Los emigrantów nikogo nie obchodzi

​Odkąd wyjechała do Francji, zawsze starała się pracować legalnie. Do dziś żałuje sytuacji, w których było to niemożliwe. Nie ma wątpliwości, że pracodawca, który proponuje zatrudnienie na czarno, od razu daje sygnał: jestem nieuczciwy. O tym, dlaczego warto podejmować legalną pracę - rozmawiamy z Moniką Karbowską, polską działaczką współpracująca z francuskim związkiem zawodowym CGT - Confédération Général des Travailleurs Interim.

Obserwuje Pani problemy nielegalnych pracowników w różnych zakątkach świata. Najgorzej jest podobno teraz Polakom w Grecji...

- Tak, kryzys, jaki tam panuje, odbił się bardzo mocno także na sytuacji naszych rodaków. Masowo opuszczają oni Grecję. Często podróżuję autobusami po Europie, i widzę to zjawisko na własne oczy. Na trasie Ateny-Warszawa można spotkać wielu Polaków, którzy definitywnie wracają do kraju. Nie tyle kończy im się tam praca sezonowa, co zmieniają swoje życie i kończą grecką przygodę. Tam teraz mało kto przejmuje się emigrantami. Grecy myślą: oni i tak wrócą do siebie, więc po co mamy się nimi martwić? A przecież jeszcze niedawno milion obcokrajowców pracowało w Grecji, w tym aż 100 tysięcy Polaków! Wśród nich wielu młodych, wykształconych ludzi - w turystyce, przemyśle, rolnictwie... Teraz uznaje się to za nieważne i stwarza im warunki do pracy, ale na czarno.

Ciągle Pani uważa, że warto pracować legalnie?


- Oczywiście! Chciałabym, aby zawsze mówić o tym głośno i wyraźnie: legalna praca się opłaca! Tłumaczę to, odkąd sama przyjechałam do Francji. W 1992 roku musiałam najpierw przez rok pracować na czarno, bo przez cały ten czas mój pracodawca musiał zmagać się z biurokracją. Aż w końcu załatwił mi papiery, dzięki czemu później - jak tylko mogłam - unikałam pracy na czarno. To gwarantowało mi przestrzeganie praw, które mi się należą, zapewniało ubezpieczenie, emeryturę... Naprawdę, to niezwykle ważne, by wyjeżdżając za chlebem za granicę zadbać o to, aby wszystko odbywało się zgodnie z prawem.

Często Polacy wybierają inny, nielegalny wariant. Nie widzą innej możliwości...

- Zdaje sobie z tego sprawę, ale... sam fakt, że pracodawca chce nas zatrudnić nielegalnie - powinien budzić nasze wątpliwości. Oferuje nam pracę na czarno? To tak, jakby na wstępie przyznawał się: jestem nieuczciwy. Przecież on świadomie rezygnuje z płacenia składek, z których później - jako społeczeństwo - korzystamy: czy to w formie ubezpieczeń, czy zasiłku dla bezrobotnych. Można powiedzieć, że dając na to przyzwolenie, okradamy samych siebie.

Jakie jeszcze argumenty przemawiają za podjęciem legalnej pracy?

- Pamiętajmy, że może wydarzyć się wszystko, choćby nieszczęśliwy wypadek. I co wtedy? Odwiozą nas do szpitala, i owszem wyleczą - ale później wystawią solidny rachunek. Pozostanie nam walka z ZUS-em, jednak nawet będąc ubezpieczonym w Polsce, można liczyć co najwyżej na część odszkodowania. Pamiętam z czasów studenckich, jak moja koleżanka złamała nogę. Kazano jej zapłacić za leczenie 35 tysięcy franków - czyli równowartość ok. 8 tysięcy euro. Kto, z wyjeżdżających do pracy, jest dziś w stanie tyle zapłacić? A smutne przykłady można mnożyć. Kiedyś poznałam Polaka, któremu we Francji przydarzył się wypadek przy pracy. Stracił oko. Co zrobił pracodawca? Odesłał go do domu, a powinien jak najszybciej załatwić leczenie. Tego wymagało prawo.

Praca podjęta legalnie daje też gwarancję bezpieczeństwa dla całej rodziny. A jej los nierzadko jest uzależniony od pracy ojca lub matki, którzy wyjechali za granicę...

- Jeśli komuś przydarzy się nieszczęśliwy wypadek, a jest ubezpieczony, to będzie mógł liczyć na zasiłek. Stosunkowo niedawno, we Flamanville - miejscowości położonej na zachodzie Francji - odkryto, że masowo zatrudniano pracowników na czarno przy budowie elektrowni. Pracowało tam ok. 300 Polaków. Jeden z nich niedawno zmarł, a teraz jego córka walczy o odszkodowanie i rentę po ojcu. Nie jest łatwo, bo nie ma odpowiednich dokumentów świadczących o pracy, jaką tam wykonywał.

Co robić w sytuacji, gdy zostało się oszukanym, a nie dysponuje się żadnymi oficjalnymi dokumentami o zatrudnieniu?

- Po pierwsze, jeśli ktoś znalazł się w sytuacji pracy na czarno, powinien zbierać wszystkie dowody na to, że rzeczywiście wykonuje swoje obowiązki. Liczą się jakiekolwiek ślady: może jakiś identyfikator pracowniczy albo cokolwiek innego. Trzeba też utrzymywać kontakt ze znajomymi, którzy będą mogli ewentualnie wystąpić w roli świadków. Niezależnie od tego, czy dysponuje się jakimikolwiek dowodami, koniecznie należy udać się do inspekcji pracy i przedstawić swoją sytuację. We Francji, jeśli nie zna się języka, to zawsze może pomóc stowarzyszenie "Parabole".  Już jedna wizyta w Inspekcji Pracy powinna doprowadzić do rozwiązania problemów, choćby z wypłatą należnego wynagrodzenia. Jeśli to nie rozwiąże sprawy, to pomóc mogą też związki zawodowe i polski konsulat.

Szacuje się, że do Francji rokrocznie w poszukiwaniu pracy wyjeżdża ok. 100 tysięcy Polaków. W jakich branżach nasi rodacy najczęściej są zatrudniani nielegalnie?

- W budownictwie, ale także w rolnictwie i w usługach. Polacy pracują tam na czarno przez lata, przez co nie mogą odkładać na emeryturę. To boli najbardziej. Wielu przyjeżdża do Francji w dojrzałym wieku. Gdyby byli przyjmowani na normalnych warunkach, mogliby odłożyć trochę na starość i godnie ją przeżyć w naszej ojczyźnie.

Czy świadomość tego, że legalna praca za granicą się opłaca, wzrasta?

- Myślę, że tak. Widzę to na konkretnych przykładach. Po broszurę "Niezbędnik Polaka we Francji", wydaną przez "Parabole" przy współpracy z polskim konsulatem, sięga coraz więcej osób. To budujące, bo zawiera ona bardzo wiele kluczowych informacji. Ważne jednak, by dobrze przygotować się do podjęcia pracy na obczyźnie już w kraju. Bo gdy już się wyjedzie, trudno zadbać o wszystko. Dlatego, zawalczmy o swoje prawa - jeszcze przed wyjazdem do pracy.

Rozmawiał Janusz Schwertner

Praca za granicą
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »