Pracoholizm – koszmar naszych czasów?

Czy pracoholizm to rzeczywiście cywilizacyjna choroba naszych czasów? Eksperci uspokajają, że nie każdy, kto zostaje po godzinach i lubi swoją pracę, kwalifikuje się od razu do leczenia.

Pracujemy dziennie osiem godzin, przynajmniej w teorii. Niektórzy więcej, niektórzy mniej. Jedni na etat, drudzy prowadzą własną firmę, bądź wykonują tzw. wolne zawody. To na ile poświęcimy się pracy, zależy od naszych indywidualnych predyspozycji, osobistego podejścia i zaangażowania.

Skąd jednak wziął się 8-godzinny dzień pracy, który dla dzisiejszego pracownika jest sprawą na tyle oczywistą, że każde odstępstwo traktuje jak coś nienormalnego?

Luksus 8-godzinnej zmiany

Jeszcze nie tak dawno tego typu wytycznych nie było w ogóle, a ludzie musieli często pracować po kilkanaście godzin dziennie. Rewolucja przemysłowa w Wielkiej Brytanii spowodowała, że zapotrzebowanie na siłę roboczą wzrosło. Pracowali dorośli i dzieci, często nawet 16 godzin na dobę. Stopniowo jednak zaczynało się to zmieniać. W 1847 roku ustalono 10-godzinny dzień pracy dla dzieci i kobiet (Wielka Brytania). Po Rewolucji Lutowej we Francji wprowadzono gwarancję 12-godzinnego dnia pracy. Zmiany "na lepsze" stopniowo postępowały na całym świecie.

Reklama

Australia i Nowa Zelandia, które w połowie XIX wieku wprowadziły 8-godzinną zmianę, były pod tym względem światowymi pionierami. W Europie nastąpiło to dopiero na początku XX wieku (w Niemczech), w 1919 roku w Polsce, a we Francji - w 1936 roku.

Koncepcja 8-godzinnego dnia pracy przyjęła się i obowiązuje do teraz. Coraz częściej wspomina się jednak, że ten standard wyczerpał już swoje możliwości i powoli staje się reliktem przeszłości, w szczególności w związku ze zmianami, które na rynku spowodował postęp technologiczny i techniczny. Wysoko rozwinięte kraje eksperymentują i skracają czas pracy. Szwecja wprowadza testowo 6-godzinną zmianę. ONZ natomiast apeluje, by pracodawcy tak dostosowywali ilość zajęć pracownikom, by ci więcej czasu mogli spędzać z rodziną.

Kraje rozwijające się i próbujące gospodarczo dogonić "bogatą czołówkę" zdają się nie dostrzegać tych tendencji. To znów prowadzi do tego, że pracownicy coraz częściej zostają w pracy dłużej, niż 8 godzin.

Zapracowany jak Polak

Raporty międzynarodowych organizacji pokazują jednoznacznie, że plany skracania czasu pracy są, przynajmniej na razie, jedynie utopią. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wskazuje, że Polacy pracują średnio 1918 godzin rocznie, co stawia nas w czołówce nie tylko europejskiej, ale wręcz światowej. Więcej od nas pracują m.in. Rosjanie (1985 godzin/rok), Grecy (2042 godzin/rok) czy Meksykanie (2228 godzin/rok). Tym samym Polacy znajdują się także w czołówce narodów, w których odsetek pracowników pracujących powyżej 50 godzin tygodniowo jest znaczny.

Żądza sukcesu i strach przed brakiem kontroli nad życiem prywatnym i zawodowym powoduje, że coraz częściej oddajemy się w pełni pracy, traktujemy ją jako lek na wszelkie problemy i bolączki. Wpadamy w pułapkę terminów i nadmiernego obciążenia pracą. Każdy doświadczył sytuacji, w której szef prosił o zostanie po godzinach, bo firma właśnie zaczęła ważny projekt. Strach przed stratą pracy sprawia, że pracownik często bierze na siebie zbyt wiele obowiązków. Nie radzi sobie z ich natłokiem. Boi się odmówić, słysząc często, że chętnych na jego miejsce jest wielu. Pozostaje mu albo zostać dłużej na stanowisku, albo wziąć pracę do domu na noc, na weekend. Pętla pracy zaciska się coraz bardziej. Z każdym miesiącem, z każdym nowym projektem taki pracownik czasu dla siebie, dla rodziny, ma coraz mniej. Nie oznacza to jednak, że w opisanej wyżej sytuacji można od razu mówić o pracoholizmie.

Podkreśla się często, że pracoholizm dotyczy wybranych osób: prowadzących własną firmę, wykonujących wolne zawody bądź menedżerów w korporacjach. W rzeczywistości problem pracoholizmu może dotknąć każdego zatrudnionego. Uzależnienie tego typu zostało określone jako behawioralne i skwalifikowane na równi z zakupoholizmem i hazardem. Powodów do pracoholizmu może być wiele. Należy pamiętać, że jest to uzależnienie, które może mieć podstawy w psychice danej osoby, doświadczeń przeszłości, wychowania i warunków panujących w rodzinnym domu.

Co ważne, wbrew ogólnym poglądom, pracoholizm niesie wiele negatywnych konsekwencji. Nie tylko zdrowotnych dla uzależnionego, ale także staje się koszmarem dla współpracowników lub rodziny.

Kiedy praca staje się problemem?

Ciekawa, dobrze płatna praca (często w korporacjach) to marzenie i cel dla wielu. Na jedno miejsce często kandyduje wiele osób, gotowych pracować znacznie ponad normę, by tylko się na lukratywnym rynku utrzymać. A to pierwszy krok do uzależnienia. Problemem może być sam fakt, że społeczna ocena pracoholizmu wcale nie jest potępiająca czy odrzucająca lub wykluczająca. Co w tym złego, że człowiek lubi swoją pracę i zostaje po godzinach - często pada stwierdzenie, gdy pytamy o czyjąś opinię odnośnie do uzależniania od pracy. Rzecz w tym, że między "lubię swoją pracę" a "pracoholizmem" jest istotna przepaść.

Teoretycy problemu pracoholizmu wymieniają istnienie trzech jego wymiarów: przywiązanie do pracy, poczucie przymusu pracy i zadowolenie z pracy. Z biegiem czasu i kolejnymi próbami zdefiniowania zjawiska pojawiały się kolejne poglądy definiujące to uzależnienie, nawet takie, które próbowały udowodnić, że silne zaangażowanie w pracę wcale nie musi być patologią, która wyraża się frustracją i poczuciem nieszczęścia.

Czym jest zatem pracoholizm? Znawcy tematu są w tej kwestii wyraźnie podzieleni. Sporych trudności przysparza także określenie spójnej definicji pracoholizmu i jego skutków na człowieka. Często wskazuje się na dwie strony medalu: pozytywną w krótkoterminowym okresie (większa efektywność, kreatywność, zaangażowanie pracownika, co przekłada się na poprawę wyników firmy, tym samym i na zarobki uzależnionego od pracy pracownika, to znów - na poprawę statusu finansowego i jego lepsze samopoczucie); negatywną w perspektywie długoterminowej, a przede wszystkim - zmęczenie, spadek efektywności i kreatywności, choroby.

Najprościej tę przypadłość opisać poprzez wskazanie analogii do innych problemów natury psychicznej u człowieka. Tym samym pracoholizm można opisać, jako:

·         Uzależnienie o charakterze behawioralnym

·         Analog anoreksji - obsesja kontrolowania pracy na wzór kontroli wagi u anorektyka

·         Przejaw zaburzenia osobowości - po części ma to związek z osobowością narcystyczną

·         Norma - dualizm formy, czyli zdrowa i patologiczna (destruktywna) postać pracoholizmu

·         Forma adaptacji

Czynnik aktywujący chorobę

Skrajny przykład pracoholizmu to tzw. karoshi, czyli śmierć z przepracowania. Jest to stan spotykany w Japonii znacznie częściej, niż w innych regionach świata (skąd też wywodzi się słowo). W Polsce pracoholizm na razie przyjmuje raczej charakter marginalnych przypadków, niż rzeczywistego problemu. Jednakże specjaliści często zwracają uwagę, że schorzenie w nowej rzeczywistości gospodarczo-społecznej jest chorobą coraz częściej spotykaną.

- Badania pokazują, że problem pracoholizmu nie jest rozległy. Jest to około 5 procent pracowników, którzy mogą być dotknięci problemem. Trudno też wskazać jednoznacznie przełożenie zmieniającego się rynku pracy na rozwój i wzrost problemu pracoholizmu. Czynniki zewnętrzne nie wystarczą do tego, by wywołać chorobliwe uzależnienie od pracy - konstatuje dr Jacek Buczny, psycholog Uniwersytetu SWPS w Sopocie.

Dobrze może zobrazować ten problem skłonność do alkoholizmu. Wcale nie musi być tak, że w populacji będzie corocznie wzrastać odsetek uzależnionych tylko dlatego, że alkohol jest ogólnie dostępny. Muszą wystąpić czynniki indywidualne, które mogą tę skłonność do alkoholizmu uruchomić bądź pogłębiać. W przypadku pracoholizmu jednym z takich bodźców jest stres. 

- Ważne jak ludzie radzą sobie ze stresem. Problem zaczyna się, gdy to praca - w ich przekonaniu - ma łagodzić skutki stresu, a nie wypoczynek - dodaje Buczny.

Śmierć z przepracowania

Pracoholizm nie jest bezpośrednią przyczyną śmierci z przepracowania. Jest nią natomiast brak snu bądź zmęczenie organizmu. Można mówić o śmierci wywołanej przepracowaniem: Jest to związane z tym, że człowiek nadmiernie poświęca się pracy, chce osiągnąć wysokie wyniki, pracuje ponad miarę.

Jeśli stan przepracowania trwa długo, może kończyć się śmiercią. Są to jednak skrajne przypadki. Należy zwrócić uwagę, że u pracoholika znacznie wcześniej pojawiają się niepokojące objawy, a czasami - schorzenia. - Wskazuje się na pewne objawy, które u osób z różnym poziomem pracoholizmu mogą wystąpić. Są to różne zaburzenia natury psychofizycznej: zaburzenie rytmu snu, bóle w okolicach głowy, rozmaite stany lękowe, silne napięcie i strach - podkreśla Buczny.

- Uzależnienie od pracy - twierdzi Buczny - w tej chwili nie jest jeszcze kategorią psychiatryczną, nie zostało oficjalnie uznane przez żadne towarzystwo jako jednostka chorobowa. Wciąż trwają badania nad pracoholizmem i jego skutkami, jak i rozmiarem problemu, więc może w przyszłości pracoholizm oficjalnie stanie się jednostką psychopatologiczną  - dodaje.

Choruje nie tylko pracoholik

Pracoholizm to zasadniczo problem mikrospołeczny, który dotyka jednostek i ich rodzin. - Jest to pewnego rodzaju skrzywienie, zjawisko, które można wpisać w cały zestaw przypadłości współczesności czy inaczej chorób cywilizacyjnych - zauważa Krzysztof Martyniak z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Akcenty emocjonalne, które dostarcza współuczestniczenie w codzienności, w rytmie życia rodziny, życia towarzyskiego, itp. zostają naruszone. To jednak nie wszystko: - Nie mniej ważne są relacje w środowisku pracy. Każda choroba ma odzwierciedlenie w społecznym kontekście. Nie choruje tylko dana osoba, ale całe środowisko wokół niego - podkreśla Martyniak.

Istotną kwestią jest także sposób oceny czy dana osoba jest uzależniona od pracy, czy nie. To że ktoś zostaje po godzinach jeszcze o niczym nie świadczy. - Ani czas pracy, ani konieczność, czy pełniona funkcja nigdy nie wskazują na to, że ktoś jest pracoholikiem. Informacje te nie są kryteriami przy ocenie, czy ktoś jest uzależniony chorobliwie od pracy, czy też nie - zauważa dr Buczny. - Istotne jest to, jak traktujemy pracę i w jaki sposób do zawodowych obowiązków podchodzimy - dodaje.

Dla pracoholików praca pełni funkcję poprawy nastroju, wykorzystują ją, by poczuć się lepiej. Prowadzi to jednak do kolejnych problemów. Pracoholicy stawiają sobie bardzo duże wymagania, wysokie, często niemożliwe do osiągnięcia standardy. 

- Podporządkowują swoje życie pracy. Odczuwają zadowolenie, gdy wykonają część pracy - przyjemność przekłada się przede wszystkim na budowanie poczucia własnej wartości. Wyznaczają sobie kolejne granice, by tylko pozostać w biegu - komentuje Buczny. Co ich napędza? Często jest to lęk, obawa że zaprezentują źle się przed szefem bądź pracownikami. Praca zastępuje wiele innych działań, na jej rzecz poświęcają życie rodzinne, zdrowie, kondycję fizyczną, rezygnują maksymalnie ze snu, itd.

Problemem jest bez wątpienia współczesny świat - coraz szybszy. Pracownik od samego początku obarczony jest ogromną odpowiedzialnością i wszelkimi, związanymi z tym, aspektami jak stres, presja kolegów z pracy, konieczność uczestnictwa w "wyścigu szczurów". - Młody pracownik chce się wykazać za wszelką cenę, a pracodawca, ludzie z otoczenia pracowniczego "wyciskają go jak gąbkę". Dzisiaj w Polsce nie uczy się pracy, zapomina o etyce i kulturze pracy. Zamiast tego mamy kulturę szczurzego wyścigu. A ma to destrukcyjny wpływ na wielu płaszczyznach: rodzinnej, pracowniczej, i w końcu - dla samego uzależnionego. W dłuższej perspektywie nie służy to nikomu.

A warto podkreślić, że czasy się zmieniają, a z nimi warunki pracy, jej etyka i wizja idealnego pracownika. Pracodawca wymaga, by pracownik był zawsze dostępny, oddany firmie i pracy, gotowy na wyzwania i poświęcenia. Coraz częściej słyszy się o kryzysach finansowych, problemach gospodarczych, które nawet jeśli nie mają bezpośredniego wpływu na nas, to wzbudzają poczucie niepewności i strachu, że i nasza kariera może na tego typu zdarzeniach ucierpieć. Do tego dochodzi coraz bardziej wymagający i skomplikowany rynek pracy, na którym nie tylko trudno się odnaleźć, ale także utrzymać.

Pracoholik – zły pracownik

- Porządny zakład pracy nie powinien pozwolić na pracoholizm - podkreśla Martyniak. Pracownik powinien wykonywać swoje obowiązki w terminie, w czasie pracy. Jeśli ma z tym trudności, to może coś jest nie tak, coś działa źle. Możliwe że jest niezorganizowany lub ma kłopoty wynikające z natłoku zajęć. Pracoholizm nie oznacza, że lubię pracę tak bardzo, że decyduję się egzystować wyłącznie w sferze mojego życia zawodowego. - To trochę ucieczka od obowiązków i szukanie powodu, by posiedzieć w pracy. Część ludzi, w szczególności mężczyźni w pracy doświadczają większego bezpieczeństwa, niż w domu. Czują się pewniej, osiągają sukces. A niekoniecznie musi tak być w życiu prywatnym - zauważa Martyniak.

Rozsądny pracodawca, który zatrudnia nowe osoby powinien inwestować w człowieka, robić to powoli. Nie ma nic cenniejszego niż zaufany pracownik, który nie tylko zarobkowo, ale także emocjonalnie zwiąże się z daną firmą. To trochę jak z małżeństwem. Randki i spotkania są wspaniałe, ale w perspektywie długoterminowej, to stabilizacja i zaufanie zyskują na znaczeniu. - Dzisiaj mamy jednak do czynienia z perspektywą chorego kapitalizmu, bezsensownego. Kraje o wysokiej kulturze pracy starają się utrzymać pracownika dając mu więcej swobody, dbając o jego zdrowie psychiczne i dostarczając, nawet rozrywkę w miejscu zatrudnienia. W Polsce tego nie ma - dodaje Martyniak.

Istotne jest to, by otoczenie wiedziało, że istnieje coś takiego jak pracoholizm, który ma negatywny wpływ na funkcjonowanie firmy. 

- Pracoholik, jak sugerują badania - może opuszczać pracę z powodów zdrowotnych znacznie częściej niż pozostali pracownicy. Po powrocie może pracować ponad siły, by nadrobić zaległości. Badania podpowiadają, że taki cykl często prowadzi do wypalenia zawodowego i skrajnego zmęczenia - dodaje Buczny. Silna rywalizacja, uzależnienie pracy od efektów, czy wykonuje się lepiej powierzone zadanie od innych pracowników. Pracoholicy to często osoby mocno skoncentrowane na rywalizacji z innymi. - Osiąganie przewagi ma przede wszystkim jednak pokazać samemu sobie, że jest się lepszym pracownikiem niż reszta. Działania pracoholika napędzają wygórowane standardy działania, które przekładają się na trudny do osłabienia przykry wewnętrzny przymus pracy - twierdzi Buczny.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »