Potrzebujemy agentów finansowych

Z Wiesławem Kaczmarkiem, ministrem skarbu państwa, rozmawia Małgorzata Pokojska

Z Wiesławem Kaczmarkiem, ministrem skarbu państwa, rozmawia Małgorzata Pokojska

- Czy prywatyzacja w sektorze finansowym już się zakończyła?

- Prywatyzacja w sektorze finansowym jeszcze się nie zakończyła, ale nie będzie też traktowana jako nadzwyczajny priorytet. W rękach państwa pozostało zaledwie kilka podmiotów tej branży, obowiązkiem właściciela jest więc zastanowić się nad ich misją i rolą w gospodarce. Z prywatyzacji wyłączony zostanie na pewno Bank Gospodarstwa Krajowego. Bank ten powinien realizować zadania na rzecz państwa, takie jak obsługa finansowa instytucji publicznych, a także obsługa zadłużenia wewnętrznego i zagranicznego. W wielu krajach gospodarki rynkowej działają banki państwowe, pełniące właśnie taką rolę. Nie będziemy więc wyjątkiem.

Reklama

- Żaden z dotychczasowych ministrów nie zapowiadał prywatyzacji BGK.

- Mówię to tylko dlatego, że znalazłem się pod presją, by sprzedawać wszystko za wszelką ceną, nie oglądając się na skutki. Tymczasem doświadczenie pokazuje, że instytucje finansowe, które przestały być kontrolowane przez państwo, do wielu przedsięwzięć gospodarczych podchodzą z rezerwą, unikają sektorów restrukturyzowanych, gdzie ryzyko jest wysokie. A transformacja gospodarki jeszcze nie została zakończona. Trwa restrukturyzacja wielu sektorów. Bez kooperacji z instytucjami finansowymi tego po prostu nie da się zrobić.

- Ale te instytucje, mimo że państwowe, chcą działać na zasadach komercyjnych. Świadczy o tym choćby ubiegłoroczna szybka pożyczka dla Huty Katowice udzielona przez PKO BP na warunkach, jak to określili przedstawiciele Agencji Rozwoju Przemysłu, drakońskich.

- Instytucje finansowe powinny działać na zasadach komercyjnych, ale państwo musi mieć komercyjnych partnerów, którzy będą jednak skłonni partycypować w ryzyku na określonych warunkach. Państwo potrzebuje również agentów finansowych, którzy w jego imieniu będą zajmowali się redystrybucją środków finansowych pochodzących z Unii Europejskiej.

- Nie wystarczy do tego BGK?

- BGK nie będzie narzekał na brak zadań. Uważam, że modernizacja polskiej prowincji, wsi i małych miast, powinna stać się domeną BGŻ. Ten bank ma wszelkie atuty, by stać się partnerem państwa w realizacji polityki regionalnej. Z kolei PKO BP mógłby uczestniczyć w systemie wspierania małych i średnich firm.

- Czy banki te będą prywatyzowane?

- Tak, ale nie natychmiast. W PKO BP w pierwszej kolejności powinien zostać zakończony proces restrukturyzacji, zgodnie z przyjętym programem. Mogę tylko ubolewać, że warunki realizacji programu pogorszyły się. Nie wiem, jak interpretować wycofanie się NBP z asekurowania procesu naprawy. Jest to krok zdecydowanie nieprzyjazny wobec banku. Mogę podejrzewać, że chodzi o wymuszenie szybkiej prywatyzacji. Tymczasem do prywatyzacji dojdzie, ale w okresie dwóch-trzech lat. Na pewno pierwszym jej etapem będzie upublicznienie PKO BP. W najbliższych latach skarb państwa zachowa jednak nad bankiem kontrolę, niekoniecznie w formie pakietu większościowego. Chodzi o to, by mógł on spełnić rolę, jaka zostanie mu wyznaczona.

- Co stanie się z BGŻ?

- Życie pokazało, że "uspółdzielczenie" banku nie wchodzi raczej w grę. Banki spółdzielcze konsolidują się oddolnie bez BGŻ, tworząc zręby polskiego Raiffeisena. Zadaniem skarbu państwa jest wspieranie tego procesu, łącznie z ewentualnym dokapitalizowaniem skonsolidowanej struktury. Z BGŻ trzeba będzie wyłączyć banki spółdzielcze. Wszystko wskazuje na to, że skarb państwa będzie musiał wykupić należące do nich akcje. Niewykluczone, że jednym z partnerów BGŻ zostanie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, dziś znaczący akcjonariusz częściowo sprywatyzowanego Banku Ochrony Środowiska. Nie ma chyba powodów, by inwestor zagraniczny korzystał z renty, wynikającej z tego, że w BOŚ zostały zaangażowane środki publiczne. BGŻ, podobnie jak PKO BP, zostanie upubliczniony.

- Skąd będą pochodzić środki na wykup akcji BGŻ od banków spółdzielczych?

- Istnieje instrument prawny, który pozwala skarbowi państwa dysponować pieniędzmi pochodzącymi z prywatyzacji na cele restrukturyzacji. Akcje BGŻ zostałyby wykupione z tak zwanych środków specjalnych.

- W jakim czasie mogłoby dojść do zmiany struktury własnościowej BGŻ? Czy to wiązałoby się z dokapitalizowaniem banku, którego żąda nadzór bankowy?

- Nadzór żąda dużego dokapitalizowania w bardzo krótkim czasie. Nie jesteśmy krajem, który cierpi na nadmiar kapitału, choć skarb państwa dysponuje pewnymi zasobami, które mogłyby temu służyć. Myślę o akcjach aportowych. Sytuacja BGŻ nie usprawiedliwia jednak aż tak krótkich terminów dokapitalizowania. Wyobrażam sobie, że operacja zmiany struktury własnościowej i dokapitalizowania banku mogłaby nastąpić w ciągu dwóch lat.

- Jakie będą losy Banku Pocztowego? Kiedyś mówił Pan o zaletach połączenia BP z PKO BP.

- Losy Banku Pocztowego zależą od przyszłości Poczty Polskiej, dla której strategię przygotowuje Ministerstwo Infrastruktury. Jeśli Poczta stanie się instytucją, która będzie się zajmowała głównie rozliczeniami drobnych transakcji, przed Bankiem Pocztowym rysuje się obiecująca przyszłość u boku spółki macierzystej. Jeśli jednak tak by się nie stało, nie uciekałbym od koncepcji banku rozliczeniowego z wykorzystaniem infrastruktury Poczty. Wówczas miałby sens sojusz strategiczny BP z PKO BP. Drobne rozliczenia mogłyby zostać przesunięte do BP, a PKO BP zająłby się obsługą przedsiębiorczości, głównie małych i średnich firm oraz budownictwa.

- Pozostała jeszcze sprawa PZU. Czy firma będzie dalej prywatyzowana?

- Myślę, że decyzja o przekazaniu Eureko praw większościowych bez postawienia jakichkolwiek warunków była pochopna. Można ją było podjąć po uzyskaniu pozytywnego wyniku audytu dotychczasowej obecności inwestora w spółce. Jednak audytu takiego nie przeprowadzono. Zapewne decyzję tę podjęto, by wynagrodzić inwestorowi to, że wcześniej bez uzasadnionego powodu wypowiedziano mu umowę.

- Krążą pogłoski, że są naciski na inwestora, by odprzedał swoje akcje, czyli wycofał się z PZU.

- Na pewno nie ze strony ministerstwa skarbu. Jesteśmy natomiast zainteresowani efektywnym układem partnerskim z inwestorem. Takie rozwiązanie zawierała jego pierwsza oferta, w której deklarował, że jego celem nie jest przejęcie kontroli nad spółką. Na tej podstawie ówczesny minister skarbu zdecydował się na prywatyzację PZU. Nie wykluczam, że w dłuższym okresie przekazanie inwestorowi praw większościowych może mieć miejsce.

- A co z ofertą publiczną PZU?

- Na warunkach sformułowanych w umowie z kwietnia 2001 roku oferta nie jest możliwa. Moim celem jest upublicznienie spółki, ale z zachowaniem udziału skarbu państwa. Od gotowości inwestora do renegocjowania umowy kwietniowej zależy, kiedy się to stanie. Rozmowy z inwestorem trwają.

- Prospekt emisyjny, który był gotowy we wrześniu, trafi do kosza?

- Prospekt będzie wymagał aktualizacji przede wszystkim z powodu sytuacji w PZU-Życie. Nikt nie wie jeszcze, jakie straty poniosła ta spółka. To jeszcze jeden powód, dla którego upublicznienie PZU musi być nieco przesunięte w czasie.

- Nasza giełda potrzebuje nowych spółek. Tymczasem wiele ofert zostało odłożonych.

- Paradoksalnie, po dziesięciu latach od powstania giełdy, głównym źródłem spółek dla rynku jest ciągle skarb państwa. Uważam, że moim obowiązkiem jest wprowadzenie spółek skarbu państwa na giełdę, zwłaszcza że rośnie popyt ze strony funduszy emerytalnych. Problem w tym, że nie wszystko można zrobić bardzo szybko. Spółki, które trafiają na parkiet, muszą być wiarygodne. Nie można sprzedawać kota w worku.

- Czy przewiduje Pan w najbliższym czasie zmiany w radach nadzorczych i zarządach instytucji finansowych, w których skarb państwa ma dominujący udział?

- Jeśli przyjąć, że ośrodkami wypracowywania strategii tych instytucji są ich organy statutowe, to zmiany personalne są potrzebne.

- Jest wiele planów dotyczących zagospodarowania resztówek skarbu państwa. Jaka jest ich wartość? Czy starczy na wszystko?

- Majątek zgromadzony w postaci "resztówek" ma służyć finansowaniu programu "Pierwsza praca", programów restrukturyzacyjnych oraz dokapitalizowaniu systemu poręczeń kredytowych. "Resztówki" są obecnie liczone. Ich wartość będzie się zmieniać, ponieważ praktycznie każda prywatyzacja coś do tej puli wniesie. Przed nami jeszcze prywatyzacja sektora elektroenergetycznego, która powinna przynieść znaczące wpływy. Z drugiej jednak strony, skoro państwo zakłada jakąś obecność w niektórych podmiotach strategicznych, choćby sektora finansowego, trudno snuć plany zagospodarowania tych resztówek. Tam będzie można liczyć co najwyżej na dywidendę. W niektórych przypadkach szkoda będzie pozbawiać się prawa do dywidendy. Resztówkami trzeba będzie po prostu racjonalnie zarządzać.

- Jak będzie wyglądało dokończenie prywatyzacji? Czy przewiduje Pan reprywatyzację?

- Nie sprywatyzowanych jest obecnie około 2 tysięcy przedsiębiorstw. Połowa ma kłopoty i jest zagrożona upadłością, około 30 procent wymaga restrukturyzacji, do prywatyzacji kwalifikuje się dziś około 400 firm. We wszystkich nowo podejmowanych prywatyzacjach chciałbym zwracać uwagę na dalszy rozwój zaplecza naukowo-badawczego. Dotychczas było tak, że prywatyzacja oznaczała na ogół likwidację tych placówek. Myślę, że cały proces prywatyzacji zakończy się w ciągu pięciu lat, wówczas powinniśmy mieć w gospodarce strukturę własności zbliżoną do Unii Europejskiej, w której wielkość tak zwanej publicznej domeny własnościowej wynosi 10 - 15 proc. Przewiduję, że w tym czasie zakończona zostanie również reprywatyzacja. W ciągu dwóch miesięcy chcemy przygotować projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Będzie to reprywatyzacja bonowa z dużą skalą degresji. Taka, na jaką nas - jako państwo i społeczeństwo - obecnie stać.

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »