Polacy podbijają Wyspy

​Wielka Brytania wciąż kusi emigrantów z Polski. Ich liczba rośnie i niewielu naszych rodaków decyduje się na powrót do kraju. Jak wynika z ostatnich doniesień, język polski jest drugim językiem najczęściej używanym na Wyspach.

Serial "Londyńczycy" opisujący życie rodaków w Londynie, tak popularny w Polsce, jest także doskonale znany polskim emigrantom w Wielkiej Brytanii. - Mieszkam w stolicy Anglii już pięć lat i uważam, że ten właśnie serial doskonale oddaje rzeczywistość - mówi Marta. Dziewczyna kocha Londyn i nie wyobraża sobie już życia w Polsce. - Tysiące Polaków osiedliło się w tej wielkiej metropolii. Ja bardzo się z tego cieszę. Dzięki temu czuje się tutaj jak w domu, mogę odwiedzać polskie sklepy, a polską mowę słyszeć na co dzień - dodaje z uśmiechem dziewczyna.

Pobierz darmowy program PIT 2012

Reklama

Z budowy na lotnisko

Takie opinie można wśród polskich "londyńczyków" usłyszeć bardzo często. - Każdy z nas jest trochę takim bohaterem serialu "Londyńczycy". Spotykamy się z podobnymi problemami, jak w serialu i często oglądając go czujemy, że jest naprawdę o nas - mówi Krzysztof. Chłopak pojawił się w Londynie rok temu. Zaczynał od pracy na budowie, którą załatwił mu kuzyn. Po dwóch miesiącach znalazł zajęcie w biurze obsługi klienta na londyńskim lotnisku Gatwick.

- Pracę znalazłem trochę dzięki własnym marzeniom. Od zawsze chciałem pracować na lotnisku. Dla mnie to miejsce, w którym wciąż się coś dzieje. Wszedłem na stronę lotniska, wysłałem swoje CV i odważyłem się pójść na rozmowę kwalifikacyjną, po której zostałem przyjęty do pracy - wspomina chłopak. Krzysztof nie od początku czuł, że to będzie właśnie jego miasto. Jednak z czasem zrozumiał, że właśnie tutaj będzie mógł realizować własne marzenia skuteczniej niż we własnej ojczyźnie.

- Na początku nie planowałem stałego pobytu za granicą - mówi Krzysztof. - Nie podobała mi się mentalność Brytyjczyków - zdystansowani, chłodni w początkowych kontaktach. Jednak gdy upłynęło pół roku zrozumiałem, że Londyn daje mi szanse na lepsze życie. Moi znajomi w Polsce wciąż bez skutecznie szukają pracy albo właśnie ją tracą. Za to ja mam obecnie życiową stabilizację. Moje uposażenie wystarcza mi nie tylko na przyzwoite życie, ale też na oszczędności, dzięki którym w przyszłość patrzę już bez strachu.

I speak polish

Według ostatnich brytyjskich badań to właśnie język polski jest drugim najczęściej używanym językiem w Wielkiej Brytanii. Szczególnie słychać to w stolicy Anglii, Londynie. Coraz częściej Polacy pracują w miejscach, w których wcześniej nie było ich wielu. Części z nich udało się zdobyć zatrudnienie w słynnym londyńskim City, a na ogromnym lotnisku Heathrow język polski słychać niemal wszędzie.

Dorota mieszka w Londynie prawie cztery lata. Od roku pracuje w liniach lotniczych British Airlines i jest z tego powodu bardzo zadowolona. - Wystarczy wejść na stronę internetową przewoźnika, poszukać zakładki "praca" i poczytać, kogo właśnie potrzebują. Ja w taki sposób dostałam pracę na lotnisku w obsłudze klienta. Oczywiście należy przejść rozmowę kwalifikacyjną, wypełnić odpowiednie testy, ale nie jest to bardzo trudne. Jeśli umie się język w stopniu nieco lepszym niż podstawowy, naprawdę warto spróbować - twierdzi dziewczyna.

- Czy miałam wcześniejsze doświadczenie w tej branży? Nie. Po prostu lubię pracę z ludźmi, dlatego postanowiłam spróbować. Co jest ważne podczas rozmowy kwalifikacyjnej? - Uśmiech, miła aparycja, wiadomości na temat przewoźnika. No i nienaganny ubiór, makijaż, to na pewno pomaga - doradza Dorota. Podczas pracy wymagany jest zawsze elegancki wygląd i uśmiech na twarzy. Na stronie przewoźnika można zapoznać się z wymaganiami, jakie mają linie lotnicze wobec swoich przyszłych pracowników.

Czy Brytyjczykom przeszkadza, że to właśnie Polacy stanowią jedną z największych grup etnicznych w Londynie? Dorota twierdzi, że nigdy nie spotkała się z niemiłym traktowaniem tylko z tego powodu, że jest Polką. - Lotnisko to takie miejsce, gdzie jest masa cudzoziemców. Jednak często obsługujemy także mieszkańców Wielkiej Brytanii. Nigdy nikt nie powiedział nic, co mogłoby mnie urazić. Dla mnie to, że jest tutaj w Londynie tylu Polaków, jest powodem do dumy. Mamy odwagę spakować swoje marzenia do walizki i próbujemy je realizować tam, gdzie się da. Skoro nie da się w kraju, próbujemy to robić za granicą - mówi dziewczyna.

Starbucks czeka na Polaków

W halach lotniska naszych rodaków można najczęściej spotkać podczas pracy w kawiarenkach i barach. Sprzedają kawę, czy przygotowują przekąski. "Starbucks" to sieć kawowych kawiarenek, która przyjmuje do pracy bardzo dużo obcokrajowców. Głównie dlatego, że Brytyjczycy niechętnie przyjmują pracę od szóstej rano czy też na nocną zmianę.

- Anglicy niespecjalnie lubią ciężko pracować. O tym wie każdy, kto choć raz był dłużej na Wyspach Brytyjskich. Ale to dobrze dla nas. Dzięki temu my Polacy mamy pracę - mówi Szymon, który podaje kawę w lotniskowej kawiarni już trzeci rok. - "Starbucks" dał mi szansę na nowe życie w Londynie. Na lotnisku pracuje się ciężej niż gdzie indziej, bo od wczesnych godzin rannych. Z drugiej jednak strony mam połowę dnia dla siebie, podczas gdy inni siedzą w pracy do wieczora - twierdzi chłopak.

Kawiarenki i lunch bary wciąż przyjmują nowych pracowników. - Warto on-line wysłać swoje CV. Oczywiście można pytać o pracę bezpośrednio w kawiarniach, a nawet po prostu tam zadzwonić. Dobrze jest wykorzystać każdą okazję, by znaleźć pracę - twierdzi Szymon. - Oczywiście musisz znać język angielski komunikatywnie, być osobą uśmiechniętą i pozytywną. Jeśli z takim nastawieniem przyjdziesz na rozmowę, na pewno masz duże szanse.

Renata Brodzińska Ziemian

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »