Cztery dni pracy w Wielkiej Brytanii? Jeszcze nigdy tak głośno o tym nie dyskutowano

​Szefowa brytyjskiej centrali związków zawodowych (TUC) Frances O'Grady podniosła temat czterech dni pracy na Wyspach. To najprawdopodobniej pierwszy raz w dotychczasowej historii pomysłu, gdy propozycję poparto na tak eksponowanym stanowisku.

O'Grady dotknęła tematu, opisując raport o pracownikach Amazona w Wielkiej Brytanii. Wynika z niego, że pracownicy nie mają udziału w korzyściach z systemu, w którym zautomatyzowano pracę.

O'Grady mówiła o propozycji skrócenia tygodnia pracy do 4 dni podczas dorocznego zebrania brytyjskich związków zawodowych.

Jak podaje "The Independent", wezwała ona do wdrożenia rozwiązań technologicznych, które pomogą ograniczyć potrzebny czas pracy do czterech dni. Aktywistka związków jest przekonana, że ta zmiana jest możliwa w tym wieku.

Reklama

W jej ocenie nie ma realnej różnicy między tym postulatem a analogiczną walką sprzed ponad 100 lat. W XIX wieku ograniczenie czasu pracy do 8 godzin miało być dokładnie tego typu pomysłem. Sukces sprzed wieku napawa Brytyjkę optymizmem.

Pomysł podnoszony przez O'Grady nie jest nowy. Próbę zrozumienia wpływu 4 zamiast 5 dni pracy w tygodniu na gospodarkę podjął w 2008 roku stan USA, Utah.

Urzędnicy stanowi we wszystkich urzędach tego kraju związkowego USA pracowali przez pewien okres czasu po 10 godzin dziennie, ale przez 4 dni. Odpoczywali w piątek. Założeniem było ograniczyć zużycie energii w budynkach administracji, zmniejszyć zużycie klimatyzacji budynków, ograniczyć zużycie paliwa i ilość kursów samochodów służbowych.

Więcej informacji na www.pulshr.pl


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »