Za kierownicą norweskiego autobusu

W Bergen, drugim po Oslo największym mieście w Norwegii, za kierownicą miejskiego autobusu można spotkać wielu obcokrajowców, w tym Polaków. Kilku z nich pracuje dla norweskiego przewoźnika już od ośmiu lat i jak na razie nie myślą o zmianie pracy.


Ze względu na dużą rotację pracowników, firma wciąż poszukuje nowych kierowców. Praca jest oczywiście bardzo odpowiedzialna i wymaga sporych umiejętności, zwłaszcza, że Bergen pełne jest wąskich ulic, skał i tuneli, w których łączą się różne drogi. I o ile lato jest deszczowe, to zima potrafi płatać pogodowe figle. Warto jednak próbować swoich sił, bo miesięczne zarobki wahają się od 13 do 15 tysięcy złotych brutto. I niekoniecznie trzeba być mężczyzną. W firmie niemal połowę kierowców stanowią kobiety! 

Spółka Tide AS, która zapewnia usługi komunikacyjne na terenie miasta i gminy Bergen zatrudnia ponad 2500 osób i posiada ponad 1200 autobusów. Pracownikom zapewnia pracę na pełen etat, pensję uzależnioną od stażu pracy i chęci doskonalenia swoich umiejętności, uniformy, jak również wiele innych dodatkowych świadczeń. A rekrutację pracowników prowadzi często poza granicami kraju.
- Przyczyna była i nadal jest ta sama - mówi polski kierowca pracujący w Tide. - W Norwegii koszt uzyskania prawa jazdy na autobusy jest bardzo wysoki i wynosi około 150 tysięcy koron, czyli w granicach 75 tysięcy złotych - wyjaśnia. 

Reklama

Kierowcą trzeba być! 

Przed wprowadzeniem obowiązku posiadania kursu kwalifikacyjnego, za kierownicę miejskiego autobusu siadało wielu studentów, pracując głównie w weekendy. Dziś to się już nie zdarza. Kierowcą trzeba po prostu być. - Trzeba mieć w sobie "to coś" - wyjaśnia Bogusław.

- Oczywiście staż pracy niesie za sobą doświadczenie, ale wszyscy wiemy, że nie jest to najważniejsze. Czasem młody człowiek z małym doświadczeniem potrafi zwrócić uwagę bardziej niż doświadczony kierowca - dodaje. Tak, jak w wielu innych zawodach, do pracy kierowcy trzeba mieć zamiłowanie i predyspozycje. Tym bardziej, że wymaga ona kontaktów z ludźmi. - Pasażerowie często pytają o połączenia, proszą o wskazówki, gdy mają się przesiąść - dodaje Bogusław. - To wymaga otwartości i kultury osobistej. Firma bardzo dba o swój wizerunek i jakość świadczonych usług. 
Kierowca musi być także skupiony na pracy.
Najgorsza jest bowiem rutyna. Wiemy, że ta potrafi doprowadzić do tragedii. Stąd tak ważne jest, aby osoba siadająca za kierownicę miała świadomość odpowiedzialności za zdrowie i życie nie tylko swoje, ale i pasażerów. Ta odpowiedzialność powoduje, że często Norwegowie nie chcą pracować w zawodzie kierowcy. Odstrasza ich także niska, jak na ich oczekiwania, płaca. 

Norweska przygoda  

- Moja przygoda zaczęła się osiem lat temu - wspomina polski kierowca z Bergen. - Firma Tide, czyli mój obecny pracodawca zlecił agencji Adecco zorganizowanie spotkań rekrutacyjnych w Polsce. Zarówno w Kaliszu, jak i w Rzeszowie obecni byli przedstawiciele norweskiej firmy, którzy sami sprawdzali umiejętności kandydatów - dodaje.  A tych było naprawdę wielu. Łącznie w obu miejscach pojawiło się około tysiąc osób. A jedynie 18-stu z nich dostało propozycję pracy. Jeszcze przed wyjazdem przeszli intensywny kurs języka norweskiego - 8 godzin dziennie przez półtora miesiąca, a na koniec musieli zdać egzamin. 
Kiedy Bogusław i inni kierowcy przyjechali do Bergen znali podstawy języka norweskiego. - Coś umiałem, coś mówiłem i rozumiałem - opowiada. - Jednak tu na miejscu okazało się, że wszystko jest inne, a ilość dialektów powodowała, że czasem trudno było rozróżnić słowa.  Dziś Bogusław nie ma już tego problemu. Po tylu latach posługuje się językiem bez żadnego problemu. Podobnie, jak inni. Wszystkim kierowcom zakwalifikowali staże pracy z Polski, co w praktyce oznaczało wyższą pensję.

A na miejscu zorganizowano dla nich zakwaterowanie, kupiono pościel. Otrzymali też zaliczki. A koledzy z pracy byli mili i wyrozumiali. Służyli radą i pomocą.  - Dostaliśmy na początku tak dużą pomoc, że aż trudno nam było uwierzyć. Zawsze twierdziliśmy, że chwyciliśmy Pana Boga za nogi. I tak po 14 latach pracy w Polsce, Bogusław rozpoczął pracę za kierownicą norweskiego autobusu. W grupie Polaków, która przyjechała wtedy do Bergen był także kierowca z 19 - letnim stażem pracy. Na zmiany nigdy nie jest za późno. Trzeba tylko chcieć. 

Technika jazdy to podstawa

Podczas rekrutacji najważniejsza jest jazda próbna. Ocenia się wówczas technikę jazdy, hamowania, prędkość, z jaką wchodzi się w zakręt i wiele innych rzeczy. - Obecnie sam jestem instruktorem w Tide i wiem, co ma największe znaczenie - dodaje mój rozmówca. Dużym problemem dla nowych kierowców jest topografia miasta. Bergen jest bardzo rozciągnięte i od jednej do drugiej granicy miasta może być nawet 50 km. Tym samym i trasa przejazdu autobusu jest znacznie dłuższa niż bywało to w Polsce.
Do tego wspomniane już wąskie drogi i tunele. - Po prostu trzeba doskonałej organizacji - wyjaśnia kierowca.  Po drugie, zgodnie z dyrektywą UE trzeba posiadać kurs kwalifikacyjny na przewóz osób, który w prawie jazdy oznaczany jest kodem 95. Kurs można zrobić w Polsce i musi być odnawiany co 5 lat.
Staż pracy jest ważny, ale nie najważniejszy. Liczą się umiejętności i to coś. Osoby rekrutujące potrafią to dostrzec. Oceniają też zachowanie samego kierowcy, to, czy patrzy w lusterka, czy ma podzielność uwagi i potrafi przewidzieć sytuacje na drodze.  Bardzo ważna natomiast jest znajomość języka norweskiego w stopniu komunikatywnym. Trzeba wykazać chęć rozmawiania w języku norweskim, nawet jeśli na początku mówi się niegramatycznie. -Trzeba być po prostu otwartym i pamiętać, że na początku każdy z nas miał te same problemy - przekonują Polacy. 
Wymagane jest jeszcze pozwolenie z policji na przewóz osób i oczywiście numer personalny. To wszystko załatwia się już na miejscu. Już po przyjęciu do pracy kierowca przechodzi szkolenie, które trwa od tygodnia do dwóch tygodni. W tym czasie uczy się topografii miasta, poznaje trasy, uczy się obsługi systemu do sprzedaży biletów. Później jeździ z kierowcą patronem różnymi trasami i autobusami. Uczy się zachowania na drodze. Na koniec, po pozytywnym zaopiniowaniu przez instruktora zaczyna się samodzielna praca.

Iwona Mazurek-Orłowska

 Ile można zarobić? 

Zarobki kierowców w branży transportowej są ustalane przez związki zawodowe i na ich stronach można znaleźć tabele zarobków i podwyżek. Stawki są sztywne i wahają się pomiędzy 13 a 15 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Wszystko zależy od miasta, ale także kwalifikacji samych pracowników. W Norwegii osoby z wyuczonym zawodem kierowcy mają szansę uzyskać o prawie 5 zł na godzinę więcej niż osoba, która takiego zawodu formalnie nie posiada. Jednak każdy chętny może podnieść swoje kwalifikacje i zrobić w Norwegii kurs, który zapewni mu zawód, a tym samym wyższą stawkę.

Jak aplikować?

Chętni mogą aplikować o pracę poprzez stronę internetową firmy - www.tide.no. Strona dostępna jest także w języku angielskim. Można również osobiście skontaktować się z firmą Tide, która mieści się w Bergen na ulicy Mollendalsveien 1A. Albo śledzić ogłoszenia agencji pośrednictwa pracy.

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »