Oczekiwane przez Polaków świadczenie utknęło w Sejmie. "To polityczna kalkulacja"

PiS tuż przed wyborami zwiększa wysokość tegorocznej 14. emerytury. To wyraźny ukłon w stronę seniorów, ale jednocześnie obecna władza blokuje wprowadzenie rent wdowich, które poprawiłyby sytuację osób osamotnionych po śmierci małżonka.

Niedzielna zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego zwiększa koszt tegorocznej 14. emerytury o 9 mld zł, do 20 mld zł. - Czternasta emerytura w 2023 roku wyniesie 2200 zł netto - ogłosił w niedzielę szef Prawa i Sprawiedliwości. We wtorek dwa rozporządzenia w tej sprawie - dotyczące terminu wypłat i podwyższenia kwoty świadczenia - podpisał premier Mateusz Morawiecki.

Reklama

Rządzący nie kryją, że chodzi o to, żeby pieniądze w zwiększonej kwocie wpłynęły na konta seniorów tuż przed wyborami.

- Zależy nam na tym, żeby czternastą emeryturę wypłacać od września w kwocie 2200 zł netto - powiedziała we wtorek rano w TVP 1 minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. 

A wypłaty w związku z mechanizmem złotówka za złotówkę trafią także do szerszej grupy niż w poprzednich dwóch latach. Dostanie ją blisko 9 mln emerytów. Jednocześnie PiS blokuje uchwalenie ustawy wprowadzającej tzw. renty wdowie, czyli dodatkową część świadczenia w sytuacji, gdy seniorowi zmarł współmałżonek. 

W Sejmie jest projekt obywatelski, pod którym zebrano 200 tys. podpisów. Po pierwszym czytaniu na sali plenarnej projekt został kierowany do Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Tam zapadła cisza.

Wdowie emerytury zablokowane w komisji sejmowej

- Niestety projekt o wprowadzeniu rent wdowich utknął w komisji sejmowej, a przewodnicząca tej komisji Urszula Rusecka nie chce go dalej procedować i nie chce nawet rozmawiać na ten temat. My jako komitet i osoby, które zbierały podpisy, jesteśmy gotowi do rozmów na temat tego rozwiązania, także na temat zaproponowanego wskaźnika 50 proc. drugiego świadczenia, byle tylko ten projekt ujrzał światło dzienne - mówi Interii Biznes Arkadiusz Iwaniak, poseł Lewicy i pełnomocnik obywatelskiego komitetu, który zbierał podpisy. Jak dodaje, jego zdaniem blokada przepisów, które poprawiłyby sytuację osamotnionych seniorów, to "polityczna kalkulacja".

- PiS uznał, że opłaca mu się podnieść kwotę 14. emerytury, bo trafi ona do ponad 8 mln osób, natomiast nie chce zająć się rentą wdowią, która poprawiłaby sytuację 1,5 mln owdowiałych seniorów będących w bardzo trudnej sytuacji po śmierci małżonka. My szacowaliśmy koszt rent wdowich na 13-14 mld zł, a wiemy że ZUS robił dokładne analizy, z których wynikało, że koszty może wynieść ok 14,5 mld, więc bardzo porównywalna kwota - dodaje poseł Lewicy.

Koszt 14 emerytury będzie wyższy o 9 mld zł

Projekt wprowadzający wdowie emerytury zakłada, że w przypadku śmierci jednego z małżonków, drugi może zachować swoje świadczenie i powiększyć je o 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku lub pobierać rentę rodzinną po małżonku plus 50 proc. swojego świadczenia. Obecnie wdowiec lub wdowa może mieć tylko jedno świadczenie - czyli zostać przy swojej emeryturze lub zdecydować się na rentę rodzinną, która wynosi 85 proc. świadczenia zmarłego małżonka. 

Jednocześnie projekt zawiera górny limit i łączne świadczenie nie może przekroczyć trzykrotności przeciętnej emerytury wypłacanej i ogłaszanej przez ZUS. Projekt obywatelski został złożony po zebraniu ponad 200 tys. podpisów. Wcześniej Lewica składała go jako poselski, ale trafił do sejmowej zamrażarki.

Interia Biznes pisała, że obóz rządzący będzie miał zgryz z obywatelskim projektem ustawy o rentach wdowich, bo sondaże wskazywały, że to jedno z bardziej oczekiwanych rozwiązań, więc władza nie zdecyduje się na jego jawne odrzucenie. Jednocześnie eksperci przewidywali, że może być blokowany właśnie w ten sposób, że po pierwszym czytaniu zostanie skierowany do komisji i tam utknie na dłużej. I tak właśnie się stało.

- Nie jesteśmy przeciwni wspieraniu emerytów poprzez obecnie funkcjonujące świadczenia, ale "czternastka" to jest typowa kiełbasa wyborcza. Podczas naszych spotkaniach z wyborcami wiele osób nam mówi, że zamiast wypłacanych raz w roku 13. czy 14. oni woleli by mieć wyższą emeryturę na stałe niż dostawać dodatki w zależności od tego, czy jakiś polityk uzna, że jest taka polityczna potrzeba, żeby zwiększyć któreś świadczenie - mówi Iwaniak. 

Kto nie chce wprowadzenia renty wdowiej?

Dwie duże przedwyborcze decyzje PiS, czyli zwiększenie 500 plus na 800 plus i podniesienie kwoty 14. emerytury, nie były uwzględnione w wieloletnim planie finansowym na najbliższe lata, który niedawno sporządził rząd.

Przeciwny wprowadzeniu rent wdowich jest NSZZ "Solidarność". Jak uzasadniono w wydanej opinii, projekt "w zbyt znacznym stopniu demontuje założenia obecnego systemu emerytalnego", w którym wysokość świadczenia ma być pochodną wysokości zgromadzonej i zwaloryzowanej składki.

Tymczasem zarzut "antystemowego świadczenia" jest dużo bardziej uzasadniony w stosunku do 14 emerytury. Dostają ją bowiem nawet osoby które wpłaciły do systemu przez całe życie choćby jedną składkę, a nie otrzymują jej bądź dostają tylko jej część ci, którzy długo pracowali, odprowadzali składki przez wiele lat i dzięki temu wypracowali sobie wyższe emerytury.

Monika Krześniak-Sajewicz 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: emerytura | ZUS | czternasta pensja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »