Ile odkładają Polacy?

Pracując na Wyspach można odłożyć na mieszkanie w Polsce pod warunkiem, że spędzi się tam kilka dobrych lat. Najlepszym przykładem jest Tomek, który przez cztery lata zaoszczędził ponad 200 tys. złotych. Jego mniej zdeterminowani koledzy przywieźli do Polski dużo mniejsze kwoty.

Darek, Wojtek i Tomasz pochodzą z tej samego, średniej wielkości miasta z woj. wielkopolskiego. W 2008 roku wyjechali wspólnie do pracy w Wielkiej Brytanii. Nie był to jednak wyjazd w ciemno. Dzięki uprzejmości kolegi przebywającego wtedy na Wyspach, otrzymali namiary na agencję, która zatrudniała Polaków do pracy w magazynie dystrybucji towarów w Basingstoke.

Po przyjeździe na miejsce wszystko poszło zgodnie z planem. Polacy zarejestrowali się w agencji i już na drugi dzień zostali wysłani do wielkiego magazynu należącego do znanej na Wyspach sieci supermarketów Sainsbury's.

100 tys. zł w 10 lat

Z całej trójki tylko Darek posiadał doświadczenie w pracy za granicą, gdyż od ośmiu lat jeździł na saksy, głównie do Niemiec i Holandii. Można powiedzieć, że przez całe dorosłe życie pracował sezonowo. Wyjazd na Wyspy także okazał się krótkim wypadem.

Reklama

- Moje zagraniczne wojaże nigdy nie trwały dłużej niż pół roku. Zwykle wyglądało to tak, że już po kilku miesiącach wracałem do kraju i żyłem z tego co udało mi się odłożyć - mówi Dariusz.

- Anglia zawsze budziła moją ciekawość, dlatego łatwo dałem się namówić na wyjazd do Basingstoke. Dzięki pomocy znajomych trafiłem do agencji, która wysłała mnie do centrum dystrybucji towarów sieci Sainsbury's. Pracodawca zaoferował mi stawkę w wysokości 8,50 funta na godzinę. Zarabiałem tygodniowo w granicach 270-290 funtów, z czego mogłem odłożyć maksymalnie 180. Pozwalało mi to zaoszczędzić miesięcznie jakieś 700 funtów, czyli niewiele ponad 3 tys. zł.

Po dwóch miesiącach pobytu na Wyspach Dariusz postanowił wrócić do kraju. Głównie dlatego, że miał już nagraną robotę w Holandii. Przez ten krótki czas udało mu się odłożyć około 1400 funtów.

- Doszedłem do wniosku, że bardziej opłaca mi się pracować w Holandii. Do Wielkiej Brytanii zniechęciły mnie wysokie koszty utrzymania, które mógłbym zaakceptować, ale tylko przy dłuższym pobycie. Mieszkając w Anglii płaciłem za czynsz razem z rachunkami około 320 funtów miesięcznie, czyli 80 tygodniowo. W Holandii zakwaterowanie załatwione przez agencję kosztowało wtedy w granicach 40-60 euro tygodniowo.

Darek zdaje sobie sprawę, że z samej pracy sezonowej nie był w stanie się niczego dorobić.

- Przez ostatnie 10 lat przywiozłem z zagranicy prawie 100 tys. zł. Znaczna część tej kwoty poszła na bieżące wydatki, związane z utrzymaniem się w kraju. Teraz, gdy mam już stałą pracę w Polsce, wyjazdy zagraniczne traktuję jako dodatkowy zastrzyk gotówki.

Odłożyć na mieszkanie

Znacznie dłużej, bo ponad 16 miesięcy, wytrzymał na Wyspach Wojtek. Przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii liczył po cichu na odłożenie takiej kwoty, która przybliżyłaby go do zakupu mieszkania w Polsce.

- Myślałem o zaoszczędzeniu 100 tys. zł. Niestety, nie udało mi się zrealizować tego celu. Przez 16 miesięcy pracy w Wielkiej Brytanii odłożyłem niecałe 11 tys. funtów. Nie miałem już jednak sił, by zostać tam dłużej. Tęskniłem za dziewczyną i rodziną - wspomina.

- Poza tym praca w magazynie nie spełniała moich aspiracji. Zdawałem sobie sprawę, że im dłużej będę przebywał za granicą, tym trudniej będzie mi wrócić do życia zawodowego w Polsce.

Obawy Wojtka znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. Po powrocie do Polski przez ponad 8 miesięcy bezskutecznie szukał pracy. Na szczęście starania te zakończyły się powodzeniem.

- Zarabiam niecałe 2 tys. zł, ale cieszę się, że pracuję w swoim zawodzie - dodaje.

Wojtek niechętnie wraca wspomnieniami do Wielkiej Brytanii.

- Z perspektywy czasu uważam ten okres za stracony. Za odłożone pieniądze kupiłem samochód, a resztę wpłaciłem na fundusz inwestycyjny. Niestety, zbiegło się to z kryzysem na rynkach finansowych, przez co straciłem kilka tysięcy złotych. Nie planuje już ponownego wyjazdu za granicę.

Zbudować dom i rozkręcić biznes

Najlepiej na wyjeździe do Wielkiej Brytanii wyszedł Tomasz, który przebywa na Wyspach do dziś. Chłopak nie ukrywa, że jest bardzo zdeterminowany.

- Do Anglii pojechałem z jasnym nastawieniem. Chcę odłożyć tyle pieniędzy, aby starczyło na budowę domu i rozkręcenie biznesu w Polsce - mówi.

- Mam dobrą pracę, z której jestem zadowolony. Rozładowując towar w magazynie odkładam średnio 200 funtów miesięcznie. Szkoda tylko, że kurs funta nie jest już tak atrakcyjny jak kiedyś.

Przez cztery lata udało mu się zaoszczędzić prawie 40 tys. funtów. W przeliczeniu na złotówki daje to ponad 200 tys. zł. Niewielką cześć z tej kwoty przeznaczył na umeblowanie wynajmowanego na Wyspach mieszkania, kupił też trochę sprzętu elektronicznego i samochód.

- Zdaje sobie sprawę, że będę musiał tu zostać jeszcze kilka lat, aby osiągnąć założony przez siebie cel. Z drugiej strony nie ukrywam, że mam obawy przed powrotem do kraju - zdradza Tomasz.

- Wielu moich kolegów, którzy wrócili na stałe do Polski już po kilku miesiącach zdecydowało się na powrót na Wyspy. Musieli jednak szukać pracy w innej firmie, gdyż dotychczasowy pracodawca nie zgodził się ich przyjąć z powrotem. Nie chciałbym, aby spotkał mnie ten sam los.

Maciej Sibilak

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »