Kobiety na polskim rynku pracy

O sytuacji kobiet głośno bywa zwykle w kontekście dyskryminacji. Mówi się o ich niższych zarobkach, o trudniejszym awansie i problemach z pokonaniem mężczyzn podczas rozmów kwalifikacyjnych. W przeszłość odchodzi jednak XX-wieczny obraz gospodyni domowej. Kobiety "wyszły z domów" i zaczęły realizować się w pracy zawodowej. Jaka jest prawdziwa sytuacja Polek na rynku pracy?

W 2011 roku stopa bezrobocia wśród kobiet wyniosła prawie 11 proc. Z kolei współczynnik aktywności zawodowej pań oscylował w granicach 49 proc. Oznacza to, że na 100 kobiet w wieku 15 lat i więcej przypadało 49 pracujących oraz bezrobotnych, ale chętnych do podjęcia zatrudnienia. Udział pracujących Polek wyniósł 43,4 proc.

Faktem jest, że coraz więcej pań decyduje się na zdobywanie wyższego wykształcenia. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w 2002 roku na 16,9 mln Polek, aż 2 mln posiadało dyplom szkoły wyższej (12 proc.). W roku 2010 było to już 3,8 mln na 17 mln (22 proc.). Uczelnie wyższe są wyraźnie sfeminizowane. W 2010 roku 66 proc. wszystkich absolwentów studiów licencjackich i magisterskich stanowiły kobiety. Znacznie rzadziej o dyplom szkoły wyższej walczyli mężczyźni. Taka dysproporcja płciowa utrzymuje się od początku XXI wieku. Kobiety chcą się kształcić, a na plany zdobywania kolejnych szczebli kariery wskazuje rosnące zainteresowanie podwyższaniem kwalifikacji, na przykład na studiach podyplomowych. W 2010 roku liczba słuchaczek "podyplomówek" wyniosła 129,7 tys. Dla porównania w 2002 roku było to 89,8 tys., czyli niemal o 1/3 mniej.

Reklama

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL

Pomimo tego, iż z roku na rok wzrasta liczba kobiet podnoszących swoje kwalifikacje, wciąż zarabiają one mniej niż ich koledzy z takim samym wykształceniem. Jak wynika z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń przeprowadzonego przez firmę Sedlak & Sedlak, największe różnice pomiędzy zarobkami kobiet i mężczyzn wystąpiło w grupie osób z wykształceniem wyższym ekonomicznym. Mężczyźni o takim wykształceniu zarabiali 6000 zł i było to o 43 proc. więcej niż kobiety z ukończonymi studiami ekonomicznymi (mediana 4200 zł). Dla porównania, w grupie osób posiadających dyplom humanisty, kobiety otrzymywały pensje w wysokości 3600 zł brutto, co stanowiło 80 proc. zarobków uzyskiwanych przez mężczyzn z takim wykształceniem (4500 zł).

Biznes INTERIA.PL jest już na Facebooku. Dołącz do nas i bądź na bieżąco z informacjami gospodarczymi

Pensje kobiet w Polsce są ogólnie niższe od tych które otrzymują mężczyźni na tych samych stanowiskach. W 2011 roku kobiety otrzymywały 3400 zł brutto - było to o 19 proc. mniej niż mężczyźni (4200 zł). Takie dysproporcje odnotowano na wszystkich szczeblach zarządzania. Różnica na korzyść panów sięgała od 250 zł miesięcznie w przypadku pracowników szeregowych, do 3000 zł w przypadku stanowisk dyrektorskich.

Płace pań są zróżnicowane w poszczególnych województwach. Największe wynagrodzenie otrzymywały mieszkanki województwa mazowieckiego (mediana 4500 zł). Prawie o 1000 zł mniej dostawały kobiety w pomorskim. Najniższe stawki dla płci pięknej były w województwie warmińsko-mazurskim i podkarpackim - 2600 zł.

Faktem jest zatem, że kobiety zarabiają mniej od swoich kolegów, zajmują również niższe stanowiska. Jak wynika z analiz Polish Professional Women Network, według połowy mieszkanek naszego kraju czynnikiem hamującym rozwój kariery jest trudność w połączeniu obowiązków rodzinnych i zawodowych. Niektóre nad tym "ubolewają", dla innych jest to po prostu kwestia wyboru. Kobiety mają bowiem różne priorytety, a sukces na polu rodzinnym bywa tak samo, a może nawet bardziej istotny niż realizacja w pracy zawodowej.

Sprawdź, ile powinieneś zarabiać! Weź udział w Ogólnopolskim Badaniu Wynagrodzeń i porównaj swoje zarobki z innymi. Wypełnij ankietę!

Redakcja: rynekpracy.pl, wynagrodzenia.pl

- - - - - -

Kobiety do zwolnienia

Kobiety zdecydowanie częściej tracą pracę i rzadziej niż mężczyźni znajdują nowe zatrudnienie.

Według danych GUS, w 2011 r. liczba bezrobotnych kobiet wzrosła aż o 12 proc., mężczyzn - ledwie o 1 proc.; pracę znalazło 102 tys. mężczyzn i tylko 24 tys. kobiet. W efekcie wskaźnik bezrobocia tych pierwszych nie zmienił się, a kobiet wzrósł o 1 proc. Do tego, w urzędach pracy liczba zarejestrowanych mężczyzn zmalała, a kobiet przybyło.

Eksperci wyliczają, że duże bezrobocie wśród kobiet to efekt mniej specjalistycznego wykształcenia, innego charakteru wykonywanej pracy, stereotypów, wadliwych przepisów oraz... pogody. - Firmy uzależnione od aury, głównie budowlane, pracowały na wysokich obrotach do końca grudnia - wyjaśnia Wiktor Wojciechowski z Invest Banku. A w tym sektorze pracują głównie mężczyźni.

Kobietom trudniej znaleźć i utrzymać pracę, zwłaszcza w okresie pogorszenia koniunktury, bo zwykle mają wykształcenie bardziej ogólne, humanistyczne - informuje "Rzeczpospolita".

Rosnące bezrobocie wynika też z często stereotypowych obaw szefów, że panie zajdą w ciążę, wezmą zwolnienie lekarskie, potem urlop macierzyński czy wychowawczy. (PAP)

- - - - - -

Jak łączyć pracę z macierzyństwem?

- Zmiany w systemie emerytalnym będą ewolucyjne, ale nie rewolucyjne - mówił w debacie z kobietami nt. podwyższenia wieku emerytalnego minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Kobiety uczestniczące w debacie pytały o rozwiązania, które pomogłyby im łączyć pracę zawodową z macierzyństwem, zwłaszcza o dostępność żłobków i przedszkoli. Parlamentarzyści PSL oraz minister pracy spotkali się z przedstawicielkami Forum Liderek Organizacji Pozarządowych. W sumie w debacie wzięło udział 100 młodych kobiet w wieku do 35 lat.

Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Emerytury: Musimy dłużej pracować?"

Minister zapewnił, że wie o szczególnie trudnej sytuacji kobiet z małych miast i miasteczek. Dlatego zapewnił, że będzie kontynuowany program resortowy "Maluch" wspierający rozwój instytucji opieki nad dziećmi w wieku do lat trzech. Kosiniak-Kamysz podkreślał, że już w poprzedniej kadencji udało się zmienić prawo tak, by żłobki nie musiały mieć statusu zakładów opieki zdrowotnej. Dzięki złagodzeniu procedur, więcej osób może tego typu placówki zakładać. Minister zwracał też uwagę na inne działania resortu pracy - np. wprowadzenie instytucji opiekuna dziennego, co ma poprawić dostępność opieki nad małymi dziećmi. W kwestii reformy emerytalnej, szef resortu pracy podkreślał, że jest ona nieunikniona. Wyjaśniał, że u podstaw zmian leżą zmiany demograficzne. Przypomniał, że w ciągu ostatnich 20 lat, długość życia wzrosła dla mężczyzn o sześć, a dla kobiet o pięć lat. Tak samo - jak zauważył minister - wzrasta długość życia w momencie przejścia na emeryturę.

Ale poseł PSL Piotr Walkowski mówił, że zrównanie wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet jest niesprawiedliwe, bo panie pracują więcej dlatego jak powtórzył, jego ugrupowanie chce, aby matki mogły przechodzić wcześniej na emeryturę (o trzy lata za każde urodzone dziecko). Kobiety podkreślały, że chcą mieć wybór. Ich zdaniem, nie we wszystkich zawodach można pracować do 67 lat. (IAR)

- - - - -

Praca dla wielu kobiet ma wymiar wyłącznie finansowy

Dla wielu kobiet praca zawodowa nie jest wartością samą w sobie, a ma wymiar wyłącznie finansowy. Połowa z nich odeszłaby z pracy, gdyby ich partner zarabiał wystarczająco dużo, by utrzymać rodzinę na zadowalającym poziomie - wynika z badań CBOS, dotyczących rynku pracy na Mazowszu.

W takiej sytuacji z pracy zrezygnowałoby nawet 42 proc. mieszkanek miast i 57 proc. kobiet mieszkających na wsi. Najwyższy odsetek kobiet, które nie odeszłyby z pracy, gdyby rodzinę mógł utrzymać wyłącznie mężczyzna, CBOS zanotował w Warszawie (56 proc.).

Zdaniem ankietowanych pań, praca w większym stopniu przypisana jest mężczyznom - 78 proc. mieszkanek miast (w Warszawie 80 proc.) i 71 proc. kobiet na wsi nie zgodziłoby się na to, by ich partner zrezygnował z pracy, gdyby to one zarabiały wystarczająco dużo, by zapewnić rodzinie byt. Skłonnych byłoby na to przystać tylko 15 proc. kobiet w miastach (w Warszawie 17 proc.) i 20 proc. mieszkanek wsi.

Kobiety uważają też, że istnieją zawody bardziej "męskie" i bardziej "żeńskie", i pod tym kątem wybierałyby je dla swoich dzieci. Zawody wymagające wykształcenia politechnicznego wielokrotnie częściej wybierane są przez nie dla chłopców, np. nawet 10-krotnie częściej chciałyby one, żeby to ich syn, a nie córka został informatykiem. Swoje córki matki widziałaby głównie w zawodach związanych z wykształceniem humanistycznym, takich jak psycholog, socjolog, nauczyciel, pedagog, a także zawodach artystycznych. Bez względu na płeć dziecka kobiety chętnie widziałyby swoje dzieci w zawodach lekarza i prawnika.

Oblicz swoją płacę netto. Sprawdź, ile trafia do ZUS, NFZ i US

Zdaniem kobiet istnieją też zawody, w których mężczyźni sprawdzają się lepiej niż one. Dotyczy to m.in. inżyniera, pracownika przy taśmie produkcyjnej, polityka i reżysera. Chętniej kobiety widziałyby mężczyzn także na stanowiskach prezesów firm, naukowców, wykładowców wyższej uczelni czy w roli prywatnych przedsiębiorców. Zawody - w opinii respondentek - bardziej "kobiece" to z kolei: lekarz pediatra, księgowy, nauczyciel i sprzedawca.

Zdecydowanie najmniej segregacyjne podejście w tej kwestii mają mieszkanki Warszawy, choć i one w większości są przekonane, że np. zawody opiekuna/opiekunki do dzieci, sekretarza/sekretarki i pielęgniarza/pielęgniarki lepiej wykonują kobiety niż mężczyźni, którzy z kolei są w ich ocenie lepsi w zawodach takich jak elektronik, informatyk i policjant.

Wśród kobiet na Mazowszu przeważają też tradycyjne opinie dotyczące ich roli społecznej - większość z nich uważa, że obowiązkiem matki jest przebywanie w domu z dzieckiem do ukończenia przez nie trzeciego roku życia. Odpowiedziało tak 67 proc. mieszkanek miast (w Warszawie 63 proc.), w tym 30 proc. - w sposób zdecydowany. Na wsi odsetek kobiet podzielających to zdanie sięga nawet 78 proc.

Dyskutuj na FORUM o sytuacji Polek na rynku pracy

Mieszkanki Mazowsza pytano także o poczucie dyskryminacji na rynku pracy. Okazało się, że jest ono wyższe w miastach niż na wsi - takiego zdania było 63 proc mieszkanek Warszawy i 51 proc. kobiet z mniejszych miast. Na wsi była ich mniej niż połowa (48 proc.).

Badania było częścią projektu "Równościowa polityka zatrudnienia szansą kobiet na rynku pracy województwa mazowieckiego", współfinansowanego przez Unię Europejską. CBOS przeprowadził je na grupie 3 tys. kobiet z Mazowsza. Wyniki zaprezentowano podczas wtorkowej konferencji w Warszawie. (PAP)

- - - - -

W pracy kobieta realizuje się, a nie zarabia

Kobiety pracują z potrzeby "wyjścia do ludzi" i zerwania z łatką "kury domowej", a nie po to, żeby utrzymać rodzinę - taki obraz kobiety na rynku pracy wyłania się z badania "Godzenie ról rodzinnych i zawodowych kobiet i mężczyzn" *.

Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Emerytury: Musimy dłużej pracować?"

Głównym wyznacznikiem sukcesu w pracy są pieniądze, a większość kobiet w Polsce wciąż zarabia mniej od mężczyzn (przeciętnie 23 proc. - GUS, 33 proc. - Sedlak & Sedlak). Dlatego praca zawodowa pań jest często traktowana w naszym społeczeństwie jako samorealizacja lub nawet hobby, które przy okazji jest dodatkiem do rodzinnego budżetu - wynika z badania.

Model rodziny powoli ewoluuje z tradycyjnego w kierunku partnerskiego, jednak często tylko do czasu pojawienia się dzieci. Ojcowie niechętnie zostają w domu, argumentując, że zarabiają więcej, w związku z czym nierozsądne jest, aby to oni opiekowali się maluchami. Kobiety są więc postrzegane na rynku pracy jako obecne lub przyszłe matki. Pracodawcy wiedzą, że to one częściej biorą zwolnienia, kiedy dziecko jest chore.

Ma to swoje odzwierciedlenie w statystykach. Bez pracy pozostaje 575 na 1000 mężczyzn, a na 1000 pracujących kobiet przypadają 1104 niepracujące **.

Powstaje wiele inicjatyw, które mają zmienić zarówno postrzeganie kobiet na rynku pracy, jak i zwalczyć faktyczne problemy. Przed nimi jedna długa droga.

* Projekt "Godzenie ról rodzinnych i zawodowych kobiet i mężczyzn" jest realizowany przez Centrum Zasobów Ludzkich ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.

** Dane GUS za 2009 r.

kariera.com.pl

Kobiety w Polsce zarabiają średnio o 15 procent mniej niż mężczyźni, czyli średnio o 700 złotych mniej - wynika z danych GUS. Mecenas doktor Monika Gładoch uważa, że kobiety w pracy są za mało asertywne. Zawsze traktowane jako słabsza płeć, korzystają z urlopów macierzyńskich, wychowawczych, sprawują opiekę nad chorymi, mają przywileje i są chronione przez kodeks pracy. Zdaniem ekspert Pracodawców RP ,Polki troszczą się o rodzinę i innych, ale nie potrafią zadbać o swoje prawa i na przykład porozmawiać z pracodawcą o wynagrodzeniu czy podwyżce. Gładoch uważa, że propozycja, aby pracodawcy składali sprawozdania uwzględniające stosunek zarobków kobiet i mężczyzn zatrudnionych na tych samych stanowiskach, może być trudna do realizacji ze względu na ochronę danych osobowych. Pełnomocnik rządu do spraw równego Agnieszka Kozłowska-Rajewicz poinformowała na konferencji prasowej, że złożyła wniosek do ministra pracy z prośbą zmiany w kodeksie pracy, która wymusiłyby prowadzenie sprawozdawczości uwzględniającej relacje zarobków kobiet i mężczyzn. Zdaniem pełnomocnik, takie rozwiązania są stosowane w innych krajach i przynoszą dobre rezultaty. Kozłowska-Rajewicz dodała, że dysproporcje rosną z zajmowanym stanowiskiem. O ile różnice w zarobkach szeregowych pracowników wynoszą 200 złotych, to w przypadku kobiet i mężczyzn na najwyższych stanowiskach sięgają kilku tysięcy zł. (IAR)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »