Zwolnienie zamiast pracy

Zarejestrowani bezrobotni - by nie dostać pracy - masowo biorą zwolnienia lekarskie. Są urzędy, gdzie codziennie propozycje zatrudnienia dostaje 120 osób, a 80 z nich natychmiast ucieka na zwolnienie.

Gdyby odrzucili propozycję, zostaliby wyrejestrowani i straciliby ubezpieczenie zdrowotne. A tak zostają w rejestrze i mogą pracować na czarno. Powiatowy Urząd Pracy nr 1 w Łodzi ma 17 tys. zarejestrowanych bezrobotnych. Każdego dnia ok. 120 dostaje ofertę pracy. - Aż 60, a czasem 80 osób z nich przedstawia nam zwolnienia lekarskie - opowiada Małgorzata Urbaniak, kierownik.

Przebiega to tak: bezrobotny dostaje informację, gdzie ma stawić się na rozmowę z pracodawcą. Jednak zamiast do firmy idzie do lekarza. - Przedsiębiorcy dzwonią z pretensjami, że nikt nie przyszedł. A po dwóch dniach otrzymujemy zwolnienie lekarskie - dodaje Urbaniak. - Jest też grupa osób, która ciągnie je od ponad roku - dodaje Radosław Czerwiński, kierownik wydziału usług rynku pracy w PUP nr 2 w Łodzi.

Reklama

W każdym miesiącu 10 tys. bezrobotnych zarejestrowanych w tym urzędzie dostarcza grubo ponad 600 zaświadczeń lekarskich.

- Pracując na czarno, zarabiam więcej. A to, jak nie stracić przy tym ubezpieczenia zdrowotnego, podpowiedział mi szef - mówi wprost 40-letni Janusz z Łodzi. Zdarza się, że bezrobotni nawet nie ukrywają, że pracują. - Wpadają do urzędu w stroju roboczym, z wystającą z kieszeni kielnią - opowiada jeden z dyrektorów PUP.

Tymczasem urzędnicy nie mają możliwości sprawdzenia zwolnień. Jedynie gdy w grę wchodzi praca na wysokościach, urząd może wysłać kandydata do lekarza orzecznika. W innym przypadku musi honorować każde zaświadczenie. Małgorzata Urbaniak ocenia, że mniej więcej połowa bezrobotnych nie jest naprawdę zainteresowana szukaniem pracy. Bo ci, którzy chcą, zarejestrowani pozostają góra kilka miesięcy. Ofert pracy, choć pewnie niewymarzonych, nie brakuje. Handlowiec, szwaczka, ekspedientka, murarz, kosmetyczka, fryzjerka, hydraulik, elektryk, kierowca - o przedstawicieli tych zawodów wręcz proszą się pracodawcy. Piotr Broncher z agencji pracy tymczasowej Manpower: - Dziś zdecydowanie możemy mówić o rynku pracownika. Trend widoczny jest bardzo silnie w Łodzi, która należy do najdynamiczniej rozwijających się regionów. Aż jedna trzecia pracodawców chce w tym kwartale zwiększyć zatrudnienie. Firmy są w stanie zaproponować pracę prawie każdemu, bez względu na kwalifikacje. Wszystkie oferty gwarantują wynagrodzenie wyższe niż minimalna krajowa.

Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej widzi problem. - Nie jest jednak możliwe, by pracownicy PUP-ów kontrolowali bezrobotnych w trakcie zwolnień lekarskich - mówi Beata Czajka, zastępca dyrektora departamentu rynku pracy, i dodaje: - Ograniczyć tę niekorzystną praktykę może "wyprowadzenie" ubezpieczenia zdrowotnego z urzędów pracy. Nie wiadomo jeszcze, dokąd zostałoby "wyprowadzone", ale ministerstwo zapowiada, że rozwiąże ten problem.

INTERIA.PL/Metro
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »