"Dziennik Gazeta Prawna": Urzędnicy nie zostają po godzinach

Osiem godzin i do domu - taką zasadę wyznają pracownicy ministerstw i urzędów wojewódzkich. "Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że nie ma się co temu dziwić, gdyż za dodatkową pracę nie otrzymują rekompensaty, chyba że są zatrudnieni jako kierowcy albo woźni.

Jeżeli w ogóle jest mowa o nadgodzinach, to w wybranych jednostkach i w wyjątkowych sytuacjach, na przykład prezydencji Polski w UE.

W 2011 roku średnio jeden urzędnik rządowy przepracował dodatkowo niecałe osiem godzin. Rok wcześniej było to 4,5 godziny.

Są jednak urzędy, w których żaden pracownik nie został w ciągu roku ani godziny po pracy. Ale wśród urzędników są też pracusie. Należą do nich pracownicy skarbówki.

Powody występowania tam nadgodzin są co najmniej dwa. Po pierwsze, od kilku lat resort finansów nie zdecydował się na zwiększenie liczby etatów. Po drugie, wiele zadań wiąże się z nieprzekraczalnymi terminami.

Reklama

Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »