Cezary Mączka, Budimex: Pensje w branży budowlanej wzrosły o 30 proc. w skali roku

- Na rynku każde stanowisko jest wyceniane na określoną kwotę. Jeśli firma chce zapłacić dwa albo trzy razy więcej, to oznacza, że albo ma poważne problemy, albo nie jest do końca uczciwa. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia, aby płacić wielokrotność rynkowego wynagrodzenia - mówi Cezary Mączka, członek zarządu, dyrektor pionu zarządzania zasobami ludzkimi w Budimeksie.

- Na rynku każde stanowisko jest wyceniane na określoną kwotę. Jeśli firma chce zapłacić dwa albo trzy razy więcej, to oznacza, że albo ma poważne problemy, albo nie jest do końca uczciwa. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia, aby płacić wielokrotność rynkowego wynagrodzenia - mówi Cezary Mączka, członek zarządu, dyrektor pionu zarządzania zasobami ludzkimi w Budimeksie.

W grupie Budimex pracuje ponad 7,5 tys. osób. W przyszłym roku planują państwo zwiększyć załogę o ok. 2 tys. pracowników. Kogo będziecie szukać?

Cezary Mączka, członek zarządu, dyrektor pionu zarządzania zasobami ludzkimi w Budimeksie: - Budimex to generalny wykonawca, zatrudniający przede wszystkim kadrę inżynierską. Realizujemy inwestycje "pod klucz". Coraz częściej odpowiadamy nie tylko za część budowlaną, ale też projektową. Chcąc zapewnić odpowiednią liczbę fachowców na wszystkich realizowanych kontraktach, postanowiliśmy wzmocnić nasz zespół o ponad 1,5 tys. pracowników. Szukamy przede wszystkim cieśli, zbrojarzy, brukarzy czy tynkarzy. Jest to również uwarunkowane stawianymi nam przez inwestorów wymaganiami w przetargach. Jednym z takich wymagań jest zapewnienie własnej załogi, a nie tylko firm podwykonawczych.

Reklama

- Ale na tym nasze potrzeby się nie kończą. Budimex intensywnie rozwija portfel zamówień, który po zawarciu ostatnich kontraktów szacujemy na blisko 10 mld zł. W związku z tym chcemy też przyjąć ok. 500 inżynierów, projektantów, majstrów, kierowników robót czy kierowników kontraktów.

Na rynku brakuje jednak rąk do pracy. Jak zamierzacie znaleźć 1,5 tys. pracowników?

- Z rekrutacją kadry inżynierskiej nieźle sobie radzimy. Stawiamy na metodę direct search, ale też współpracujemy z agencjami. Niedawno zainwestowaliśmy w boty rekrutacyjne, dzięki którym osoby zainteresowane pracą w Budimeksie mogą się z nami skontaktować za pośrednictwem Messengera.

- Działamy również na uczelniach. Naszym flagowym projektem adresowanym do studentów kierunków technicznych jest Akademia Budimex. W rekrutacji przyszłych inżynierów wykorzystaliśmy grę online będącą symulacją sytuacji, które mogą wydarzyć się na budowie. Ponad 80 proc. uczestników ukończyło ją z wynikiem pozytywnym. Warto też podkreślić, że zostaje z nami ok. 30 proc. praktykantów. Przykładowo, w tym roku zatrudniliśmy ponad 700 osób, z czego 81 bezpośrednio po programie praktyk letnich i zawodowych.

Jeśli chodzi o pracowników wykonawczych - jak ich pozyskać?

- W dziale HR mamy odrębny zespół zajmujący się rekrutacją fachowców. Wspieramy się również agencjami zatrudnienia. Szczególnie w zakresie outsourcingu pracowników z zagranicy - Ukrainy czy Białorusi. Ale nie wykluczamy też zatrudniania osób z bardziej egzotycznych krajów.

- W przypadku rekrutacji inżynierów świetnie sprawdza się program poleceń pracowniczych.
Około 11 proc. naszej załogi jest z nami dzięki rekomendacjom. Metoda ta sprawdza się i przynosi dobre wyniki - ponad 96 proc. osób z polecenia osiąga ponadprzeciętne wyniki. Mam nadzieję, że system zadziała również w przypadku pracowników wykonawczych.

Dlaczego chcecie obcokrajowców zatrudniać przez zewnętrzne agencje, a nie bezpośrednio w spółce?

- Po części wynika to z obowiązujących w naszym kraju przepisów, które nie zezwalają na zatrudnianie pracowników tymczasowych na budowie, gdzie wykonywane są prace szczególnie niebezpieczne. Dlatego zdecydowaliśmy się na formę pośrednią, czyli outsourcing. To pozwala nam sprawdzić, czy dana osoba spełnia nasze oczekiwania. Jeśli tak, nie wykluczamy, że po okresie próbnym zatrudnimy ją bezpośrednio u nas.

- Szukanie pracowników poza granicami kraju to w tej chwili konieczność. W 2012 r. mieliśmy szczyt budowlany - był to koniec pierwszej perspektywy unijnej. Wówczas w sektorze budowlanym pracowało 486 tys. ludzi. Dzisiaj jest ich o 100 tys. mniej. Nie tylko osoby z branży postanowiły wyjechać za pracą. Ponad 2 mln Polaków zdecydowało się na emigrację, z czego 60 proc. to ludzie z wykształceniem technicznym, czyli nasi potencjalni pracownicy.

Liczba ogłoszeń o pracę stale rośnie, a kandydatów na rynku jest coraz mniej. Specjaliści mogą więc przebierać w ofertach. Jak wpływa to na rotację w firmie?

- W branży budowlanej rotacja utrzymuje się na poziomie 10-15 proc. Na tym tle wypadamy dość dobrze. W Budimeksie jest ona dwukrotnie niższa.

Jak udaje się państwu utrzymać rotację na tak niskim poziomie?

- Powodów jest kilka. Choć jesteśmy dużą firmą, nie ma u nas aż takiej biurokracji jak w typowych korporacjach. Działamy fair i słuchamy głosu naszych pracowników. Właśnie zakończyliśmy cykl spotkań prezesa z pracownikami. Rozmawialiśmy na każdy podjęty temat. Prezes Dariusz Blocher opowiedział też o wyzwaniach i szansach stojących przed Budimeksem w najbliższej przyszłości.

- Nie bez znaczenia jest też poziom wynagrodzeń oraz system premiowy - dzielimy się z pracownikami wypracowanym zyskiem, co jest rzadkością na rynku polskim. Poza tym mamy bardzo dobry pakiet socjalny.

- W naszej firmie dajemy też możliwość sprawdzenia się na innych polach. Dzięki programowi "Grant na Wolontariat" pracownicy mogą pozyskać środki na pomoc innym. Jedna z naszych koleżanek odnowiła dom dziecka w Łodzi, inny zespół stworzył plac zabaw, pomogliśmy schronisku dla zwierząt - takich wspaniałych inicjatyw jest znacznie więcej.

- Wszystkie te elementy wpływają na decyzję pracowników o pozostaniu z nami, co z kolei przekłada się na niski poziom rotacji. Dodam, że nasi pracownicy całkiem niedawno wzięli udział w badaniu satysfakcji z pracy w Budimeksie i zdecydowali, że nasza firma zasługuje na godło "Inwestor w Kapitał Ludzki". To jedyne takie wyróżnienie w Polsce, gdzie pracownicy firmy decydują o jego przyznaniu.

Wspomniał pan, że pracownicy Budimeksu mogą dobrze zarobić. Czy wysokie wynagrodzenie to element, którym firmy budowlane kuszą pracowników?

- Można konkurować o pracowników pensją, ale krótkoterminowo. Zawsze znajdzie się ktoś, kto jest w stanie zapłacić więcej. Ponadto, tego typu działanie nie buduje lojalności. Potwierdzają to nasze badania EVP (Employer Value Proposition). Sprawdziliśmy, dlaczego pracownicy aplikują do Budimeksu. Głównym powodem jest siła marki. Wartość giełdowa naszej spółki jest większa niż wszystkich innych firm notowanych na warszawskiej giełdzie. To daje ludziom poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.

- Drugi element to ciekawe projekty. Inżynierowie chcą brać udział w wielkich realizacjach i mierzyć się z trudnymi wyzwaniami - my im to zapewniamy. Nasi pracownicy mogą rozwijać się nie tylko w Polsce, ale również poza granicami kraju. Na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie budujemy autostradę I-66. Zajmujemy się również przebudową lotniska w Denver, w stanie Kolorado. Budujemy także metro w Londynie i autostrady w Szkocji. Jak widać, możliwości rozwojowych jest sporo.

- Zarobki znalazły się dopiero na trzecim miejscu. Warto też dodać, że wysoko ocenione zostały relacje między przełożonym a pracownikiem. To wszystko tworzy dobrą atmosferę, która przyciąga kandydatów.

Często zdarza się, że inne firmy podkopują pracowników?

- Takie sytuacje się zdarzają. Ale często też te osoby po kilku miesiącach chcą wrócić do firmy. Na rynku każde stanowisko jest wyceniane na określoną kwotę. Jeśli firma chce zapłacić dwa albo trzy razy więcej, to oznacza, że albo ma poważne problemy, albo nie jest do końca uczciwa. Nie ma ekonomicznego uzasadnienia, aby płacić wielokrotność rynkowego wynagrodzenia.

Pracownicy odchodzą, ale chcą wrócić. Dostaną drugą szansę?

- Każdy taki przypadek traktujemy indywidualnie. Wszystko zależy od tego, w jakich okolicznościach rozstaliśmy się z pracownikiem.

Wspomniał pan, że pieniądze nie są najważniejsze, jednak nasilający się rynek pracownika sprawia, że wzrasta presja płacowa. Jak bardzo wzrosły zarobki w sektorze budowlanym?

- Pensje w branży budowlanej poszły w górę. Obowiązujące od początku tego roku stawki minimalne (13 zł brutto za godzinę i 2 tys. zł płacy minimalnej) miały istotny wpływ na wynagrodzenia. Oprócz tego wzrosły oczekiwania płacowe pracowników wykonawczych. Łącznie zarobki wzrosły o ok. 30 proc. w skali roku.

Trwa boom budowlany i ręce do pracy są potrzebne. Co stanie się z pracownikami za kilka lat, gdy przyjdzie czas na kryzys?

- Perspektywa unijna kończy się dopiero w 2023 roku, jeśli popatrzymy na inwestycje kolejowe. Co będzie potem? Przyjdzie czas na dywersyfikację. Gdy spojrzymy na spółki budowlane na świecie - w tym naszą firmę matkę - to coraz bardziej skupiają się one na dodatkowych obszarach działalności, tj. facility management, infrastructure management czy waste management. My też mamy w swojej grupie firmę o takim profilu - FB Serwis. Patrząc na to, jak z roku na rok jej pozycja na rynku się umacnia, możemy przypuszczać, że to właściwy kierunek rozwoju.

- Myślimy też o ekspansji zagranicznej. Jesteśmy już obecni w Niemczech czy na Litwie, gdzie budujemy spalarnię śmieci. W planach mamy wejście na rynki czeski i słowacki. [...]


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »