Syndrom Elektrimu

Grający ostatnio bardzo agresywnie o przejęcie aktywów topniejącego na giełdzie Elektrimu BRE traci w oczach pozostałych akcjonariuszy spółki.

Grający ostatnio bardzo agresywnie o przejęcie aktywów topniejącego na giełdzie Elektrimu BRE traci w oczach pozostałych akcjonariuszy spółki.

Na ostatnich sesjach znacząco spadła wycena nie tylko warszawskiego holdingu ale też firm, w których bank ma znaczące udziały (Szeptela, Grupy Onet, Optimusa Technologie) lub które kredytuje (Impexmetalu). Wpływ na to może mieć coraz bardziej pogarszająca się reputacja BRE wśród pozostałych inwestorów.

Zamieszanie wokół Elektrimu szkodzi także samemu BRE. W najnowszym raporcie Morgan Stanley obniżył rekomendację dla BRE Banku z neutralnie do poniżej rynku. - Do podwyższenia rekomendacji potrzebujemy sygnałów realizacji zaplanowanych zysków - stwierdzili analitycy Morgan Stanley. Przypomnijmy, że sama deklaracja prezesa banku Wojciecha Kostrzewy, wyjścia z inwestycji w Elektrimie Telekomunikacja w perspektywie 2-3 lat, doprowadziła 19 marca do 6,6-proc. spadku kursu BRE, do 128 zł. Od tamtej pory wycena banku jednak rośnie i wczoraj płacono za jego akcje po 136 zł. Jest to jednak cały czas mniej niż marcowe maksimum (144 zł).

Reklama

Znacznie gorzej zachowuje się kurs Elektrimu, który jest najtańszy od 9 lat. Inwestorzy, którzy uwierzyli w zapewnienia prezesa Kostrzewy z początku stycznia, że wartość netto aktywów na jedną akcję spółki wynosi 15-17 zł, stracili już zupełnie cierpliwość. Na wczorajszej sesji momentami akcje warszawskiego holdingu spadały aż o 15% (najniższy kurs - 4,24 zł) w stosunku do wtorkowego zamknięcia. Dopiero pod koniec handlu kupujący (prawdopodobnie BRE) zdołał dużymi zleceniami doprowadzić do odrobienia części strat, wyciągając kurs do 4,89 zł. Już po sesji bank poinformował o zwiększeniu posiadanego pakietu w Elektrimie do 15,4%.

BRE, który dużą część akcji holdingu skupował pod koniec ubiegłego roku znacznie drożej (w granicach 10 zł), mógł stracić na nich już około 50 mln zł. Nie jest to jednak suma na tyle duża, by nie "poświęcić" jej na korzystne przejęcie od Elektrimu wspólnie z Eastbridge 49% Elektrimu Telekomunikacja (spekuluje się o kwocie 400 mln euro). Niestety, ale więcej tracą i mogą jeszcze stracić pozostali akcjonariusze Elektrimu. Drastyczny spadek wyceny holdingu, którego kapitalizacja tylko w tym roku stopniała o 50%, ostatnio negatywnie wpływa na inne spółki, gdzie zaangażowany jest BRE Bank.

Dwie ostatnie sesje marca przyniosły bezprecedensowy spadek kursu Impexmetalu, którego były prezes kieruje obecnie Elektrimem. W mediach pojawiła się informacja, że część majątku tej spółki (55% akcji Huty Szopienice) została zastawiona w BRE w zamian za kredyt o znacznie mniejszej wartości. Inwestorzy zaczęli się bowiem obawiać, że scenariusz przejmowania atrakcyjnych aktywów przez bank w Elektrimie może zostać powtórzony także w tej spółce. Kurs Impexmetalu spadł w ciągu ostatnich dwóch tygodni o 35%, do poziomu najniższego od 4 lat.

Syndrom Elektrimu mógł także negatywnie wpłynąć na głęboką przecenę akcji Szeptela, gdzie BRE jest największym akcjonariuszem (17,6-proc. pakiet). Jego kurs w ciągu 3 ostatnich sesji spadł o 28%. Pakiet Szeptela należący do BRE w jego księgach był wyceniany pod koniec roku na prawie 70 mln zł. Obecnie jest wart o połowę mniej.

Od momentu podziału systematycznie spada także kurs Optimusa Technologie (z 16,5 zł do 9,5 zł) i Grupy Onet (31,9 zł do 27,3 zł), gdzie BRE ma nadal znaczące udziały i był głównym animatorem odkupienia kontrolnego pakietu od Romana Kluski oraz wprowadzenia do części internetowej ITI. Bank pozbył się już w tym roku części akcji spółki technologicznej (jego udział spadł z 19,4% do 9,8%), sprzedając papiery w pakietówkach po cenie od 12,5 do 17,6 zł za akcję, co było bardzo źle przyjęte przez rynek.

Drobni inwestorzy, którzy dobrze pamiętają operacje BRE związane z przejmowaniem Bestu, Pozmeatu, czy Optimusa wiedzą, że przy bezwzględnych działaniach tego banku nie mogą liczyć na dzielenie się przez niego łupami. Brak wezwania na Elektrim i pomijanie interesów jego drobnych akcjonariuszy tylko utwierdziło ich w tym przekonaniu. Ostatnie posunięcia banku zadziwiają. Z jednej strony wyciąga (poza układem) z kasy Elektrimu pieniądze z gwarantowania kredytu El Netowi co powoduje spadek kursu holdingu na giełdzie, a z drugiej coraz taniej kupuje akcje.

Coraz częściej giełdowi gracze nawołują do bojkotowania akcji BRE i spółek, w które inwestuje. Nie chcą być kolejny raz mięsem armatnim i trudno im się dziwić.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: bank | wycena | syndrom | przejęcie | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »