Kieszonkowcy uczą się nowych kompetencji. Tak wyłudza się dziś pieniądze

Kieszonkowcy wkroczyli do gospodarki 4.0. Wykorzystują już programy informatyczne, które pracują nad generowaniem fałszywych (choć prawdopodobnych) numerów PESEL, trwa produkcja "kolekcjonerskich" dokumentów. Wszystko to służy jednemu - wyłudzaniu pieniędzy.

Puste tramwaje, autobusy wożące powietrze, w pociągach, na dworcach żywej duszy, galerie handlowe zamknięte - to efekty pandemii. Jest branża, która z tego powodu bardziej cierpi od innych. To kieszonkowcy. Ale podobnie jak inne, których działalność napotyka na ograniczenia, kieszonkowcy modyfikują modele biznesowe. I odnoszą w tym sukcesy.

Kto kiedykolwiek jechał linią 175 na warszawskie Okęcie, ten musiał się z nimi zetknąć. Bardziej uważny obserwator wyłowił ich nawet w gęstym tłumie, stłoczonym w autobusie na parę godzin przed odlotem samolotu do Chicago. Czasem, gdy sam stracił na chwilę czujność, poczuł przy szarpnięciu czyjąś rękę pod kurtką. Kieszonkowcom nie zawsze udawało się dopaść ofiarę. Bywało, że ktoś ich spłoszył.

Reklama

Oczywiście, najbardziej pożądanym przez kieszonkowców łupem były portfele wypchane szeleszczącymi zielonymi banknotami. Gotówka wpadała w ręce i można było świętować koniec roboty. Ale nie tylko gotówka była w cenie. Kieszonkowcy nie stronili od dokumentów, a zwłaszcza dowodów osobistych. Dlaczego? Bo na dowód stosunkowo najłatwiej jest potem wyłudzić z banku kredyt, założyć fikcyjną firmę, czy też "w imieniu" okradzionego zawrzeć umowę.

Nagle wybuchła pandemia

Nie tylko linia 175 wozi teraz powietrze, bo nikt nie lata do Chicago. Opustoszały tramwaje, pociągi, przystanki i dworce. Skoro galerie handlowe są zamknięte, to oczywiście tam też nie zapuszczają się kieszonkowcy. Cała gałąź dobrze prosperującego kiedyś biznesu podupada. I w dodatku nie ma najmniejszych szans na pomoc z Polskiego Funduszu Rozwoju, gdyż nie ma swojego numeru PKD.

Widać to dokładnie po danych publikowanych przez Związek Banków Polskich, który prowadzi System Dokumenty Zastrzeżone. Do tego systemu można zgłaszać kradzież lub zagubienie dowodu osobistego (w dowolnym oddziale banku lub telefonicznie we własnym banku), tak samo zresztą jak na policji lub do urzędu gminy. Kiedy tylko dokument znajdzie się w systemie, banki natychmiast są o tym informowane, stają się czujne i na taki dowód nikt nie wyłudzi już kredytu. Dlatego dokumentów trzeba strzec jak oka w głowie. A kiedy je stracimy - natychmiast zgłaszać.

Ostatni raport infoDOK pokazuje, że II i IV kwartał tego roku były rekordowe pod względem najmniejszej liczby zastrzeganych dokumentów od lat. W II kwartale było ich tylko nieco ponad 32 tys., potem, gdy ruszyliśmy na wakacje, liczba ta wzrosła do ponad 44 tys., aby znowu w ciągu trzech ostatnich miesięcy roku spaść do nieco powyżej 31 tys.

To był najniższy wynik od paru lat. Dodajmy, że w ostatnim kwartale 2019 roku zgłoszono rekordowa liczbę ponad 56 tys. utraconych dokumentów, a jeszcze w I kwartale 2020 roku - blisko 50 tys. W ciągu całego ubiegłego roku liczba zastrzeżonych dokumentów tożsamości spadła o 11 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

- Lockdown zmniejszył próby kradzieży dokumentów, ale nie sprowadził do zera - mówił na zdalnej konferencji prasowej ZBP prezes Krzysztof Pietraszkiewicz.

Co robią w tej sytuacji kieszonkowcy?

Uczą się nowych kompetencji. Być może kiedyś, kiedy Narodowy Program Szczepień zakończy się sukcesem i minie pandemia, powrócą na dworce, do autobusów i tramwajów. Póki co - starają się znaleźć swoje miejsce w gospodarce cyfrowej. W gospodarce 4.0.

Codziennie dowiadujemy się o coraz to nowych i coraz bardziej wyrafinowanych atakach na klientów banków bądź instytucji płatniczych poprzez maile kierujące do fałszywych stron internetowych, czy nawet smsy służące temu, by ktoś nieopatrznie podał swoje dane przestępcom.

- Do systemu trafiło mniej dokumentów niż zwykle, jednak nie oznacza to okresu bierności przestępców, a zwłaszcza cyberprzestępców. Dane pokazują, że wszyscy musimy jak najszybciej i jak najwyżej podnieść swoje kompetencje cyfrowe - powiedział prezes ZBP.

Bo kieszonkowcy muszą z czegoś żyć. Starają się. Widać to po bankowych statystykach dotyczących prób wyłudzenia kredytu. Tu - ważne zastrzeżenie - mówimy tylko o ujawnionych i udaremnionych tym samym próbach wyłudzenia. Ile było tych udanych i na jakie kwoty - nie wiemy.

- Coraz więcej jest ataków cyberprzestępczych  i prób wyłudzenia online - mówi Grzegorz Kondek, dyrektor w ZBP.

Co mówią bankowe statystyki?

Ostatni kwartał zeszłego roku był rekordowy pod względem prób wyłudzeń kredytów i odnotowano ich bez mała 2 tys. To największa kwartalna liczba od 2014 roku i znaczyć może, że kieszonkowcy 4.0 się rozkręcają. W całym zeszłym roku odnotowano blisko 7 tys. prób wyłudzeń - najwięcej od pięciu lat.

Za wyłudzenia zabrali się raczej detaliści, bo - co bankowców cieszy - łączną kwota udaremnionych prób wyłudzeń nieco przekroczyła 250 mln zł i była najniższa od początku prowadzenia takich statystyk. To znaczy, że przestępcy przeciętnie próbowali wyłudzić kredyt na mniejszą kwotę - średnio na 22,4 tys. zł. Najwyższa próba wyłudzenia opiewała w ubiegłym roku na kwotę zaledwie 4,4 mln zł, czyli pięć razy mniej od dotychczasowego rekordu.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »