Coraz większy strach na rynkach finansowych

Potwierdzeniem wyjątkowości obecnej sytuacji na krajowych rynkach finansowych jest już nie tylko skala zmian notowań, ale też i działania podejmowane przez władze. Wyprzedaż złotego przybrała już taką skalę, że skłoniło to w piątek do reakcji Narodowy Bank Polski. Przypomnijmy, że wcześniej waluty skupował Bank Gospodarstwa Krajowego, co traktowane było jako quasi-interwencja.

Potwierdzeniem wyjątkowości obecnej sytuacji na krajowych rynkach finansowych jest już nie tylko skala zmian notowań, ale też i działania podejmowane przez władze. Wyprzedaż złotego przybrała już taką skalę, że skłoniło to w piątek do reakcji Narodowy Bank Polski. Przypomnijmy, że wcześniej waluty skupował Bank Gospodarstwa Krajowego, co traktowane było jako quasi-interwencja.

Pomagała ona jedynie na chwilę. Wymowa działań banku centralnego jest oczywiście o wiele większa. Jednak przykład szwajcarskiego banku centralnego długo walczącego o osłabienie franka i zmuszonego do sięgnięcia po skrajne środki pokazuje, że NBP nie będzie tak łatwo umocnić złotego. Poniedziałkowe notowania to potwierdzają. Złoty znów traci w relacji do euro i dolara, do czego przyczynia się zniżka wspólnej waluty.

Najlepiej pokazuje ona brak wiary inwestorów w możliwość szybkiego przezwyciężenia kryzysu finansów publicznych na Starym Kontynencie. Zresztą nie widać pomysłów na to w samej strefie euro, a jednocześnie Chiny nie śpieszą się z deklaracjami o pomocy.

Reklama

W efekcie na rynkach finansowych zauważalny jest coraz wyraźniejszy kryzys zaufania, co skutkuje dalszą presją na ceny ryzykownych aktywów. Coraz trudniej znajdować powody do kupna akcji, czy ryzykownych aktywów w innym celu niż spekulacyjny. Przyszłość jest tak niepewna, jak ostatnio w 2008 r. W takich uwarunkowaniach trzeba liczyć się z utrzymaniem wysokiej zmienności na rynkach finansowych. Ta zaś stanowi dla inwestorów poważne ryzyko.

HOME BROKER ZWRACA UWAGĘ:

Coraz większa nieufność na rynkach finansowych zwiększa nieprzewidywalność ich zachowań

Luksusowe rezydencje w Londynie stanowią nadal bezpieczną przystań dla poszukujących miejsc, w których można ulokować kapitał

Rynki nieruchomości

Najmocniej od 11 miesięcy poszły w górę ceny luksusowych mieszkań w Londynie. We wrześniu podrożały o 11,4 proc. w skali roku. Chodzi o rezydencje warte średnio 3,7 mln funtów (5,7 mln USD). Jednocześnie wzrost cen był najsłabszy od października 2010 r. Zwyżka wyniosła 0,6 proc. W takich statystykach odbijają się obecne uwarunkowania rynkowe. Z jednej strony inwestorzy traktują luksusowe rezydencje w Londynie jako dobrą lokatę kapitału w trudnych czasach. To podtrzymuje zainteresowanie tego rodzaju nieruchomościami.

Z drugiej strony, fatalna sytuacja na rynkach finansowych i nieprzewidywalność gospodarek skłaniają do odkładania transakcji na później.

Tym bardziej, że duża część popytu pochodzi z zagranicy. I tak na przykład Rosjanie kupili 6,3 proc. wszystkich rezydencji sprzedanych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Obywatele Zjednoczonych Emiratów Arabskich nabyli 4,7 proc. z tych nieruchomości, a Amerykanie 3,9 proc. 3,2 proc. przypadło na Francuzów.

Zespół analiz

Home Broker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »