Niemcy importują naszych lekarzy
Nasi zachodni sąsiedzi na gwałt potrzebują lekarzy, swoich oddali Szwajcarii i Skandynawii. Dlatego sięgają po Polaków - pisze "Puls Biznesu".
Niemieccy lekarze się starzeją - 44 proc. ma już ponad 50 lat, a młodych brakuje - chętnie opuszczają kraj, bo w Szwajcarii lepiej zarabiają, a w Skandynawii mają mniej godzin pracy. Tę lukę mogą wypełnić medycy z innych krajów.
W 2013 r. w RFN pracowało ok. 31 tys. lekarzy z zagranicy - wynika z danych Bundesarztekammer, niemieckiego stowarzyszenia medycznego. Polacy na liście narodowościowej są na wysokim 5. miejscu - oddaliśmy sąsiadom 1,6 tys. specjalistów i wyprzedzają nas tylko Rumuni, Grecy, Austriacy i Rosjanie.
Tyle na razie, bo rynek zapewne jeszcze bardziej będzie się otwierał - przewiduje "PB", wskazując, że teraz liderują w tym: Wielka Brytania, gdzie imigranci stanowią 37 proc. lekarzy, Szwajcaria - 29 proc. i USA - 26 proc. Zaś w Niemczech - tylko 8,7 proc.
Jednak praca w niemieckim szpitalu to nie tylko wysokie zarobki i dostęp do nowoczesnego sprzętu, ale też trud nauki nie najłatwiejszego przecież języka. Np. kraj związkowy Nadrenia-Palatynat sprawdził zdolności językowe 360 przyszłych lekarzy i co trzeci oblał testy.
Tymczaseme nasze szpitale prywatne skarżą się na niekończące się kontrole - pisze "Puls Biznesu".
Sytuację pogorszy jeszcze zmiana prawa. W 2013 roku Europejskie Centrum Zdrowia Otwock (ECZO) w 2013 roku miało cztery wizytacje, podczas gdy przeciętny szpital publiczny jest kontrolowany raz na kilka lat. Władze prywatnych klinik mówią, że zdarza się, iż wizytacje trwają tak długo, że utrudniają prowadzenie działalności operacyjnej.
"Puls Biznesu" pisze, że wchodzące w życie zmiany prawne mogą jeszcze pogorszyć sytuację. Nowelizacja ustawy o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej, zmieni zasady kontroli. Obecnie placówki medyczne prywatne nie mogą być kontrolowane dłużej niż 48 dni. Jedna klinika nie może mieć kilku inspektorów jednocześnie. Po wejściu w życie nowych zasad, inspektorzy będą mogli kontrolować lecznicę tak długo, jak długo będą chcieli i nie będą musieli być sami.