Zawód – osobisty asystent dla wymagających

Swoim uśmiechem Donato Bottiglieri ujmuje każdego. Taki uśmiech w hermetycznym hotelowym światku czyni z konsjerża prawdziwego celebrytę. To uśmiech ciepły, a jednocześnie figlarny – wystarczy, że go ujrzysz, a już wiesz, że czeka cię wspaniały wieczór.

To właśnie temu uśmiechowi Bottiglieri zawdzięcza wyjątkową popularność, jaką cieszy się wśród gości luksusowego hotelu One Aldwych w Londynie - między dwoma jakże różnymi światami. Od strony wschodniej przylega do niego finansowe centrum miasta, od zachodniej - teatralna mekka, Covent Garden.

Sam Bottiglieri, który w listopadzie skończy 30 lat, też żyje w dwóch światach. Jego drugą profesją jest muzyka. Czasami staje też za konsoletą jako DJ. Dzięki temu zdobył sobie sławę konsjerża, który potrafi polecić swoim podopiecznym nie tylko najlepsze restauracje, ale też najlepsze kluby, które od niemal dekady rozkwitają w modnym wschodnim Londynie.

Reklama

Bottiglieri ma pięć, może sześć ulubionych klubów. - Nie będę zdradzał ich nazw. Te informacje zachowuję dla swoich gości - zastrzega, dodając jednak, że obecnie większą popularnością cieszą się bardziej kameralne miejsca, które wypierają "superdyskoteki", masowo odwiedzane przez imprezowiczów jeszcze kilka lat temu.

Konsjerż pracujący w mieście, w którym aż roi się od pięciogwiazdkowych hoteli, musi orientować się nie tylko w kulinarnej ofercie restauracji i repertuarze teatrów. Tajemnic nie może mieć przed nim także ta mniej eksponowana w przewodnikach strona Londynu.

- Pracuję w luksusowym hotelu, ale przecież czasami goście chcą posmakować czegoś innego, niekoniecznie z górnej półki, na przykład we wschodnim Londynie - mówi Bottiglieri, wodząc wzrokiem po hotelowym lobby, mieszczącym się w strzelistym przedsionku pięknego budynku z epoki edwardiańskiej. - Ktoś akurat może mieć ochotę na wycieczkę po innych dzielnicach, by na własnej skórze doświadczyć panującej w nich atmosfery, prawda?

Bottiglieri, który pochodzi z Mediolanu, mieszka w Londynie od ośmiu lat, z czego większość czasu spędził właśnie we wschodniej części miasta. W branży hotelowej zaczął pracować już jako 14-latek. Najpierw odbył staż w dwóch sieciowych hotelach, a później, po ukończeniu szkoły hotelarskiej, przez dwa lata był gońcem w ekskluzywnym hotelu Principe di Savoia, gdzie do jego obowiązków należało otwieranie drzwi, załatwianie drobnych sprawunków, czyszczenie popielniczek i dostarczanie gościom gazet.

Przez cały ten czas, jak mówi, bacznie obserwował pracę zatrudnionych tam konsjerżów i ich interakcję z przydzielonymi im podopiecznymi. W końcu doszedł do wniosku, że byłby to idealny zawód dla niego i rozpoczął intensywną naukę angielskiego, którego biegła znajomość jest w tej profesji niezbędna.

Donato zatrudnił się następnie w hotelu Marriott w Mediolanie, by po krótkim czasie postarać się o przeniesienie do placówki tej samej sieci ale w Londynie, w kompleksie biurowym Canary Wharf. Już szykował się do przeprowadzki, kiedy niespodziewanie dowiedział się, że umowa, którą podpisał z nowymi przełożonymi, została anulowana. Działo się to w lipcu 2005 r. - tuż po atakach terrorystycznych w Londynie. W ich wyniku ruch turystyczny w mieście praktycznie zamarł.

Jakiś czas później koleżanka Bottiglierego zadzwoniła do swojego dawnego znajomego z pracy, który przeniósł się do londyńskiego One Aldwych. W trakcie rozmowy zagadnęła go o możliwości zatrudnienia dla Donata.

- Znajomy powiedział jej, że poszukują akurat odźwiernego, ale moja koleżanka stwierdziła, że jestem za niski - śmieje się Donato, który ma 165 cm wzrostu. - Odźwierni to na ogół postawni mężczyźni. Mimo to dostałem tę robotę.

Donato zaczął pracę w One Aldwych we wrześniu 2005 r., mając 22 lata. Nie minął rok, a dostał awans na asystenta konsjerża.

Dziś Bottiglieri mówi biegle po angielsku i w tym właśnie języku opowiada hotelowym gościom o zupełnie innym mieście niż to, które poznał osiem lat temu. Jak mówi, w tamtym początkowym okresie swojego pobytu w Londynie odwiedzał na własną rękę wszystkie możliwe restauracje i chodził na wszystkie wystawiane akurat spektakle, poznając poszczególne obszary miasta i szlifując praktyczną znajomość języka. Zaglądał też do klubów nocnych i wyrabiał sobie kontakty wśród londyńskich muzyków.

Restauracje poznawał zazwyczaj podczas przerw na lunch, okazjonalnie zamawiając jedno danie lub drinka. Chociaż właściciele restauracji walczą o względy konsjerżów (zwłaszcza tych zatrudnionych w luksusowych hotelach), oferując im darmowe poczęstunki w nadziei na to, że zrewanżują się, kierując w ich progi swoich gości - Bottiglieri zapewnia, że najczęściej odwiedzał lokale zupełnie prywatnie, by chłonąć ich atmosferę.

Bottiglieri podkreśla, że o ile znajomość Londynu i jego oferty stanowi istotną część jego pracy, to zawód konsjerża polega na odgadywaniu zainteresowań i upodobań gości, a także poznawaniu ich jako ludzi. Czasami dogłębnie...

"Konsjerż to osoba, która ma czas, by wysłuchiwać twoich życzeń, a może nawet i sekretów" - to słowa Stefana Fraenkela, wykładowcy z najstarszej i najbardziej prestiżowej szkoły hotelarstwa - École Hôtelière de Lausanne, założonej w 1893 r. w tym szwajcarskim mieście. "Goście mówią konsjerżom takie rzeczy, których nie powiedzieliby nikomu innemu; zwracają się też do nich z bardzo osobistymi prośbami. A później odchodzą. Przypomina to trochę spowiedź katolika w konfesjonale".

Bottiglieri zauważa, że już pierwszy kontakt z gościem wymaga od konsjerża zastosowania podstaw psychologii. - Musisz zdobyć jakieś ogólne informacje na temat tego człowieka. Gdzie podróżował? Co lubi oglądać? Co lubi jeść? Chodzi o to, by on sam coś ci o sobie powiedział. (...)

Alan Vieira, szef wszystkich konsjerżów w One Aldwych, wspomina pewien incydent, który, jego zdaniem, idealnie obrazuje podejście Donata do wykonywanej przezeń pracy:

- Jeden z naszych gości wymeldował się i odjechał na lotnisko Heathrow. Nie minęło wiele czasu, a zadzwonił do nas. Był bardzo zestresowany. Okazało się, że zostawił swój paszport w sejfie, w pokoju, który zajmował. Tymczasem zbliżała się godzina odlotu samolotu, którym miał udać się do Nowego Jorku... Donato, nie zastanawiając się długo, pobiegł do pokoju po paszport, wskoczył do taksówki i pojechał na lotnisko. Udało mu się odnaleźć tego mężczyznę dosłownie na kilka minut przed zamknięciem odprawy!

- Tak rzeczywiście było, a dziś ja i on jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi - potwierdza Bottiglieri, dodając, że zapominalski gość wracał już do One Aldwych wielokrotnie.

Wydarzeniem, które najmocniej zapisało się w jego pamięci, jest jednak wizyta pewnego saudyjskiego biznesmena, dla którego żony musiał zdobyć dwadzieścia opakowań płatków śniadaniowych konkretnego rodzaju.

- Żona tego pana poszukiwała płatków Fruit 'n Fibre, ale koniecznie w takiej wersji, w jakiej są one dostępne na włoskim rynku, bo tylko ta wersja nie zawiera suszonych bananów - opowiada Donato, bezskutecznie starając się powstrzymać uśmiech. - Chodziło o to, że przez cały miesiąc ona i jej mąż mieli podróżować po różnych europejskich krajach, a ona chciała mieć swoje ulubione płatki zawsze pod ręką. Niestety, w swoich planach nie uwzględnili Włoch...

Bottiglieri nie miał wyjścia - zadzwonił do sklepu spożywczego w Mediolanie, mieszczącego się nieopodal jego rodzinnego domu. Złożył zamówienie na dwadzieścia opakowań, a jego kolega, również Włoch, najbliższym samolotem odleciał do słonecznej Italii. Następnego dnia był już z powrotem - z pełną walizką płatków.

- Konsjerż musi być wszystkim po trochu: psychologiem, ambasadorem, policjantem, aktorem - mówi Donato. - Musi mieć charakter, ale i liczyć się z tym, że w swojej pracy niejednokrotnie spotka osoby obdarzone "niezłym charakterkiem".

David Belcher

© The New York Times 2013

Tłum. Katarzyna Kasińska

New York Times/©The International Herald Tribune
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »