Bez Orlenu nie uda się wejść w chemię

Koncern ostrzega potencjalnych inwestorów sektora - bez nas wiele nie wskóracie. Wysyła też czytelne sygnały do Nafty Polskiej.

Koncern ostrzega potencjalnych inwestorów sektora - bez nas wiele nie wskóracie. Wysyła też czytelne sygnały do Nafty Polskiej.

Spółki sektora wielkiej syntezy chemicznej (WSCh) i PKN Orlen trwają w symbiozie od lat. Płocki koncern jest dla nich najważniejszym partnerem handlowym, a one najważniejszym odbiorcą jego produktów. Teraz powiązania mają być jeszcze bliższe. Władze Orlenu zdecydowały, że wezmą udział w prywatyzacji Tarnowa i Kędzierzyna, choć... nie za wszelką cenę.

Nie drażnić Orła

W tym tygodniu zarząd Orlenu rozpatrzy budżet wydatków na projekty chemiczne.

- Orlen nie jest firmą, która angażuje się w jakieś przedsięwzięcie bez wizji tego, co będzie dalej. Wiemy, co zrobimy w momencie, gdy Anwil kupi Tarnów i Kędzierzyn, ale mamy też plan rozwoju w razie fiaska transakcji. Najgorszy jest obecny stan zawieszenia. Czas ucieka. Będziemy musieli powtarzać analizy i badania, a to są dodatkowe koszty. Już wydaliśmy kilka milionów złotych. Inwestycje w chemię rozpatrywaliśmy poprzez synergię ze spółkami Unipetrolu. Koniunktura w branży nie trwa wiecznie - mówi Janusz Wiśniewski, wiceprezes PKN Orlen.

Reklama

Chce ułatwić Nafcie Polskiej (NP) sprzedaż zadłużonego Tarnowa i Kędzierzyna, bez posądzeń Unii Europejskiej o pomoc publiczną.

- Jesteśmy gotowi odkupić akcje tych spółek od Nafty Polskiej, a ich długi od wierzycieli. Wszelkie inne operacje, np. zamiana wierzytelności na akcje, uniemożliwią prywatyzację. Taką ścieżką poszliśmy kupując Unipetrol - podkreśla Janusz Wiśniewski.

Transakcja wiązana

Najważniejszym partnerem do rozmów dla Orlenu będzie więc Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) oraz Pekao, które nie chce zgodzić się na układ dla Tarnowa.

- Z wierzycielami chemii mamy relacje biznesowe i wspólne plany inwestycyjne, a w związku z tym lepszą pozycję negocjacyjną, niż jakikolwiek inny inwestor, który chciałby odkupić te długi. Mamy pomysł na wspólne inwestycje z PGNiG w sferze chemii gazu. Polski gaz jest tańszy, ale silnie zaazotowany. PGNiG ponosi duże koszty jego odaztowywania. My szukamy najnowszych technologii wykorzystania gazu w petrochemii, które pozwolą na zużywanie nawet zaazotowanego. Rozważamy też uruchomienie instalacji metanolu w Anwilu lub... w Kędzierzynie. W Polsce nie ma takiej wytwórni, a zużywa się go 300 tys. ton rocznie - podkreśla Janusz Wiśniewski.

Zainteresowanie gazem wiąże się z potężnym programem inwestycyjnym, jaki Orlen uruchomi w IV kwartale. Koszt jego realizacji to 4 mld zł, z czego aż 3 mld zł przeznaczone zostanie na rozwój segmentu petrochemicznego. Orlen m.in. zwiększy produkcję etylenu i propylenu, wykorzystywanych w produkcji polipropylenu i polietylenu (komponentów dla przemysłu tworzyw sztucznych). Jaką kwotę Orlen wyda na zakup akcji chemicznych spółek i rozwój ich produkcji to tajemnica. Decydujące znaczenie będzie miała cena zaproponowana przez NP.

To nasze terytorium

Orlen doskonale wie, że w walce o Tarnów i Kędzierzyn jego pozycja przetargowa jest silniejsza niż rywali.

- Jesteśmy poważną firmą i nie zamierzamy brać udziału w licytacji. Jeżeli ktoś myśli, że będzie to tego typu rozgrywka, jest w błędzie. To musi być dobrze skalkulowany biznes. Jeżeli jakiś inwestor zechce kupić akcje Tarnowa czy Kędzierzyna, musi mieć świadomość, że to Orlen jest dostawcą surowców dla nich i będzie musiał się z nami dogadać - twierdzi Janusz Wiśniewski.

Potencjalni inwestorzy dla chemii będą więc musieli wejść w układy z Orlenem. W grę mogą więc wchodzić m.in. konsorcja inwestorskie albo odkupienie od niego części produkcji. I to pod warunkiem, że nie będzie ona leżeć w sferze zainteresowań Orlenu.

Wiadomo już, że koncern ma plany połączenia produkcji nawozowej Anwilu, Tarnowa, Kędzierzyna i czeskiej Spolany.

- Spolana jest spółką giełdową, więc mogłaby być dla takiego podmiotu dźwignią na giełdę. Nie wykluczamy też znalezienia inwestora dla tego podmiotu lub połączenia obu tych wariantów - wyjaśnia Janusz Wiśniewski.

Być może tym inwestorem mogłaby być norweska Yara - nawozowy potentat, który też jest zainteresowany kupnem polskich producentów.

- Wszystkie drogi prowadzą do... Orlenu - mówi enigmatycznie Janusz Wiśniewski.

Grożenie rurą

Czy Orlen wyjdzie w przyszłości z produkcji nawozowej?

- Wszystko zależy od tego, czy uzyskamy możliwość zakupu tańszego gazu. Problem w tym, że PGNiG utrudnia nam zadanie, nie wyrażając zgody na rozdzielenie usługi przesyłu gazu od usługi obrotu. Nie możemy więc skorzystać z koncesji na obrót gazem. Jeżeli szybko nie porozumiemy się z PGNiG, rozpoczniemy budowę własnego gazociągu. Nadal jednak wierzę, że osiągniemy konsensus - mówi Janusz Wiśniewski.

Czy własny gazociąg to tylko straszak, jakim swego posługiwały się czasu Puławy? Orlen jednak stać na jego budowę, co nie znaczy, że nie ma wariantów rezerwowych.

- Mamy możliwość zakupu tańszego gazu na Zachodzie w ramach kontraktów swapowych i odsprzedaży go PGNiG w zamian za krajowy. Czekamy aż PGNiG stanie się aktywnym graczem na rynku gazowym - podkreśla Janusz Wiśniewski.

Tworzywowe imperium

Rozwój i integracja produkcji nawozowej to nie jedyny element czteroletniego programu inwestycyjnego dla chemii. Mowa w nim o budowie trzeciej w Europie wytwórni saletro-siarczanu w Tarnowie, integracji Kędzierzyna i Tarnowa ze spółkami Unipetrolu, zamknięciu instalacji alkoholi OXO w Unipetrolu i intensyfikację tej produkcji w Kędzierzynie.

- Planujemy też integrację produkcji PCW w Spolanie i Anwilu oraz kaprolaktamu (komponent do produkcji włókien sztucznych) w Spolanie i Tarnowie. Rozważamy też budowę nowej wytwórni cyklohexanonu (komponent do produkcji kaprolaktamu) na bazie polskiej technologii lub reaktywowanie tej produkcji na Słowacji w Chemko Straske. Da to możliwość zwiększenia produkcji kaprolaktamu do 120 tys. ton. To pociągnie za sobą rozwój produkcji poliamidu w Tarnowie lub Spolanie - mówi Janusz Wiśniewski.

Czy Orlenowi uda się zralizować te plany?

- Wszystko zależy od woli decydentów. Zbliżają się wybory, a to źle wróży prywatyzacyjnym planom - uważa prezes Wiśniewski.

Jeżeli jednak koncern dopnie celu, może zmieść z rynku Puławy, największego krajowego rywala.

Anna Bytniewska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | plany | uda | Janusz Wiśniewski | Tarnów | koncern | PGNiG
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »