Sześć godzin pracy dziennie. Marzenie może się ziścić

Sześć, osiem, a może dziesięć godzin? Jak długo powinniśmy pracować w przyszłości? Kto rozstrzygnie ten dylemat? Człowiek, a może galopująca cyfryzacja? - zastanawiają się niemieckie związki zawodowe i naukowcy.

Można powiedzieć, że nastroje na niemieckim rynku pracy na początku maja są wyśmienite: gospodarka łapie wiatr w żagle, bezrobocie spadło do poziomu nienotowanego od 24 lat. 6,5-procentowa stopa bezrobocia to - póki co - tęsknota większości europejskich państw. Dokładnie tyle wynosi najnowszy, rekordowy wskaźnik odnotowany w Niemczech. Choć bez pracy pozostaje w RFN ponad 2,8 mln osób, to jest to o prawie 90 tysięcy mniej, niż w marcu b.r. i 100 tys. mniej, niż przed rokiem. Wisienką na torcie jest rekordowo wysoka ilość wakatów. Według danych Federalnej Agencji Pracy (BA) to kolejny dowód na to, że niemiecki rynek pracy prezentuje się nad wyraz solidnie.

Reklama

Związki zawodowe: Nic bez nas od 125 lat

Tymczasem 1 maja, dokładnie tak, jak przed 125 laty, na ulicach wielu niemieckich miast odbyły się zgromadzenia organizowane przez związki zawodowe. Ludzie jak zawsze demonstrowali w sprawie ochrony interesów ludzi pracy. Bezspornym pozostaje fakt, że związki zawodowe w Niemczech kształtują trendy na rynku pracy. Ich sukcesem w ujęciu historycznym jest np. wyeliminowanie zatrudniania dzieci czy restrykcyjne prawo regulujące zatrudnianie młodocianych. To dzięki związkom zawodowym w Niemczech w 1957 r. wprowadzono zasiłki chorobowe. - To my wywalczyliśmy wolne soboty - mówi dumnie Harald Fiedel, szef dachowej organizacji związków zawodowych DGB, dorzucając do wyliczanki urlop na szkolenia, partycypację w polityce firmy, jak również ostatnio wprowadzoną minimalną płacę 8,50 euro za godzinę.

Projekt Industrie 4.0 - szansa z zagrożeniami

Największym wyzwaniem, jakie dziś widzą przed sobą związki zawodowe, jest wprowadzenie modelu Przemysł 4.0 - rewolucyjnego projektu niemieckiego przemysłu pod auspicjami Bundestagu, polegającego na całkowitym zinformatyzowania przemysłu. Dlatego tym razem motywem przewodnim "Święta Pracy" było hasło "Die Arbeit der Zukunf gestalten wir" - "To my mamy wpływ na kształt pracy w przyszłości".

- Na to muszą się przygotować niemieckie związki zawodowe, muszą w tym uczestniczyć - grzmią związkowcy w mediach. "Zadanie-wyzwanie", bo projekt zakłada usieciowienie produkcji, logistyki, począwszy od wydobycia surowców po ich recykling, co zdaniem szefa GDL, spowoduje "niewyobrażalne wręcz przełożenie na rynek pracy". Czy zmniejszy się wtedy zatrudnienie? Czy tak potężna ingerencja informatyczna wpłynie na wymiar czasu pracy? Jak zachowa się rynek? - eksperci szukają odpowiedzi na te i wiele innych pytania.

Eksperyment norweski - dlaczego nie?

Tymczasem Norwegowie już od pewnego czasu postulują skrócenie dnia pracy do sześciu godzin dziennie. Utrzymanie pensji przy jednoczesnym obniżeniu czasu pracy - z takim hasłem w marcu br. na ulice Oslo, stolicy państwa znajdującego się się szczycie rankingu ONZ Human Development, wyszły tamtejsze związki zawodowe. Jeśli zatem propozycja wychodzi ze strony najbogatszego państwa, z niemal dziewiczą przyrodą i 160 tysiącami euro per capita zainwestowanymi za granicą, zamiast duszącego gospodarkę wielu europejskich państw długu publicznego, to zdaniem wielu ekspertów jest to propozycja godna uwagi.

Dane norweskiego Instytutu Badania Rynku Pracy (AFI) dowodzą, że sześciogodzinny tryb pracy poprawia produktywność, jakość, a dodatkowo obniża zachorowalność pracowników. Mało tego - pracownicy nie skarżą się na presję czasu, a odsetek tych, którzy są zadowoleni ze swojego stanu zdrowia, wzrosła. - Nie chodzi tylko i wyłącznie o redukcję czasu pracy, ale o jej kompletną reorganizację - powiedział w wywiadzie udzielonym niemieckiemu dziennikowi "Frankfurter Rundschau" szef norweskiej firmy Heimdal Tine w Trondheim, w której już w 2007 roku prowadzono sześciogodzinny dzień pracy.

Jednak również w Norwegii brakuje woli politycznej, aby sześciogodzinny dzień pracy stał się obowiązujący w obrębie całej gospodarki. Zwolennicy nie ustępują, mówiąc, że trzydziestogodzinny tydzień pracy podniesie popyt na rynku, szczególnie w sytuacji wydłużania się życia. To daje szansę na długoletnie zatrudnianie seniorów, przez co zmniejszą się obciążenia z tytułu świadczeń emerytalnych, argumentują zwolennicy takiego modelu. Norwescy eksperci zwracają uwagę również na to, że wydłużony w ten sposób czas zatrudnienia może mieć działanie terapeutyczne, a dzień pracy ograniczony do sześciu godzin zmniejsza ryzyko wypadków przy pracy.

afpd, dpa,rtr / Agnieszka Rycicka, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »