Aktywna obrona ważnego oporu
Po wzrostach na giełdach azjatyckich również na większości europejskich parkietów wczorajsza sesja stała w większości pod znakiem umiarkowanej przewagi popytu. Nie zabrakło też rynków, które poddały się spadkom, choć były one w mniejszości, a zniżki nie były głębokie. Pozytywny sentyment widać było zwłaszcza w pierwszej połowie, potem jednak nastroje zaczęły się pogarszać, a indeksy ruszyły w dół oddając część zysków.
Większy ruch przyniósł początek notowań za oceanem. Najpierw po krótkim zawahaniu w ślad za tamtejszymi giełdami indeksy w Europie podążyły w dół, ale za Atlantykiem szybko nastąpiła zmiana kierunku, na co odbiciem zareagowały też parkiety naszego kontynentu. Dzięki temu większość z nich kończyła ostatecznie dzień na plusach. WIG20 też zaczął na plusie, ale udany początek sprowokował aktywniejszą reakcję podaży, która nie dopuściła do bezpośredniego testu oporu na 2155 pkt. Po godzinie handlu indeks zaczął wyraźnie słabnąć i pod znakiem przeceny spędziliśmy reszt przedpołudniowej części sesji. W okolicach 2075 pkt. miało miejsce odbicie, jednak już na początku drugiej połowy notowań znów powróciliśmy do spadków. Po wyhamowaniu w pobliżu 2065 pkt. nastąpiła stabilizacja, ale nie zmieni..a ona obrazu i zamknięcie wypadło na lekkim minusie. Wczoraj byli..my jednym ze słabszych parkietów w Europie, ale zachowanie wielu innych też trudno traktować jako oznakę dużego optymizmu. Takie zachowanie może więc zapowiadać zbliżające się przesilenie, a w przypadku WIG20 podaż ma kilka argumentów do większej aktywności. Jednym z nich jest wykupienie rynku, jednak istotniejsze znaczenie ma bliskość oporu w strefie 2064-2155 pkt. Indeks nadal znajduje się w obrębie tej bariery, choć sesja pokazała, że szanse jednoznacznego przebicia w najbliższym czasie nie są zbyt duże. Na razie nie pojawiły się jeszcze sygnały zapowiadające wkrótce wyraźniejsze osłabienie, ale takie chociażby przesłanki, jak wczorajsze zachowanie giełd w USA, nie przysporzy zapewne argumentów kupującym. Sesja może więc upłynąć dość spokojnie, choć niewykluczone, że na lekkim minusie.
Kamil Grabczuk, Rafał Komar, Jacek Buczyński