Rynek pracy nie przetrwa bez millenialsów

Jak twierdzi A. Carvelli, młodzi Polacy mogą bez obaw szukać dobrej posady dotąd, aż ją znajdą. Najpóźniej po pół roku pracy w danej firmie powinni wiedzieć, jakie mają szanse na awans, by zdecydować, czy chcą w niej zostać. Ekspert też uważa, że osoby, które często zmieniają pracę, nie muszą bać się o swoją karierę.

Członek Zarządu i Country Manager w międzynarodowej agencji pracy Gi Group, zwraca uwagę, że polscy pracodawcy i rekruterzy powoli zaczynają doceniać millenialsów, którzy często zmieniają pracę. Przez całe lata, tacy kandydaci w ogóle nie byli brani pod uwagę, zwłaszcza na poważne stanowiska. Postrzegano ich w bardzo negatywny sposób, jako niezdecydowanych i niegodnych zaufania. Jednak, jak wynika z obserwacji eksperta, w ostatnim czasie zaczęto dostrzegać determinację i ambicję młodych ludzi, uparcie szukających właściwego miejsca do rozwoju zawodowego.

Reklama

- W końcu przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z tego, że duża część pracodawców w Polsce nie potrafi zagwarantować swoim pracownikom odpowiedniego środowiska pracy, a tym bardziej dopasować ich kompetencji do potrzeb firmy. Zatem częsta zmiana pracy przestaje być postrzegana w kategorii życiowej porażki młodego, pełnego energii, człowieka, który chce się realizować. Jest już oczywiste, że rynek potrzebuje ambitnych osób. I każda z nich powinna mieć pełną satysfakcję z wykonywanych obowiązków. Znalezienie dobrego miejsca dla siebie to tylko kwestia czasu - mówi Antonio Carvelli.

Zdaniem włoskiego eksperta, przy zmianie posady millenialsi zwracają uwagę m.in. na etykę firmy, środowisko pracy i elastyczne godziny pracy. Wielu z nich woli pracować w domu lub kawiarni, niż w biurze. Młodzi ludzie potrzebują czuć się wolni. Wtedy mogą uzewnętrzniać cały swój potencjał i kreatywność. Antonio Carvelli uważa, że forma zatrudnienia nie ma dla nich znaczenia. Najważniejszy jest rodzaj realizowanych zadań i możliwość rozwoju. Maksymalnie po pół roku pracownicy muszą już wiedzieć, jak szybko mogą awansować. Jednak to powinno być jasno opisane w umowie.

- Urodzeni w latach 1977-1990 cechują się bogatym doświadczeniem zawodowym w różnych branżach. Znają i cenią swoją wartość. Pracodawcy zaczęli zmieniać do nich nastawienie, gdy w Polsce wykształcił się rynek pracownika. Dwa lata temu rozpoczęła się hossa dla kandydatów do pracy. Zeszły rok był absolutnie przełomowy, ze względu na historyczny spadek stopy bezrobocia. Obecnie widać, że zatrudniane osoby są traktowane z coraz większym zrozumieniem i szacunkiem dla ich oczekiwań, w nowoczesnych firmach wręcz po partnersku - wyjaśnia Antonio Carvelli.

Ekspert dodaje, że millenialsi w różnych krajach Europy są do siebie podobni. Uczestniczyli w tych bowiem samych przemianach społecznych i kulturowych, związanych np. z rozwojem Internetu i nowych technologii. "Fala millenijna", którą Antonio Carvelli określa wzrostem znaczenia reprezentantów pokolenia Y w działalności gospodarczej przedsiębiorstw, przetoczyła się przez Stary Kontynent od Zachodu na Wschód. We Włoszech, skąd pochodzi ekspert, ten trend również miał miejsce, tylko 5-6 lat temu. W Polsce właśnie się rozwija.

- Tutejszym pracodawcom ciągle jeszcze brakuje zaufania do młodych ludzi, ale muszą go nabrać. Nie mają innego wyjścia, bowiem za 10 lat millenialsi będą silnikiem napędowym całej gospodarki. Już teraz stanowią tzw. "core business", czyli istotną część wielu polskich firm. W wielu branżach dyrektor ok. 30. roku życia już nikogo nie dziwi. Pokolenie Y nabrało rozpędu i coraz częściej obejmuje najwyższe kierownicze stanowiska. Wiek przestał mieć już znaczenie. Przedsiębiorcy muszą myśleć właśnie w ten sposób, aby optymalizować zasoby kadrowe i w pełni wykorzystywać potencjał ludzki - przypomina Antonio Carvelli.

Jak zauważa ekspert z Gi Group, większość pracodawców w Polsce jeszcze nie myśli zbyt postępowo i pozytywnie o millienialsach, którzy nie godzą się na niesatysfakcjonujące ich warunki pracy. Szczególnie starsze pokolenie często odbiera młodych pracowników jako kapryśnych i egoistycznych. Jednak, Antonio Carvelli uważa, że nawet jeśli przedsiębiorca nie chce zmieniać swojego sposobu postrzegania rzeczywistości, to wkrótce rynek wymusi na nim nowe podejście do zarządzania załogą firmy. Siłą rzeczy, nie da się przecież prowadzić przedsiębiorstwa bez pracowników.

- Może okazać się, że kandydaci do pracy masowo wybiorą zakładanie startupów, zamiast pracę w firmach niespełniających ich oczekiwań. Korporacje będą miały spory problem w pozyskiwaniu osób na ważne stanowiska. Prawdopodobny jest również dalszy "odpływ" talentów poza granice Polski. Wynika to z tego, że millenialsi coraz częściej łączą swoje ścieżki zawodowe z międzynarodowym środowiskiem. Dobry pracownik już dziś okazuje się być na wagę złota. Dlatego, należy zapewnić mu godne warunki zatrudnienia i wsparcie kompetencyjne - doradza Antonio Carvelli.

MondayNews
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »