Metale szlachetne pędzą sprintem

Dzisiejsze spadki giełdowych indeksów nie nosiły znamion głębszej korekty. Rynki akcji poruszają się w rytmie dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. W przeciwieństwie do metali szlachetnych, które sprintem pędzą do przodu.

Dzisiejsze spadki giełdowych indeksów nie nosiły znamion głębszej korekty. Rynki akcji poruszają się w rytmie dwa kroki do przodu, jeden do tyłu. W przeciwieństwie do metali szlachetnych, które sprintem pędzą do przodu.

Dla kogoś, kto regularnie czyta rynkowe komentarze, wiadomości o nowych rekordach cenowych złota i pogłębieniu słabości dolara, mogą powoli stawać się nużące, ale obecne trendy są nieubłagane. Podczas czwartkowej sesji za uncję złota płacono więcej niż 1380 USD, czyli w ujęciu nominalnym znowu padł rekord, a kurs pary euro dolar wzrósł w okolice 1,41 USD, co oznacza, że znalazł się najwyżej od stycznia 2010 roku. Amerykańska waluta taniała także w przeliczeniu na złote, ale mniej powodów do zadowolenia mieli inwestorzy liczący na podobne zachowanie kursu naszej walut wobec euro i franka. Po 16.00 czasu warszawskiego dolar kosztował 2,774 PLN, za euro i franka płacono natomiast podobnie jak dzień wcześniej odpowiednio 3,90 PLN i 2,91 PLN.

Reklama

Dane z zagranicy nie były dzisiaj ani jednoznacznie pozytywne, ani negatywne. Optymiści, o których w krótkim terminie może być coraz trudniej na światowych giełdach, reagowali m.in. na spadek liczby Amerykanów kontynuujących pobieranie zasiłku dla bezrobotnych z 4,51 mln do 4,39 mln i wzrost importu USA, mogący świadczyć o ożywieniu popytu wśród konsumentów. Z drugiej strony, w sierpniu, kiedy kurs dolara był na znacznie niższym niż obecnie poziomie (za euro płacono od 1,25 USD do 1,33 USD), eksport Stanów Zjednoczonych zwiększył się tylko symbolicznie, zaś w ubiegłym tygodniu na rynku pracy liczba nowych bezrobotnych wzrosła mocniej niż prognozowali ekonomiści, podobnie, jak inflacja producentów we wrześniu. Biorąc pod uwagę serię trwających od kilku tygodni zwyżek na rynkach akcji, brak zdecydowanych impulsów po stronie danych fundamentalnych przemawia raczej za pozostawieniem w portfelu dotychczasowych pozycji niż za realizacją zysków. Po czwartkowej sesji na Wall Street warto obserwować reakcję inwestorów na wyniki finansowe Google.

Czwartkowa sesja na GPW, pomimo spadków głównych indeksów, nie dostarczyła inwestorom o horyzncie inwestycyjnym dłuższym niż kilka sesji, poważnych argumentów do wycofywania kapitału z rynku akcji. WIG20 stracił na wartości 0,6 proc., a WIG spadł o 0,4 proc., ale mniejsze obroty niż podczas ustalania niedawnych lokalnych rekordów sugerują, że jeszcze nie pora na zdecydowane realizowanie zysków. Na całym rynku wymieniono się dzisiaj akcjami o wartości ok. 2,1 mld PLN, w czym największą zasługę miały papiery instytucji finansowych (Banku PKO BP i PZU) oraz surowcowego KGHM.

Łukasz Wróbel, Open Finance

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance

Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.

Open Finance
Dowiedz się więcej na temat: szlachetna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »