Kolejne ciosy dla popytu

Giełdy europejskie zaczęły tydzień mocnym pogromem popytu, co jednak po spadkach w USA i silnej przecenie na parkietach azjatyckich nie było zaskoczeniem. Plan Paulsona został przyjęty, ale teraz pojawiły się wątpliwości, czy będzie on wystarczającym antidotum na kryzys systemu finansowego.

Giełdy europejskie zaczęły tydzień mocnym pogromem popytu, co jednak po spadkach w USA i silnej przecenie na parkietach azjatyckich nie było zaskoczeniem. Plan Paulsona został przyjęty, ale teraz pojawiły się wątpliwości, czy będzie on wystarczającym antidotum na kryzys systemu finansowego.

Dodatkowo znów dały o sobie znać obawy o recesję w globalnej gospodarce i taka mieszanka pogrążyła wczoraj rynki na naszym kontynencie. Na większą chwilę oddechu nie pozwalało bykom również zachowanie kontraktów na indeksy amerykańskie, sugerujące dalsze zniżki na początku tamtejszych sesji. Główne wskaźniki w Europie otworzyły się na dużych minusach, często z obszernymi lukami bessy. To jednak nie powstrzymało wyprzedaży i giełdy zaczęły dalej słabnąć. W takiej atmosferze upłynęła większość przedpołudniowej fazy sesji.

Reklama

Później udało się wyhamować zniżkę i atmosfera nieco się uspokoiła, a na niektórych rynkach doszło nawet do prób odrabiania strat. Były one jednak bardzo nieśmiałe i na większości rynków zaczęła się mało ciekawa konsolidacja. Ten stan zakończył się wraz z rozpoczęciem notowań za Atlantykiem, gdzie indeksy mocno podążyły na południe, a w ślad za nimi parkiety w Europie. Efektem były nowe minima na większości z nich, a nieznaczne odreagowania w końcówce niewiele zmieniły fatalny obraz i większość wskaźników kończyła silnymi spadkami.

Nasz WIG20 nie odstawał swym zachowaniem od innych rynków, zaczynając nie tylko sporą luką bessy, ale też poniżej dotychczasowego minimum na 2278 pkt. Popyt starał się jeszcze ratować ten poziom, jednak niewiele z tego wyszło i podaż szybko przejęła inicjatywę. Indeks zaczął słabnąć, a z czasem przecena przybierała na sile. Krótko po południu spadki zostały wyhamowane w okolicach 2222 pkt., skąd rynek powoli zaczął piąć się do góry. Nie były to jednak wzrost mogący w większym stopniu zmienić niekorzystną sytuację. Jeszcze przed rozpoczęciem notowań zna giełdach amerykańskich WIG20 zaczął ponownie słabnąć, a z czasem ta wyprzedaż stawała się coraz mocniejsza. Pod wpływem słabego zachowania inwestorów w USA i podobnej reakcji na naszym kontynencie, nasz rynek też schodził na coraz niższe poziomy. W ostatnich minutach, tuż powyżej 2200 pkt. indeks lekko odreagował, choć nie zmieniło to obrazu sesji.

Trudno w obecnych warunkach szukać mocniejszych argumentów mogących w najbliższym czasie sprowokować popyt do większej aktywności i mało tego, wczoraj to podaż dostała kolejne impulsy. Nie dość, że na wykresie powstała luka bessy w przedziale 2277-2303 pkt., która powinna być ważnym porem, to jeszcze WIG20 znalazł się poniżej dotychczasowych minimów i dolnej granicy niewielkiego kanału wzrostowego. Po tak mocnej wyprzedaży odreagowanie może przyjść w każdej chwili, jednak dla większej poprawy nie ma obecnie klimatu i nawet nieco dłuższa niż kilkusesyjna korekta wydaje się dość optymistycznym wariantem.

Deutsche Bank PBC
Dowiedz się więcej na temat: ciosy | giełdy | cios | USA | WIG20
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »