Emerytura, a co to jest?

45 PLUS. Kolor blond już jest passé, przynajmniej na menedżerskim rynku pracy w Europie Zachodniej. Nadchodzą czasy siwych panter - twierdzą nasi koledzy z niemieckiego "MM". W Polsce o rewolucji mowy jeszcze być nie może, ale już widać, że "starszaki" wracają do gry. Nareszcie!

Do słynnego Parku Krugera w RPA przywieziono partię młodych słoni. Nowi mieszkańcy parku szybko okryli się złą sławą - słoniątka były agresywne, atakowały inne zwierzęta, tratowały sąsiednie wioski. Wezwany na ratunek słoniolog zaproponował, by do stada wprowadzić kilku starszych samców. Na efekty mariażu młodości z doświadczeniem nie trzeba było długo czekać: w okolicy znów zapanował błogi spokój...

Maciej Kwiatkowski został prezesem Centralwings, gdy miał 61 lat. Z pierwszego spotkania z zespołem pamięta setkę wpatrzonych w niego - z zaciekawieniem, ale i podejrzliwością - oczu ludzi, tak młodych, że mogliby być jego dziećmi. Wyczuwał zwątpienie: "Facet zna się na lotnictwie, ale czy będziemy umieli się z nim dogadać?". Wiedział, że najgorsze, co może zrobić, to udawać, że jest świeżo po lekturze "Wyczesanego słownika najmłodszej polszczyzny". Po prostu opowiedział im słoniową przypowieść. Z marszu zyskał ich sympatię i szacunek.

Reklama

Słonie wróciły - pracownicy przypomnieli tę historię, kiedy żegnali się z prezesem. Okazało się, że doświadczenie (w lotnictwie, głównie w działach sprzedaży, Kwiatkowski przepracował 30 lat, w tym kilkanaście w USA), świetny warsztat menedżerski, charyzma i pasja ("Jak śnię, to tylko o samolotach" - mówi) to za mało, by zachować stanowisko w spółce państwowej. W kwietniu został zwolniony; będzie walczył z byłym pracodawcą w sądzie. Wierzy też, że jeszcze do swoich "słoniątek" wróci i razem wyprowadzą Centralwings na prostą.

A jak nie, na pewno nie będzie się nudził. Już dwa razy zaprzeczył stereotypowi, jakoby z wiekiem spadała skłonność do rewolucyjnych zmian. W połowie lat 90., między Deltą a Centralwingsem, zbudował od zera Vision Express, później szefował działowi kontroli w ubezpieczeniowej Elvii.
- Emerytura, a co to jest? Cokolwiek by to było, nigdzie się nie wybieram - oświadcza Maciej Kwiatkowski.
Kondycji, energii, entuzjazmu mógłby mu pozazdrościć niejeden 25-latek.

Jak się nie dać Aby konkurować o pracę z rywalami młodszymi o 10 - 20 lat, trzeba być dwa razy lepszym od nich, mówią nasi rozmówcy. Oto ich sztuczki, jak przekonać do siebie head-huntera: - Na rozmowach "starszaki" zazwyczaj wypadają świetnie, ale muszą dostać taką szansę, a wiek ciągle jest nieformalnym kryterium selekcji CV; są jednak specjalne szkoły pisania życiorysów, pozwalające zatuszować nieco metrykę: eksponowanie doświadczenia z ostatnich lat (maks. 20) i skwitowanie wcześniejszych np. zdaniem: "przed 1987 r. pracowałem na samodzielnych stanowiskach związanych z...". - W przypadku wieloletniej pracy w jednej firmie (czasami jedynej), warto zatrzeć złe wrażenie strachu przed zmianą. Niezłą sztuczką jest podzielenie doświadczenia zawodowego na podokresy. Nie każdy head-hunter kojarzy związki między firmami i markami, więc np. bardzo nęcąco wygląda CV Jana Dębka, który ostatnie sześć lat spędził we Francji jako dyrektor regionalny na Europę jednej z dywizji grupy Michelin, wcześniej był prezesem Stomilu Olsztyn, a w końcu lat 80. pracował dla libijskiej firmy Aman Trypolis. W istocie, wszystkie one były lub są powiązane ze Stomilem Olsztyn, w którym Jan Dębek, jeszcze jako student, zaczynał pracę pod koniec lat 60. - Podczas rozmowy należy przełamać trzy stereotypy: że osoba dojrzała będzie mniej elastyczna (należy zaprezentować się jako człowiek, którego cieszą zmiany), iż nie odnajdzie się w kulturze zdominowanej przez młodych (wśród cenionych wartości warto wymienić wzajemne uczenie się osób różnych od siebie; pół żartem, pół serio obiecać, że na pewno nie będziemy "mentorzyć" i pouczać) oraz będzie droższa.

Renesans starszaków na rynku pracy jest już faktem, przynajmniej w Europie Zachodniej - uważa niemiecki "Manager Magazin". Młodość na najwyższych szczeblach zarządzania powoli staje się passé. Tendencja przybiera na sile z powodów demograficznych (w 2010 r. co czwarty zatrudniony w Niemczech będzie miał ponad 50 lat), ale i czysto biznesowych. Badania wykazują, że starsi wiekiem pracownicy są bardziej lojalni niż młodzi, wcale częściej nie chorują, mają podobną - jeśli nie większą - motywację do pracy. Wbrew popularnym przesądom, nie stwierdzono też jednoznacznego związku między wiekiem i wydajnością w pracy.

Co prawda już w okolicach 25. roku życia zmniejsza się "inteligencja mechaniczna" (szybkość, refleks, pamięć operacyjna), ale z wiekiem rośnie "inteligencja pragmatyczna" - doświadczenie, kultura pracy, ekspresja słowna, często z nawiązką kompensujące ubytki w inteligencji mechanicznej. Młodzi są być może bardziej kreatywni i skłonni do ryzyka, lecz starsi za to - spokojniejsi, myślą w szerszym kontekście, lepiej oceniają skutki działania. Dlatego dobrze jest łączyć zalety obu grup. Niektóre firmy, np. Bosch czy Lufthansa, tworzą mieszane zespoły "młodych dzikusów i siwych panter". A 45 proc. menedżerów Metro Group ma ponad 45 lat.

W Polsce tak dobrze jeszcze nie jest. Paweł Gniazdowski, szef DBM i coach, nie ma złudzeń:
- Teza o rosnącej popularności starszaków na rynku pracy jest krzepiąca, ale na razie nadmiernie optymistyczna.

Krzepić miały zapewne dwie obecnie toczące się kampanie podnoszące kwestię dojrzałych osób na rynku pracy. Można wybaczyć Tesco, które problem braku nisko wykwalifikowanych pracowników próbuje rozwiązać akcją billboardową: uśmiechnięty (ale jakoś tak nieprzekonująco) pan w średnim wieku cieszy się, że znów jest potrzebny. Zupełnie niezrozumiałe są jednak intencje autorów serii spotów społecznych "Poszukiwana 45+", dofinansowanych z EFS.

W jednym z nich elegancką, szykownie ubraną menedżerkę śmieciarka wywozi ulicami Warszawy i porzuca na wysypisku.
- Żałosne, odwołujące się wyłącznie do poczucia litości odbiorców - komentują nasi rozmówcy.
I mają niestety rację: zamiast pokazywać atuty dojrzałych osób, kampania tylko utrwala stereotyp, że nie są one w stanie nadążyć za tempem zmian współczesnego świata.

By przekonać się, jak mylny to pogląd, wystarczy wjechać na 24. piętro Warszawskiego Centrum Finansowego, gdzie niepodzielnie panuje Alicja Kornasiewicz, szefowa UniCredit CA-IB i jedyna kobieta w komitecie operacyjnym całego działu bankowości inwestycyjnej i rynków kapitałowych Grupy UniCredit. Paniom wieku wprawdzie się nie wypomina, ale wystarczy spojrzeć w jej biografię zamieszczoną na stronach BPH (jest szefową rady nadzorczej banku), aby upewnić się, że zdjęcie niemowlęcia na jej biurku na pewno przedstawia jej wnuczkę, a nie córkę. Dynamiczna, władcza, świetnie ubrana, ultranowoczesna: jedną ręką trzyma komórkę, przez którą rozmawia po angielsku z centralą w Mediolanie, drugą - pisze maila.

Ale ona woli mówić o apetycie na wiedzę, ponieważ jest to, jej zdaniem, klucz do zrozumienia tego, jak "w tym wieku" można ciągle być na topie i wierzyć, że najlepsze dopiero przed nią. Listą szkoleń i programów odbytych tylko w ostatnich latach (m.in. na Har- vardzie i INSEAD) mogłaby spokojnie obdzielić kilku menedżerów.
- Połączenie doświadczenia z najnowszą wiedzą branżową to najlepszy oręż na rynku pracy, niezależnie od wieku - mówi. - Ostatni raz zmieniałam pracę w wieku 49+, miałam problem wyboru jednej z trzech naprawdę znakomitych ofert. Odnoszę wrażenie, że większość barier związanych z wiekiem tkwi nie w otoczeniu, ale w naszych głowach, a ludzie sami siebie ograniczają. Poza tym deptanie nam po piętach to święte prawo młodych - na mnie działa bardzo mobilizująco.

Jeśli nie prezes, to co? Szukanie kolejnego etatu to niejedyna alternatywa dla doświadczonych menedżerów. Eksperci zwracają uwagę, że w pewnym wieku (najczęściej po 55. roku życia) osobom, które osiągnęły bardzo dużo (np. piastowały długo funkcję prezesa wielkiej firmy), a z jakichś względów - najczęściej fuzji - muszą szukać nowej pracy, zwyczajnie może się nie chcieć zaczynać od zera, udowadniać zupełnie nowym osobom, jak są dobrzy, nierzadko brutalnie walczyć o pozycję. Szczególnie trudne to jest przy zmianie branży - nowy prezes musi się jej nauczyć, a więc występować trochę w roli guru, trochę - ucznia. Jeśli będzie miał trudności z akceptacją tego stanu, zwłaszcza tej drugiej roli - zostanie uznany za aroganta. Dlatego eksperci od coachingu dojrzałych osób, jak Paweł Gniazdowski, zachęcają do tego, żeby nie zawężać swoich poszukiwań zawodowych do kolejnego etatu, ale zastanowić się nad career portfolio, układanką kilku zajęć, które przez swoją różnorodność dadzą dużą zawodową satysfakcję, szansę podzielenia się wiedzą z innymi i większą swobodę dysponowania czasem, który można spędzić z wnukami albo na polu golfowym. W skład takiego portfolio mogą wchodzić np.: udział w roli doradcy w ciekawych projektach, członkostwo w dwóch - trzech radach nadzorczych, półspołeczna funkcja w jakiejś organizacji, wykłady na uczelni czy napisanie książki. Dla osób majętnych 45+ to bardzo dobry okres na założenie własnej firmy lub minifunduszu inwestującego w ciekawe start-upy (dzięki wieloletniemu doświadczeniu biznesowemu dużo łatwiej będą w stanie ocenić rynkowe szanse pomysłów).

Nieznośny kult młodości ciągle jednak panuje, zwłaszcza w tych branżach, które wyrosły nad Wisłą po roku 1989 - jak marketing czy sprzedaż. Przekonał się o tym Walery Lach, jeden z najbardziej znanych polskich marketingowców. Po odejściu z Animeksu (jego zespół stworzył m.in. Berlinki i Morlinki) szukał ciekawego zajęcia. Okazało się, że jest przeszkoda, utrudniająca mu poruszanie się po rynku pracy. Wiek. 46 lat.
- Dla większości head-hunterów, którzy zapraszali mnie na spotkanie, to była pierwsza praca w życiu - wspomina.

- Widząc młodego łowcę, przed którym leży moje nieprzeczytane CV (bo nie ma na nim notatek), wiem, że pierwszym pytaniem będzie: "Czy może pan coś o sobie opowiedzieć?". Co absolwent może wiedzieć o specyfice pracy jakiegokolwiek zawodu, co w ogóle wie o życiu? Nic dziwnego, że ocenia kandydata po pierwszym wrażeniu - stąd szybkie kariery wyszczekanych młodych wilczków.

Świetną pracę znalazł, tyle że nie w Polsce: od kilku miesięcy jest dyrektorem marketingu największej na Bliskim Wschodzie saudyjskiej spółki spożywczej Almarai Company.
- Po rozpoczęciu pracy, z ciekawości zapytałem przełożonego, jak odebrał mój wiek - wspomina. - Usłyszałem, że nigdy nie zatrudniliby szefa marketingu poniżej 40. roku życia, ponieważ to z czasem przychodzi nie tylko doświadczenie w rozwiązywaniu problemów marketingowych, ale i umiejętność współpracy z ludźmi. On sam właśnie tę sferę budowania relacji z innymi uważa za największą słabość młodych menedżerów.

Śmieszną i straszną historię na temat rekrutacji opowiada Maciej Kwiatkowski (dając jednocześnie dowód, że z wiekiem przychodzi odwaga przyznawania się do słabości, których młodzi nawet na torturach by się wyparli):
- Jako młody szef preferowałem pracowników, którzy, co tu dużo kryć, po prostu mi się podobali - w sensie aparycji, charakteru, poczucia humoru; raczej pewnie młodszych niż starszych - wspomina.

Ale Ameryka dała mu surową lekcję zasad, której nie zapomni. Pracując w TWA, wziął udział w szkoleniu z rekrutacji: stanęło przed nim kilku kandydatów do pracy, miał wybrać najlepszego. Według swoich ówczesnych kryteriów zdecydował się na osobę, z którą - jak czuł - będzie nadawał na tych samych falach. Po warsztatach, na których uczono, jak nie przeoczyć prawdziwego talentu, znowu zaproszono owych kandydatów, jak się okazało - zawodowych aktorów. Tym razem jego wybór był diametralnie inny, dużo bardziej profesjonalny i trafiony.

- Byłem wstrząśnięty tym, jak pustoszące i kosztowne może być oddanie rekrutacji w ręce nieodpowiedniej osoby - wspomina.
- Zresztą ta lekcja, w zasadzie banalna - by nie oceniać ludzi po pozorach - bardzo mi pomogła w wielu późniejszych zawodowych wyborach.

Na Zachodzie... zmiany Wyniki sondażu przeprowadzonego wśród niemieckich menedżerów, którzy przekroczyli 45. rok życia. Czego oczekuje Pan/Pani po zmianie demograficznej? Będzie zapotrzebowanie na moją wiedzę i zasób doświadczeń 87 proc.
Jako menedżer będę dłużej potrzebny 68 proc.
Dzięki aktywności zawodowej będę dłużej czuć się młodo, zdrowo i mieć kontakty społeczne 62 proc.
Także w podeszłym wieku mogę wypełniać zadanie, które przyniesie mi zadowolenie 59 proc. Jakie formy zatrudnienia może Pan/Pani sobie wyobrazić po 60. roku życia? Praca nad projektem 66 proc.
Praca na część etatu 49 proc.
Praca w domu 49 proc.
Samodzielna działalność 38 proc.
Praca na pełny etat 18 proc. Co mogłoby Pana/Panią powstrzymać przed możliwie jak najszybszym przejściem na emeryturę? Praca przynosi mi zbyt dużo zadowolenia, by z niej wcześniej rezygnować 62 proc.
Nie chcę siedzieć w domu 41 proc.
Chcę uczestniczyć w życiu zawodowym 39 proc.
Brakowałoby mi wymiany społecznej z kolegami 37 proc.
Nie chcę utracić statusu zawodowego i prywatnego 22 proc.
Nie chcę utracić poczucia własnej wartości 19 proc.
Nie chcę zejść na boczny tor 16 proc.

Wielkiego popytu na "siwe pantery" w Polsce - na pewno nie w najbliższych latach - nie wróży Jan Dębek, do niedawna dyrektor regionalny na Europę jednej z dywizji grupy Michelin, wcześniej wieloletni prezes Stomilu Olsztyn (wiek 60+, biegła znajomość angielskiego, francuskiego, łaciny, dobra - niemieckiego i rosyjskiego). Mówi w imieniu własnym i kolegów, którym udała się równie niewiarygodna sztuka, to znaczy przeprowadzenia z sukcesem swoich firm przez okres rewolucji systemowej oraz ustrojowej:
- Niestety, obecnie nasza wiedza oraz warsztat nie są w cenie, bo po prywatyzacji i wejściu międzynarodowych koncernów bardziej potrzeba wykonawców (i to od średniego szczebla w dół) niż strategów, którzy pomysły swoje oraz zespołu umieją realizować w każdych warunkach - zauważa.

To też bowiem daje, jego zdaniem, doświadczenie: mocny esprit de corps, rodem z von Clausevitza; sztukę skutecznej mobilizacji, ale i umiejętność wyczuwania oporów. Młodzi takimi niuansami nie zaprzątają sobie głowy.
- Dziś jednak decyzje zapadają gdzie indziej, a do ról wykonawców najlepiej nadają się młodzi, zdolni, ale trochę o profilu janczara - zrobią, co im się każe, są bezwzględni wobec współpracowników, nie zadają zbędnych pytań; nie oczekuje się też od nich wielkiej inwencji - wylicza Jan Dębek. Uważa, że doświadczenie w restrukturyzacji i modernizacji dużych firm mogłoby być wykorzystane w firmach należących do Skarbu Państwa. Lecz tam doborem rządzą polityczni baronowie i zasada BMW (bierni, mierni, ale wierni). To nie jest to, co ludzie dojrzali zaakceptują, zwłaszcza gdy nie muszą: - Z wiekiem, doświadczeniem, niezależnością materialną znacząco rośnie szczerość i niezgoda na dwuznaczne kompromisy w ważnych kwestiach, wyostrza się potrzeba odpowiedzialności oraz autonomii decyzyjnej - mówi.

Po sześciu latach spędzonych we Francji (pada kolejny mit - małej mobilności zawodowej dojrzałych osób) wrócił do Polski i przez chwilę nawet szukał stałej pracy. Ostatecznie uznał, że chce trochę odpocząć, mieć czas dla rodziny, przyjaciół, grę w golfa. Dlatego zdecydował się doradzać francuskiej firmie działającej w Polsce. Średnio poświęca pracy dwa dni w tygodniu. Ale widać, że już go nosi, szuka sobie dodatkowych zajęć, zastanawia się nad założeniem własnej firmy.

Zwolnienie obrotów? To zupełnie niewyobrażalne dla Jerzego Mahorowskiego, dyrektora ds. projektów strategicznych Polpharmy:
- Myślenie o emeryturze nie mieści się na ekranie mojego radaru; gorzej, w ogóle nie wyobrażam sobie dnia, w którym przestaję pracować zawodowo - wyznaje.
Spotykamy się późnym wieczorem, ale tylko na pół godziny, dlatego że zaraz zaczyna się ważne zebranie zarządu. Nie ma czasami ochoty odpuścić, poleżeć z dobrą książką w ogrodzie?
- Pewnie, że mam - śmieje się.
- Lecz szybko ją w sobie duszę. Codzienne przekraczanie własnej strefy komfortu to chyba jedyny sposób na oszukanie niemiłosiernie bijącego zegara...

Dzisiaj mógłby robić już tylko to, co świetnie umie, odcinać kupony od bogatego doświadczenia w budowaniu strategii, zarządzaniu, sprzedaży, zdobytego w różnych firmach i kulturach (urodził się w Wielkiej Brytanii, do Polski przyjechał w roku 1994).
- Ale trzeba iść dalej, unikać, na przekór wewnętrznym podszeptom, najprostszych dróg - nie ma wątpliwości.
To jeden z powodów, dla których niedawno zmienił pracę. Debiut w polskiej firmie po latach pracy w wielkich koncernach farmaceutycznych - to musi poszerzać strefę komfortu. Czy nie bał się, że taką woltą zawodową wiele ryzykuje? Tylko uśmiecha się w odpowiedzi:
- Z wiekiem przychodzi cierpliwość, zrozumienie, że ludzie mogą się pięknie różnić, zdolność do adaptacji, ale i cudowne uczucie, że już nic nikomu nie muszę udowadniać, udawać kogoś, kim nie jestem. Mam dość pokory, by wiedzieć, że w każdej firmie są rzeczy, które mogę zmienić i takie, z którymi nie ma co walczyć.

Przypomina, że dojrzałość to również głębsza świadomość tego, co buduje sukces przedsiębiorstwa:
- Chcemy budować silny brand, więc przyjmuję do zespołu najlepszego marketingowca - rzecz oczywista, prawda? Niemniej jednak w korporacyjnej rzeczywistości często młodzi menedżerowie, w obawie, że ktoś ich wygryzie, świadomie stawiają na osobę o mniejszym doświadczeniu.
- O wieku najbardziej przypomina mi... lustro, ale do porannej toalety jest niezbędne - żartuje Mirosław Witek, kierownik zespołu inspekcji ryzyka kredytowego w Fortis Banku.

Pracę zmienił pół roku temu. Przekonał do siebie pracodawcę doświadczeniem, optymizmem, głodem wiedzy (myśli o studiach MBA). Wiek (48 lat) w ogóle nie był przedmiotem dyskusji:
- Niewątpliwie starsi pracownicy zaczynają być w cenie - ocenia tendencję na rynku pracy.
- Sytuacja demograficzna jeszcze poprawi sytuację "starszaków". Młody wiek ma swoje zalety, lecz bezustanne podkreślanie asertywności w ogłoszeniach o pracę wynika często z braku zrozumienia istoty życia i funkcji kierowniczej.

Większość osób w jego zespole to są młodzi ludzie. Jak zaskarbił sobie ich sympatię i zdobył autorytet?
- Nie odmładzać się na siłę, słowami czy zachowaniami - bo wtedy śmieszność gwarantowana - uważa.
- Najlepszym spoiwem między pokoleniami jest chęć uczenia się od siebie nawzajem, umiejętność przyznania, że czegoś się nie wie lub nie rozumie, a jednocześnie otwartość na krytykę, pomysły, pewien element dystansu do siebie i autoironii oraz zwykła ludzka życzliwość.

Przekonał się o tym Walery Lach, który po odejściu z jednej z firm znalazł w kieszeni płaszcza mały, piękny portfel. Była w nim karteczka od byłego pracownika - z podziękowaniami za rady nie tylko profesjonalne, ale i życiowe. Teraz, ilekroć na nią patrzy, myśli sobie: to chyba tylko "starszakom" może się zdarzyć.

Komentarz

Problem w głowie, nie metryce

Jedni udają bohaterów, inni - mówią o tym wprost. Łączy ich jedno: 99 proc. osób w wieku 45+ boi się o zawodową przyszłość.

Paweł Gniazdowski, prezes DBM Polska

Zaczynam pracę z nowym klientem 45+ i wiem, że temat wieku - jako potencjalnej przeszkody na rynku pracy - pojawi się. Zazwyczaj w siódmej minucie naszej rozmowy, najczęściej połączony ze słowem "ale". "Mam 62 lata (jak najstarszy z moich "podopiecznych"), ale przecież sam pan widzi, że jeszcze mogę przenosić góry". Jednak już widać w oczach strach. Boją się wszyscy, jedni mówią o tym wprost, inni do końca będą próbować udawać bohaterów.

Czy słusznie się boją? I tak, i nie. Tak - ponieważ wiek w Polsce pozostaje silniejszą dyskryminantą na rynku pracy niż płeć. Siwe włosy przystoją szefowi gigantycznego koncernu - tyle że ich centrale są w Nowym Jorku i Londynie, a nie w Warszawie. Dyrektor generalny w nowoczesnej firmie nie może mieć więcej niż 40 lat (45 - w rzadkich wypadkach). Wiele w tym także zasługi bagażu historycznego: po 1989 r. zarządzania uczyliśmy się w sprinterskim tempie, właściwie od zera. Z tego punktu widzenia dla pracodawcy - zwłaszcza międzynarodowych koncernów - podobną przydatność ma obecnie menedżer, który w okresie przełomu miał 25 lat (dziś 42), jak jego o dziesięć lat starszy kolega.

Dodatkowo, ten pierwszy z dużym prawdopodobieństwem lepiej zna angielski. Jego nieznajomość, niestety, wlecze się za pokoleniem dzisiejszych 50-latków. Nie - ponieważ słabości przypisywane dojrzałym osobom, jak: mała skłonność do zmian, kłopoty z adaptacją czy mentorstwo, mają związek raczej ze stanem umysłu i ducha niż metryką. Znam wypalonych 35-latków, którzy o kilka lat za długo zasiedzieli się w jednej firmie, ale także wielu tryskających optymizmem i kreatywnością 55-latków.

Poza tym, siwe włosy są przeszkodą tylko do pewnego etapu selekcji: dojrzały menedżer, który przedrze się do fazy bezpośredniej rozmowy, zazwyczaj in plus zaskakuje osobę rekrutującą, a kompetencjami dystansuje większość młodszych rywali. Dlatego najgorsze, co może zrobić menedżer 45+, to zaczopować się w zero-jedynkowym układzie: "będą nas sobie wyrywać" albo "idziemy w odstawkę". Prawda, przepraszam za banał, leży gdzieś pośrodku.

W tym kontekście warto zadać sobie inne pytanie, co mogą zrobić dzisiejsi 30-, 40-latkowie, by w przyszłości uniknąć podobnych rozterek? Przygotować się na to, że ten moment nadejdzie. Pamiętać, że są inne drogi rozwoju niż szukanie - z wiekiem coraz bardziej rozpaczliwe - kolejnego etatu (w ostatniej dekadzie utraciliśmy bardzo wiele talentu i wiedzy, bo ich siwowłosi właściciele nie umieli tego w porę zrozumieć). Nie przyzwyczajać się do tego, co obecnie dzieje się w mojej branży, a już na pewno nie kierować się żadnymi prognozami - zwłaszcza autorytetów (a skoro tak, to w moim interesie jest zdobyć jak najwięcej nowych umiejętności lub - odwrotnie - wyspecjalizować się tak, by być niezastąpionym, gdy nasz biznes się skurczy). Zawsze dbać o reputację w środowisku i kontakty. Nieważne, ile znasz osób; ważne, ile osób zna ciebie, czyli pamiętaj, że z wiekiem rośnie rola networkingu w szukaniu ciekawych ofert.

Paweł Gniazdowski (47 lat) jest prezesem polskiego oddziału firmy DBM, specjalizującej się w usługach związanych z rozwojem kariery i zmianami personalnymi w organizacjach. Od wielu lat pracuje jako osobisty coach menedżerów - 60 proc. z nich przekroczyło 45. rok życia.

Małgorzata Remisiewicz

Manager Magazin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »