Ceny paliw i walut: Odbicie na rynkach

​Ropa na giełdzie w Nowym Jorku drożeje o 13 proc. Ropa w USA drożeje o 13 proc. po tym, gdy podczas poprzedniej sesji staniała o 24 proc. Cena odbija się z najniższego poziomu od 18 lat. Surowiec jest wyceniany powyżej 23 USD za baryłkę, ale nie jest wykluczone, że wkrótce notowania spadną do 12-18 USD - informują maklerzy.

Baryłka ropy WTI w dostawach na kwiecień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 23,01 USD, po zwyżce ceny o 12,96 proc. Ropa Brent w dostawach na maj na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 26,32 USD za baryłkę, wyżej o 5,91 proc. Inwestorzy analizują działania podejmowane przez rządy i banki centralne na całym świecie, które mają wesprzeć gospodarki zmagające się z nabierającą tempa pandemią koronawirusa.

Od 31 grudnia 2019 r. do 18 marca 2020 r. odnotowano na świecie 194.909 potwierdzonych przypadków COVID-19, zapalenia płuc spowodowanego koronawirusem SARS-CoV-2; prawie 8 tys. osób zmarło. Rynki ropy mocno odczuwają spadek globalnego popytu na ten surowiec, a tymczasem może je zalać "powódź" podaży ropy, bo Arabia Saudyjska i Rosja w ramach wojny cenowej dążą do zwiększenia dostaw swojego surowca. Tymczasem kwestie sporne pomiędzy tymi krajami mogą zostać rozwiązane podczas oficjalnego spotkania krajów OPEC w czerwcu.

Reklama

"Obecnie na rynku ropy panuje ogromna zmienność, ponieważ inwestorzy próbują ocenić wpływ koronawirusa na gospodarkę i jego znaczenie dla popytu na ropę" - ocenia Daniel Hynes, analityk Australia & new Zealand Banking Group Ltd. "Wysoki poziom niepewności związany z uderzeniem w popyt na ropę oznacza, że rynki nadal będą testować niskie poziomy" - dodaje. Szef firmy consultingowej FGE Fereidun Fesharaki oceniają, że ceny ropy mogą spaść nawet do 12-18 dolarów za baryłkę, jeśli Arabia Saudyjska "wywoła powódź" swojej ropy na rynki. W II kw. globalne zapasy ropy mogą wzrosnąć nawet o 5 mln baryłek dziennie.

Odbudowa zapasów przez 2 miesiące spowoduje, że będzie się je zużywać aż przez 8-9 miesięcy, a odbudowa przez 8-9 miesięcy - że będzie się zapasy z tego okresu "konsumować" przez 1,5-2 lata. Analitycy wskazują, że pojawia się pytanie, czy świat ma wystarczającą przestrzeń do składowania dodatkowej ropy, jaka pojawi się na globalnych rynkach.

Miedź na giełdzie metali LME w Londynie tanieje kolejną sesję, po środowym najmocniejszym spadku notowań od czasu globalnego kryzysu finansowego. Metal w dostawach 3-miesięcznych na LME jest wyceniany niżej o 6,9 proc. - po 4.420,00 USD za tonę - podają maklerzy.

Na Comex w Nowym Jorku miedź traci 4,53 proc. do 2,0515 USD za funt. Na rynkach dominuje sceptycyzm, że pomimo wspierania gospodarek na świecie przez rządy poszczególnych krajów i banki centralne, nie uda się złagodzić negatywnych skutków pandemii koronawirusa na globalny popyt i zapobiec recesji w światowej gospodarce. "Rynki globalne stoją w obliczu ogromnej niestabilności, z realnym zagrożeniem recesją, pomimo działań rządów, które rzucają ogromne fundusze w celu wsparcia swoich gospodarek" - mówi Natalie Scott-Gray, analityczka INTL FCStone. Analitycy wskazują, że w miarę zamykania zakładów pracy w całej Europie nadchodzi nowa rzeczywistość - Chiny, które zużywają połowę miedzi na świecie, mogą nie być w stanie samodzielnie uratować rynku tego metalu. Na rynkach są jednak nadzieje, że może wkrótce pojawią się wczesne oznaki ożywienia, gdy liczba nowych przypadków zakażenia COVID-19 w Chinach zmniejszy się, a aktywność w branżach wymagających dużych zapasów metali zacznie się odradzać. Podczas poprzedniej sesji miedź na giełdzie metali w Londynie staniała aż o 399 USD do 4.745,00 USD za tonę. Był to najsilniejszy jednodniowy spadek notowań miedzi od 2008 r.

Na warszawskim rynku największe indeksy zyskują po rozpoczęciu handlu w czwartek, odreagowując wcześniejsze straty. WIG 20 zyskuje ponad 2,3 proc. Rosną też ceny ropy naftowej i złota. Po godz. 10 na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych indeks WIG rósł o 2,33 proc., do 40 tys. 229,48 pkt; WIG20 zwyżkowało o 2,88 proc. do 1441,70 pkt, zaś mWIG40 zwiększył się o 2,50 proc., wynosząc 2935,56 pkt.

Analitycy z banku Pekao SA zwracają uwagę, że światowe rynki finansowe pozostają nadal rozchwiane, pomimo zdeterminowanych działań banków centralnych w celu utrzymania płynności. Dodają oni, że w Polsce złoty nadal się osłabia, przekraczając strefę 4,50-4,53 zł za europejską walutę, co podnosi ryzyko kontynuacji osłabienia w razie dalszej ucieczki kapitału w stronę bezpiecznych walut.

Z kolei na giełdach w Azji indeksy nadal spadają. W czwartek indeks SCI w Szanghaju spadł o 0,98 proc. do 2.702,13 pkt. W Japonii Nikkei 225 zniżkował o 1,04 proc. do 16.552,83 pkt. Zdaniem maklerów globalni inwestorzy kwestionują skuteczność wsparcia ekonomicznego i finansowego wprowadzanego przez decydentów na świecie, aby chronić gospodarki przed niszczycielskim wpływem pandemii koronawirusa.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | surowce | ropa naftowa | miedź | ceny paliw | paliwa ceny | waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »