Senat przyjął bez poprawek ustawę o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia

Senat bez poprawek przyjął ustawę o minimalnym wynagrodzeniu osób wykonujących zawody medyczne. Wynagrodzenie to ma być wyliczane jako iloczyn współczynnika pracy określonego w załączniku do ustawy i kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej z roku poprzedzającego to ustalenie.

W ustawie zapisano, że do końca 2019 roku ma to być kwota 3900 złotych. Najwyższy współczynnik pracy - 1,27 dotyczy lekarzy ze specjalizacją drugiego stopnia lub mających tytuł specjalisty w określonej dziedzinie. Najniższy - 0,64 - fizjoterapeutów. Dla pielęgniarek i położnych wynosi on 1,05.
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko mówiła podczas senackiej debaty, że zaproponowane rozwiązania są dostosowane do możliwości finansowych państwa. Wyjaśniła, że celem ustawy jest wyrównanie dysproporcji w zarobkach pracowników służby zdrowia narosłych w ostatnich latach.
- W ostatnich latach były podejmowane różnego rodzaju regulacje w ramach poszczególnych grup zawodowych, które wynikały z różnego rodzaju akcji protestacyjnych i to spowodowało, że te wynagrodzenia bardzo się rozwarstwiły - powiedziała wiceminister zdrowia. Dodała, że spowodowało to poczucie niesprawiedliwości wśród pracowników służby zdrowia. Było też przyczyną tego, że rzadziej podejmowano pracę w zawodach deficytowych: lekarza, pielęgniarki czy ratowników medycznych.
Ustawę poparli senatorowie PiS. Przeciw jej przyjęciu głosowali senatorowie PO.
Zdaniem Tomasza Grodzkiego, senatora PO i dyrektora szpitala w Szczecinie, rząd przygotowując tę regulację, zlekceważył głos ponad 200 tysięcy osób, które podpisały się pod obywatelskim projektem ustawy przygotowanym przez Porozumienie Zawodów Medycznych. Jak mówił senator, zakładał on realne podwyżki. Grodzki powiedział, że rząd przygotował swoją wersję, która jest nie do zaakceptowania dla środowisk medycznych, bo obciąża szpitale finansowo, podwyżki rozciąga w czasie do roku 2022, a ich skala jest dalece niezadowalająca.
W ocenie senatora PO, ustawa skonfliktuje pracowników szpitali, bo nie uwzględnia personelu pomocniczego - salowych, pracowników administracji i pracowników technicznych. Grodzki mówił, że pominięcie tej grupy zawodowej przy tych - jak się wyraził - "mikro" czy "pseudopodwyżkach" - jest ogromnym błędem. Dodał, że każdy, kto zna strukturę nowoczesnego szpitala, wie, że wszyscy członkowie zespołu muszą funkcjonować zgodnie. - Bo jeżeli salowa nie wysprząta wysoce stechnicyzowanej sali operacyjnej prawidłowo, to najlepszy chirurg nic dobrego nie zrobi, bo zabieg skończy się powikłaniami ropnymi - i to trzeba rozumieć - powiedział senator PO.
Ustawa ma wejść w życie po upływie 14 dni od dnia jej ogłoszenia. Wcześniej musi ją jeszcze podpisać prezydent.
Obywatelski projekt ustawy o warunkach zatrudnienia w służbie zdrowia wpłynął do Sejmu w styczniu tego roku. 20 czerwca został mu nadany numer druku.

Reklama
Informacyjna Agencja Radiowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »