła administrację z biura w Kijowie do Lwowa, handel na Ukrainie jest zamknięty.
Asbis, jeden z czołowych dystrybutorów produktów branży informatycznej w Europie Środkowo-Wschodniej, zapewnia, że jest dobrze finansowo zabezpieczony przed skutkami konfliktu na Ukrainie. Wiceprezes Costas Tziamalis poinformował, że grupa ma na tych rynkach ubezpieczone 85 proc. należności, które wynoszą obecnie ok. 50 mln dol.
PKO BP z kolei spodziewa się, że ze względu na obecną sytuację na Ukrainie będzie musiał zrobić dodatkowe odpisy na działający na tamtym rynku Kredobank.
Również giełdy w zachodniej Europie w czwartek mocno spadają - inwestorzy masowo pozbywają się akcji poszukując bezpieczniejszych aktywów. Mocna przecena dotyczy m.in. akcji banków, spółek technologicznych, firm użyteczności publicznej i producentów towarów konsumpcyjnych.
- Region będzie pod dużą presją. Rynki się niepokoją, nie wiadomo, gdzie Rosja się zatrzyma - mówi Interii Jakub Szkopek z Erste Securities. - Pojawia się pytanie, co będzie z Odessą. To krytyczne miejsce. Przez Odessę przechodzi większość transportu morskiego, Ukraina eksportuje dwie trzecie towarów morzem. Gdyby tam nastąpiły duże zniszczenia, albo gdyby te tereny znalazły się pod wpływem Rosji byłby to duży problem dla gospodarki - dodaje.
Wyjaśnia, że około 40 proc. ukraińskiego eksportu stanowią towary rolno-spożywcze, z kolei 15 proc. - minerały, stal, ruda żelaza.
Waży się kwestia sankcji, które nałożone zostaną na Rosję. Rynki zastanawiają się, które sektory rosyjskiej gospodarki mogłyby zostać nimi dotknięte.
Rosja jest czwartym co do wielkości producentem nawozów azotowych na świecie, trzecim co do wielkości producentem złota, dostarcza też na rynki ok. 30 proc. diamentów, 40 proc. palladu i ok. 10 proc. platyny. Jest także szóstym największym producentem węgla oraz czwartym największym producentem aluminium z około 6-proc. udziałem w rynku oraz wiodącym dostawcą niklu i kobaltu.
- Rosja jest też drugim największym eksporterem pszenicy (do 20 proc. światowego eksportu), z kolei Ukraina jest największym eksporterem oleju słonecznikowego. Jednocześnie Morze Czarne jest głównym szlakiem eksportu zboża z Ukrainy i Rosji - mówi Szkopek.
- Obecna sytuacja przekłada się na drastyczny wzrost cen surowców. Drożeją pszenica, aluminium, pallad, platyna złoto. W górę idą ceny olejów roślinnych, bo Ukraina jest największym eksporterem i producentem oleju słonecznikowego na świecie - informuje analityk.
Ekonomiści Pekao oceniają, że wojna Rosji z Ukrainą oznacza spadek polskiego PKB o 1 proc. i większą skalę podwyżek stóp. Zaznaczają, że Rosja i Ukraina odpowiadają łącznie za ok. 5 proc. polskiego eksportu dóbr. Prawdopodobne jest, że wymiana handlowa spadnie w tym roku znacząco, minimum o kilkanaście procent. Szacują, że będzie to miało negatywny wpływ na polskie PKB w granicach 1 proc.
Podkreślają, że rosnące ceny surowców energetycznych i rolnych wskazują na dalszy wzrost inflacji i prawdopodobieństwo większej skali podwyżek stóp.
Monika Borkowska
Zobacz również: