Kasjerzy w końcu zadowoleni z zakazu handlu w niedziele? Ekspert: Wyniki są zaskakujące

W lutym br. 56 proc. pracowników sieci popierało ustawę ograniczającą sprzedaż. Teraz takie zdanie ma 71 proc. Wśród kasjerek i kasjerów wzrosło poczucie, że zyskali dodatkowy czas wolny. W grupie rodziców ten odsetek zwiększył się o 10 proc., a w gronie bezdzietnych osób - o 23 proc.

Podniosła się też niechęć do pracy w niedziele. O 20 proc. powiększyła się w dużych miastach i o 6 proc. w mniejszych ośrodkach. Z drugiej strony należy podkreślić, że kilka miesięcy temu ponad 45 proc. badanych obawiało się obniżenia zarobków. Natomiast obecnie aż 27 proc. twierdzi, że pobiera niższe wynagrodzenie. Powyższe wnioski pochodzą z dwóch edycji badania platformy TakeTask.

Dobra zmiana?

Jeszcze przed wprowadzeniem ustawy ankietowani mieli spore obawy odnośnie wysokości wynagrodzenia, pracy w późnych lub wczesnych godzinach w przypadku kompensowania zakazu handlu. W drugiej edycji badania wyrażali już opinie na podstawie swoich realnych doświadczeń. I tak o 15 proc. wzrósł odsetek kasjerów twierdzących, że rząd podjął dla nich dobrą decyzję. Teraz taki pogląd reprezentuje w sumie 71 proc. badanych. Zmniejszył się również krąg niezdecydowanych - z 16 proc. do 7 proc. Ubyło też tych, którzy nie zgadzają się z tym, że zmiana jest pozytywna - z 28 proc. do 22 proc.

Reklama

- Odsetek osób zadowolonych z zakazu handlu może jeszcze wzrosnąć, jeśli dotychczasowe zachowania pracodawców będą się utrzymywać, co przy obecnym poziomie bezrobocia jest wysoce prawdopodobne. Za kilka miesięcy, np. pod koniec roku, ten trend może również się odwrócić, jeżeli koniunktura na rynku pracy w jakiś sposób pogorszy się. Kasjerzy i kasjerki, szukając ewentualnych powodów swojego zwolnienia, upatrywaliby je w wolnych niedzielach - mówi Sebastian Starzyński, prezes zarządu platformy TakeTask.

Poprzednio 69 proc. kasjerów mających dzieci twierdziło, że decyzja rządu jest dla nich dobra. Teraz jest ich aż 77 proc.  Ponadto w tej grupie ubyło niezdecydowanych - z 13 proc. do 8 proc., a także osób przeciwnych ww. opinii - z 18 proc. do 14 proc.

- W grupie pracowników, którzy nie mają dzieci, również wzrosło poparcie dla zakazu handlu. W poprzednim badaniu było ponad 37 proc.  takich głosów, a w tym - aż 61 proc. Można to wyjaśnić w ten sposób, że wcześniej niektóre osoby nie mogły sobie wyobrazić, dlaczego będzie to dla nich bardziej lub mniej pozytywne zjawisko. Ponadto mocno zmniejszył się odsetek niezdecydowanych - z ok. 21 proc.  do 4 proc., a także ogół przeciwników ustawy - z prawie 42 proc. do 35 proc. Natomiast większość bezdzietnych kasjerów opowiada się za dodatkowymi wolnymi niedzielami - tłumaczy prezes Starzyński.

W największych ośrodkach miejskich wzrosło poparcie dla zakazu handlu - z 52 proc. do blisko 67 proc. łącznie. Co ciekawe, w tej edycji badania całkowicie zniknęły osoby niezdecydowane. Poprzednio stanowiły one 14 proc. Ci, którzy wcześniej nie mieli wyrobionej opinii, teraz oceniają zmiany w pozytywny sposób. Z kolei odsetek przeciwników prawie w ogóle się nie zmienił od poprzedniej analizy - 34 proc. vs 33 proc. To znaczy, że oni w większości zostali przy swoim zdaniu. Można też stwierdzić, że potencjał do szybkich zmian poglądów w dużych miastach już się wyczerpał. I bez istotnych czynników zewnętrznych nie należy spodziewać się odwrócenia aktualnych trendów.

- Z badania wynika, że w małych i średnich miastach zwiększył się odsetek kasjerów popierających zakaz handlu - z 63 proc. do 73 proc. Zmniejszył się także procent osób bez wyrobionego zdania - z 21 proc. do 10 proc. Większość respondentów przekonała się do wolnych niedziel. Nieznacznie też wzrósł udział przeciwników wprowadzonej zmiany - z 16 proc. do 17 proc. Należy jednak dodać, że ci sami ankietowani bardziej ceniliby sobie rozwiązanie proponowane przez OPZZ, czyli podwyższenie o 2,5 razy stawki godzinowej za pracę w niedziele. Opowiada się za tym 51 proc. badanych, a sprzeciwia się temu 33 proc. - zaznacza ekspert z platformy TakeTask.

Więcej wolnego czasu?

Ogólnie zwiększył się odsetek ankietowanych przekonanych o tym, że zyskali więcej czasu dla siebie, rodziny i znajomych. Wzrost nastąpił z ponad 66 proc. do przeszło 81 proc. Osoby, które nie miały zdania na ten temat, praktycznie przestały występować. W poprzednim badaniu stanowiły blisko 14 proc., a teraz - tylko powyżej 1 proc.  Można to wyjaśnić tym, że niektórym trudno było wcześniej przewidzieć, czy faktycznie będą mieć więcej wolnego. Należy też dodać, że nieznacznie zmniejszył się procent respondentów przeciwnych ww. opinii - z ok. 21 proc. do ponad 17 proc.

- Wśród rodziców przybyło tych, którzy uważają, że zyskali dodatkowe chwile dla siebie i najbliższych. Poprzednio było ich blisko 76 proc., a obecnie jest prawie 86 proc. łącznie. Osoby niezdecydowane wcześniej stanowiły ok. 13 proc., a teraz w ogóle nie występują. Stało się tak, ponieważ w większości zmieniły zdanie na pozytywne. I to jest naturalne. Ważnym zjawiskiem jest również to, że z niespełna 12 proc. do ponad 14 proc. wzrósł udział rodziców, którzy nie mają poczucia większej ilości wolnego czasu. Oznacza to, że główni adresaci reformy spodziewali się więcej w tym zakresie - wyjaśnia prezes Starzyński.

W grupie bezdzietnych osób istotnie zwiększył się udział tych, którzy mają poczucie większej ilości czasu. Nastąpił wzrost z ponad 52 proc. do 75 proc. łącznie. Spadła liczba niezdecydowanych respondentów. Wcześniej stanowili oni prawie 15 proc., a ostatnio - tylko 4 proc. Zmniejszył się też odsetek ankietowanych, którzy nie widzieli szansy na dłuższy odpoczynek od pracy - z niespełna 34 proc. do 22 proc.

- W dużych miastach przybyło osób, które uważają, że dostały dodatkowy czas siebie i bliskich. Poprzednio było ich 65 proc., a ostatnio - 76 proc. łącznie. W pierwszej edycji badania ponad 16 proc. nie miało na ten temat własnego zdania. A teraz nie odnotowano niezdecydowanych kasjerów i kasjerek. Większość z nich pozytywnie ocenia zmianę. Ale jednocześnie wzrósł odsetek respondentów, którzy nie zgadzają się z ww. opinią - z prawie 19 proc. do 24 proc. Może to oznaczać, że ich oczekiwania były większe. Dla przykładu, liczyli na więcej bezpośrednich kontaktów z rodziną, ale zawiedli się - interpretuje wyniki Sebastian Starzyński.

W małych i średnich miastach zdecydowanie zwiększył się odsetek osób twierdzących, że zyskali więcej czasu - z niespełna 69 proc. do blisko 84 proc. łącznie. Ponadto zmniejszył się udział respondentów niewyrażających na ten temat opinii - z niecałych 8 proc. do ponad 2 proc. A z prawie 24 proc. do ok. 14 proc. spadła frakcja sceptyków.

Chętni do pracy

- Nieznacznie zawęziła się grupa kasjerów i kasjerek, którym odpowiada praca w niedziele - z prawie 38 proc. do 35 proc. łącznie. O połowę, tj. z ok. 20 proc. do 10 proc., zmniejszył się odsetek osób niewyrażających swojego zdania. Dodatkowo wzrósł udział respondentów, którym przeszkadza wykonywanie obowiązków służbowych ww. dniu - z prawie 43 proc. do 54 proc. Moim zdaniem, jest to naturalne zjawisko, związane z letnią aurą. Sprzyja ona wypoczynkowi z rodziną i znajomymi na świeżym powietrzu i niejako przypomina tym niezdecydowanym, że są alternatywy dla przesiadywania na kasie - twierdzi prezes Starzyński.

Natomiast wśród rodziców wzrósł odsetek tych, którym praca w niedziele nie odpowiada. Poprzednio było ich 53 proc., a obecnie - prawie 63 proc. łącznie. Z 21 proc. do blisko 10 proc. zmniejszył się też udział niezdecydowanych. Ciekawe jest to, że z 26 proc. do niespełna 28 proc. zwiększyła się grupa badanych, mających dzieci, którzy akceptują wykonywanie obowiązków służbowych w ostatnim dniu tygodnia.

- Grupa osób, które nie mają potomstwa i wolą nie pracować w niedziele, zwiększyła się z 27 proc. do 41 proc. łącznie. Zmniejszył się również udział niezdecydowanych respondentów - z 19 proc. do 12 proc. Jest też mniej ankietowanych deklarujących, że spędzanie tego dnia na kasie nie stanowi problemu. Poprzednio było 54 proc., a teraz 47 proc. - podaje ekspert z platformy TakeTask.

Badanie wykazało również, że w dużych miastach znacznie zwiększył się odsetek osób, które nie chcą pracować w niedziele - z 40 proc. do 60 proc. łącznie. Widzimy praktycznie zanik grupy niezdecydowanych. Z 21 proc. nastąpił spadek do 2 proc. Nieznacznie zmniejszył się także udział zwolenników niedzielnej pracy - 39 proc. do 38 proc. To oczywiście również może mieć związek z obecną porą roku. Mieszkańcy aglomeracji miejskich mają mniejszy kontakt z naturą i chcą spędzać lato na świeżym powietrzu. Warto więc sprawdzić wpływ czynników pogodowych i powtórzyć analizę, np. w środku zimy.

- Jak wynika z przeprowadzonego badania, w małych i średnich miastach udział osób, którym nie odpowiada chodzenie do pracy w niedziele, wzrósł z przeszło 47 proc. do niespełna 53 proc. Nastąpiło to głównie dzięki spadkowi odsetka niezdecydowanych respondentów - z ponad 18 proc. do powyżej 14 proc. Natomiast grupa badanych, dla których wykonywanie obowiązków służbowych ww. dnia nie stanowi problemu, jest identyczna, jak w poprzednio - ok. 34 proc. - informuje Sebastian Starzyński.

Obawa o zarobki

Przed wprowadzeniem zakazu handlu w niedziele ponad 45 proc. respondentów bało się, że będzie miało mniejsze zarobki. Obecnie 27 proc. twierdzi, że pobiera niższe wynagrodzenie. Odsetek osób niemających zdania na ten temat jest podobny, jak poprzednio. Kilka miesięcy temu powyższych obaw nie wyrażało ok. 37 proc. W sumie 56 proc. nie zaobserwowało obniżenia dochodów.

- W lutym br. 49 proc. osób z dziećmi martwiło się ewentualnym zmniejszeniem zarobków. Teraz 23 proc. uważa, że ma niższe wynagrodzenie. Poprzednio 17 proc. nie miało na ten temat zdania, a ostatnio - 14 proc. Łącznie 34 proc. rodziców nie przewidywało obniżenia płac. Obecnie 63 proc. nie zauważa, żeby mniej zarabiało. Ta grupa bardziej obawiała się negatywnych skutków, niż osoby bezdzietne. Oczywiście jest to kwestia odpowiedzialności za stabilną sytuację finansową całej rodziny - zauważa prezes Starzyński.

W poprzedniej edycji badania prawie 42 proc. wśród bezdzietnych respondentów wyrażało obawy dotyczące zmniejszenia zarobków. Obecnie 33 proc. twierdzi, że ma mniejsze dochody. Wcześniej blisko 17 proc.  nie miało na ten temat zdania, a teraz odsetek osób niezdecydowanych wynosi 22 proc. Poprzednio niespełna 42 proc.  ankietowanych nie martwiło się, że będzie mniej zarabiać. I 45 proc. nie zaobserwowało takiej zmiany.

- Natomiast w dużych ośrodkach miejskich 50 proc. respondentów obawiało się zmniejszenia pensji. Faktycznie odczuło to prawie 24 proc. Niezdecydowanych było 16 proc., a teraz jest ich blisko 12 proc. 34 proc. nie martwiło się na zapas. Obecnie ponad 64 proc. nie zauważa obniżenia swoich dochodów. Zatem sytuacja jest lepiej postrzegana, niż miało to miejsce przed wprowadzeniem reformy. Niemniej jeden na czterech pracowników zauważył już spadek wynagrodzenia, co jest sprzeczne z zapewnieniami rządu - dodaje Sebastian Starzyński.

Z kolei w małych i średnich miastach 37 proc. obawiało się obniżenia zarobków. Teraz 28 proc. deklaruje, że mniej zarabia. Przed wprowadzeniem ustawy 18 proc. nie miało na ten temat zdania. Obecnie 20 proc. nie wyraża swojej opinii. W poprzedniej edycji badania 45 proc. nie przejawiało obaw. Tymczasem aż 52 proc. respondentów twierdzi, że pobiera mniejsze wynagrodzenia, niż wcześniej. I ten oto argument może z czasem przesądzić o podejściu kasjerek i kasjerów do zakazu handlu w niedziele.

Pierwsza edycja badania zrealizowana przez agentów TakeTask odbyła się pod koniec lutego br. W sumie zbadano 118 pracowników, z których 59,3 proc. to rodzice, a 40,7 proc. - osoby bezdzietne. Analiza porównawcza została wykonana w dniach 23-24 czerwca br. Tym razem objęto nią 134 kasjerów, w tym 61,9 proc. osoby mające dzieci i 38,1 proc. pracowników nieposiadających potomstwa.

MondayNews
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »