Niemcy: Floh, Trödel i Antikmärkte - gdzie opłaca się kupować?

Na największe okazje u naszych zachodnich sąsiadów można trafić na rozlicznych targowiskach zwanych po niemiecku - Flohmarkt (pchli targ), Trödelmarkt (targ staroci) lub Antikmarkt (targ antyków). Organizowane są wszędzie i przez cały rok. Niektórzy Polacy z odwiedzania owych targowisk uczynili sobie stałe źródło dochodów.

Skończyły się czasy, gdy wystarczyło wstąpić do supermarketu Aldi lub jakiegoś innego dyskontu, włożyć do kosza słodycze, proszki do prania, kawę i różne alkohole, aby po przewiezieniu do Polski nieźle na tym zarobić. Zupełnie nie opłaca się też zakup elektroniki w niemieckich sklepach. U nas często bywa taniej.

Okazje już tylko na targowiskach

Niemcy to duży, gęsto zaludniony kraj, z wieloma dużymi, bogatymi miastami. Tak jest teraz i tak było już 100 lat temu. Polskie miasta w XIX wieku były znacznie mniejsze, a ich mieszkańcy raczej ubodzy. Dlatego rynek staroci jest w Niemczech wiele razy bogatszy niż u nas. Ta obfitość przekłada się na ceny. W Berlinie dobrej jakości obrazy z XIX wieku można dostać już za kilkadziesiąt euro. Równie tanie są stare meble, które wymagają renowacji. Opłaca się takie rzeczy kupować, poddać potem odnowieniu, i sprzedać na krajowym rynku.

Reklama

Oprócz klasycznych targowisk ze starociami, warto penetrować też miejsca gdzie wystawia się na sprzedaż rozmaite rzeczy używane. Przy stoiskach stoją zazwyczaj Turcy. Można kupić u nich wszystko, od artykułów gospodarstwa domowego, przez odzież, meble, elektronikę, aż po książki i obrazy. Towary te pochodzą często z mieszkań po zmarłych. To niemiecka specyfika. Wielu ludzi w starszym wieku mieszka tam samotnie i prawie nie utrzymują kontaktów z rodziną.

Gdy umierają, najbliżsi wystawiają na sprzedaż za bezcen całe wyposażenie mieszkania, łącznie z rodzinnymi pamiątkami. W ten sposób za kilkaset euro można stać się właścicielem kilku zestawów mebli w dobrym stanie, kilkudziesięciu garniturów (ale tylko w jednym rozmiarze), kilku obrazów i albumów z setkami prywatnych zdjęć. Turcy specjalizują się w opróżnianiu owych mieszkań, a potem, z przebitką, wystawiają to wszystko na targu. Często nie mają pojęcia, że mają na stanie naprawdę wartościowy obraz albo książkę.

"Wystawki", czyli wszystko za darmo

Osoby, dla których garnitur jak nowy za 10 euro albo kanapa w idealnym stanie za 30 euro są za drogie, powinny zainteresować się tzw. wystawkami. Chodzi tu o różne, niepotrzebne przedmioty wystawiane w określonym dniu przez właścicieli posesji przed domem, na chodniku. Zanim zostaną zabrane przez służby komunalne, każdy chętny może zabrać co mu się tylko podoba. Bywa, że Niemcy wystawiają meble w idealnym stanie, sprawne lodówki i telewizory oraz sprzęt sportowy.

Informacje o terminach "wystawek" (po niemiecku - Spermüll) można znaleźć w regionalnej prasie, na stronach internetowych urzędów gmin i miast oraz na wyspecjalizowanych stronach internetowych. Ważne, aby znać z wyprzedzeniem daty i miejsca "wystawek", bo najlepsze rzeczy bardzo szybko znikają.

Wystarczy internet

W niemieckim internecie działa kilka profesjonalnie przygotowanych portali internetowych, które obszernie informują o tym gdzie, kiedy i jakie są organizowane targowiska. Można przeszukiwać bazę według rodzajów targowisk, lokalizacji i terminów.

Dla nas najciekawszy będzie chyba Berlin, bo jest duży i najbliżej położony. W tym ponad 3-milionowym mieście pchle targi odbywają się każdego dnia. Największe odbywają się zwykle w soboty i niedziele.

Józef Leszczyński

Biznes INTERIA.PL jest już na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »