Sytuacja mocno się pogarsza. Presja płacowa zaczyna wykańczać firmy

Silny wzrost kosztów, realny spadek przychodów i rentowności - to obraz polskich przedsiębiorstw, jaki wynika z raportu banku Pekao. Analityk tego banku Krzysztof Mrówczyński mówił podczas Kongresu Bankowości Korporacyjnej i Inwestycyjnej, że prawdopodobnie firmy docierają obecnie do dna koniunktury. Teraz wykańczać może je presja płacowa.

- Firmy docierają obecnie do dołka koniunktury i prawdopodobnie w IV kwartale tego roku dotrą do dołka swoich przychodów - powiedział podczas Kongresu Krzysztof Mrówczyński z Departamentu Analiz Makroekonomicznych Pekao prezentując raport "Perspektywy makroekonomiczne dla przedsiębiorców. Spojrzenie na gospodarkę z punktu widzenia jej najważniejszych sektorów".

- Wyzwaniem dla firm jest nieustępująca presja płacowa. W warunkach niskiej inflacji producentom będzie ją trudno przerzucać na odbiorców końcowych - dodał.

W badaniu przeprowadzonym przez Pekao w październiku coraz więcej firm jako barierę działalności gospodarczej wymienia niedostateczny popyt krajowy. W przetwórstwie przemysłowym odsetek wskazujących na słaby popyt wzrósł o 9 punktów proc. od stycznia 2022 roku. Równocześnie sytuacja u największych odbiorców polskiego eksportu się pogarsza, więc spada eksport. Rosną natomiast koszty zatrudnienia. Z tą wybuchową mieszanką będę musiały się mierzyć teraz polskie przedsiębiorstwa.

Reklama

Rentowność jeszcze wysoka, ale mocno spada

Raport pokazuje historyczne trendy. Jeszcze w I półroczu tego roku sytuacja polskich przedsiębiorstw była wciąż mocna, ale negatywne tendencje coraz lepiej było widać. W I półroczu 2023 roku przychody sektora polskich przedsiębiorstw wyniosły 3,1 biliona zł w porównaniu do 2,8 biliona w I połowie 2022 roku, co oznacza nominalny wzrost o 10 proc. Jeśli jednak wziąć po uwagę inflację, która od lipca 2022 roku do czerwca 2023 roku wyniosła średnio niemal 16 proc., realne przychody przedsiębiorstw spadły o ponad 4,5 proc.

Jeszcze w I połowie 2022 roku polskie przedsiębiorstwa miały rekordową rentowność 5,7 proc., znacznie wyższą od średniej z lat 2015-20, która wynosiła 4,1 proc. W I połowie tego roku rentowność gwałtownie spadła do 5,1 proc. Wynik netto przedsiębiorstw miedzy 2020 a 2022 rokiem podwoił się, rosnąc do 301 mld zł. W I połowie 2023 roku było to 157 mld zł, pomimo najwyższej od blisko ćwierć wieku inflacji.

Pogorszenie wyniku netto w porównaniu z I półroczem 2022 notowały głównie sektory produkcyjne, podczas gdy w większości usług cieszyła się dalszą poprawą. Najsilniejsze pogorszenia nastąpiło w przemyśle metalowym (spadek wyniku netto aż o 80 proc.), chemicznym, drzewnym, pozostałych wyrobów, papierniczym i wyrobów z metali.

- Silne pogorszenie zysków nastąpiło w sektorach energochłonnych - mówił Krzysztof Mrówczyński.

Inwestycje czeka marazm

Od wybuchu pandemii do co najmniej I połowy 2022 roku na zawirowaniach związanych z cenami surowców najmocniej zyskiwały firmy z górnych ogniw łańcuchów produktowych - czyli wytwórcy chemikaliów organicznych, metali, producenci rolni, przemysł drzewny. Presja przesuwała się na odbiorców końcowych, których rentowność spadała. W ostatnich kwartałach ta sytuacja się odwróciła - najlepiej mają się producenci będący najbliżej odbiorców końcowych. Pogarsza się natomiast rentowność rolnictwa czy leśnictwa.

Po wybuchy pandemii firmy zostały zasilone bardzo dużą pomocą publiczną. W latach 2021-22 wypracowały duże nadwyżki finansowe. To zachęciło je do inwestycji. Pomiędzy 2020 a 2022 rokiem nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw rosły średniorocznie o 15 proc. "Siłą rozpędu" wzrosły one jeszcze w I połowie 2023 roku, ale wartość deklarowanych, nowo rozpoczętych inwestycji wróciła już do normalnych poziomów. W porównaniu z II połową 2022 roku, w I półroczu 2023 wartość kosztorysowa nowo rozpoczętych inwestycji spadła aż o 37 proc.

Według raportu, inwestycje przedsiębiorstw utkwią teraz w marazmie. Po dwucyfrowych wzrostach w ostatnich kwartałach tego roku, w roku przyszłym nastąpią spadki.

Wartość produkcji sprzedanej przemysłu spada niemal nieprzerwanie od połowy 2022 roku, a w sierpniu tego roku osiągnęła najniższą wartość od maja 2020. Potęgują ją zniżkujące ceny producentów. Co gorsze, od sierpnia 2022 roku spada niemal nieprzerwanie polski eksport liczony w euro. Z punktu widzenia polskich producentów szczególnie niepokojąca jest słabość głównego naszego partnera handlowego, czyli Niemiec. W III kwartale tego roku gospodarka Niemiec skurczyła się o 0,1 proc.

- Ogólny łączny popyt Niemiec na import zdecydowanie słabł od II kwartału 2022 roku. Zmierzamy w kierunku spadku eksportu do naszego głównego partnera handlowego - mówił Krzysztof Mrówczyński.

Koszty firm mogą znowu wzrosnąć

Po ustąpieniu szoków na rynku surowców pod koniec zeszłego roku, który wcześniej podbił niebotycznie koszty, przedsiębiorstwa stoją wobec kolejnego. Po kilku latach słabszego wzrostu wynagrodzeń niż przychodów do głosu dochodzi ponownie presja płacowa.

W I połowie 2023 roku koszty pracy oddziaływały niekorzystnie na rentowność ponad połowy sekcji polskiej gospodarki. Przypomnijmy, że od stycznia przedsiębiorstwa czeka wprowadzony ustawowo wzrost płacy minimalnej o blisko 20 proc.

- W I półroczu 2023 roku w całym sektorze przedsiębiorstw presja płacowa "zdjęła" ok. 0,5 punktu procentowego rentowności. W górnictwie było to najwięcej, bo 4,2 punktu proc. (...) Od 60 do 70 proc. firm wskazuje, że koszty zatrudnienia są dla nich problemem. W poprzedniej dekadzie było to 30-40 proc. - powiedział Krzysztof Mrówczyński.

Co więcej, przedsiębiorstwa, nie tylko wysoko energochłonne, odczuwają coraz silniej wzrost relacji kosztów energii do przychodów. Koszty energii zdejmują z rentowności po 1-2 punktu proc., mimo, że szok na rynkach paliw i surowców został już zażegnany. Analitycy Pekao oczekują jednak wzrostu cen niektórych surowców i spowodowanego nim ponownego wzrostu kosztów firm.  

- Pewnym zagrożeniem dla firm może być w przyszłym roku wzrost cen surowców - mówił Krzysztof Mrówczyński.

Analitycy Pekao przewidują, że po dwóch kwartałach recesji polska gospodarka nieco przyspieszy, a motorem powrotu do wzrostu stanie się konsumpcja. Nastąpi poprawa w handlu, stopniowa poprawa na krajowym rynku dóbr trwałego użytku, takich jak np. meble, sprzęt AGD i rynku dóbr pośrednich. Wróci ożywienie na rynek usług konsumenckich, lecz słabsza koniunktura utrzyma się w budownictwie i w branżach wytwarzających dobra inwestycyjne. 

Oczekiwany silny wzrost wynagrodzeń spowoduje wzrost spożycia prywatnego i popytu konsumpcyjnego, ale ryzyko jest takie, że zagrozi stabilizacji cen i stabilności firm głównie z sektorów wysoce pracochłonnych oraz o wysokim udziale płacy minimalnej w funduszu wynagrodzeń.

Jacek Ramotowski  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przedsiębiorcy | presja płacowa | koszty pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »