Od 2017 roku 12 zł brutto za godzinę pracy na umowę-zlecenie i dla samozatrudnionych - rząd

Minimum 12 zł brutto za godzinę pracy na umowę-zlecenie oraz dla samozatrudnionych - taki będzie efekt noweli, której projekt we wtorek przyjął rząd. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2017 r. Teraz pensja minimalna dotyczy tylko osób zatrudnionych na etat.

Przyjęty przez Radę Ministrów projekt noweli ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ma na celu - jak tłumaczą jego autorzy - przeciwdziałanie nadużywaniu umów cywilnoprawnych oraz wprowadzenie ochrony osób otrzymujących wynagrodzenie na najniższym poziomie.

Resort zauważa, że w praktyce dochodzi bowiem do sytuacji, w których osoba wykonująca pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej ma ustalone wynagrodzenie na poziomie znacznie niższym od minimalnego wynagrodzenia, przysługującego za pracę w ramach stosunku pracy, a umowy cywilnoprawne często zastępują stosunek pracy w celu obniżenia kosztów zatrudnienia.

Reklama

Za wypłacanie przyjmującemu zlecenie lub świadczącemu usługi wynagrodzenia poniżej minimalnej stawki godzinowej grozić mają grzywny od l tys. zł do 30 tys. zł. Kontrolą wypłaty wynagrodzeń zgodnie z projektem zajmie się Państwowa Inspekcja Pracy.

Eksperci: Godzinowa płaca minimalna 12 zł przysłuży się gospodarce

- Wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej 12 zł brutto dla pracujących na podstawie umowy-zlecenia i samozatrudnionych przysłuży się gospodarce i pozytywnie wpłynie na rynek pracy - zgadzają się eksperci Piotr Kuczyński i Łukasz Komuda. Piotr Kuczyński wskazał również, że podniesienie minimalnej płacy godzinowej powinno pomóc w przestawianiu polskiej gospodarki w takim kierunku, by "wreszcie przestała konkurować dzięki niskim płacom". - Im szybciej od tego odejdziemy tym lepiej, bo w przeciwnym razie nie ma co liczyć na długoterminowy wzrost - podkreślił.

Projekt noweli przewidujący wprowadzenie od 2017 r. minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł brutto dla pracujących na podstawie umowy-zlecenia oraz samozatrudnionych przyjął we wtorek rząd.

Zdaniem Piotra Kuczyńskiego, głównego analityka Domu Inwestycyjnego Xelion, wprowadzenie takiej regulacji stanowiłoby dobry krok, gdyż dodatkowe pieniądze w kieszeni pracownika zwiększą popyt wewnętrzny i dadzą dodatkowy impuls gospodarce.

Także Łukasz Komuda, ekspert ds. rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, uważa, że okaże się ona korzystna. W jego ocenie, jest to próba zamknięcia luki, która "pozwala pracodawcom nadużywać swojej pozycji negocjacyjnej w stosunku do pracowników", gdyż w Polsce to wciąż pracodawca jest stroną silniejszą. Przekonywał, że dowodzą tego liczby: ponad półtora miliona zarejestrowanych bezrobotnych i ukryte bezrobocie, które szacuje się między 3 a nawet 5-6 mln osób.

- Gdybyśmy mieli normalny, sprawnie działający rynek pracy, na którym wszystkie obowiązujące regulacje są respektowane, to prawdopodobnie taka ustawa dot. płacy minimalnej nie byłaby potrzebna. Niestety te regulacje nie działają, dlatego to dobre rozwiązanie - powiedział Komuda.

Zdaniem obu ekspertów, stawka 12 zł za godzinę przy pracy na umowę-zlecenie jest odpowiednia w stosunku do miesięcznej płacy minimalnej, która wynosi 1850 zł brutto.

- Gdyby przeliczyć wartość etatową na godzinową stawkę, to wyszłoby ok. 10 zł brutto, więc 12 zł to kwota odpowiednia, bo - zakładając, że te przepisy będą odpowiednio egzekwowane - pomoże skłonić pracodawców, by zatrudniali pracowników na umowy o pracę. To jest krok w stronę uporządkowania rynku pracy i poprawienia sytuacji przynajmniej części pracowników. Bo mamy mocno zdualizowany rynek pracy: dwie trzecie pracuje po tej lepszej stronie - czyli ma umowy o pracę, a jedna trzecia - i ten procent rośnie - jest po tej gorszej - nie może się zrzeszać, nie ma żadnych praw, może być zwalniana od ręki, etc. - mówił Komuda.

Jak wyjaśnił, zatrudnianie na umowy cywilno-prawne co do zasady powinno być dla pracodawców wyjątkową opcją, w sytuacji gdy etatowi pracownicy nie są w stanie w danym momencie wykonać wszystkich zadań.

- To nie może być fundament działania całych branż, z czym mamy w tej chwili często do czynienia - podkreślił Komuda.  Z kolei Piotr Kuczyński zwrócił uwagę, że być może lepszym rozwiązaniem byłoby zróżnicowanie terytorialne przy ustalaniu stawek minimalnych, gdyż 12 zł za godzinę np. na Warmii i Mazurach stanowi całkiem pokaźną kwotę, ale w Warszawie już niekoniecznie.

Krytycy wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej przestrzegają, że istotnie zwiększy ona szarą strefę na rynku pracy. Jednak zdaniem Kuczyńskiego, ryzyko to nie jest duże, gdyż gospodarka rośnie.Wiele zależy też od państwa i egzekwowania wymogu zatrudniania na etat przy przetargach - powiedział.

Według Komudy, kluczowe dla zapobieżenia rozszerzaniu szarej strefy będzie skuteczne kontrolowanie przestrzegania nowych przepisów.

- Bez wątpienia część pracodawców uzna, że bardziej niż zaproponować umowę o pracę, opłaca się zatrudniać +na czarno+. Trzeba by też pilnować, czy pracownik nie ma wpisane w umowie, że pracuje 3 godziny, a faktycznie pracuje 11 godzin. Niestety jestem sceptyczny co do skuteczności kontroli, ze względu na indolencję Państwowej Inspekcji Pracy i śmiesznie niskie kary - mówił. Jego zdaniem polską bolączką jest przekonanie, że "z szarą strefą nic się nie da zrobić".

- Jesteśmy jedynym krajem w Europie, który rozkłada bezradnie ręce i mówi: +szara strefa była, jest i będzie, a ten milion ludzi będzie zawsze pracował nielegalnie+. Dlatego zdaję sobie sprawę, że efektem noweli może być rozrost szarej strefy, ale alternatywą byłaby kompletna bierność i kapitulacja - zauważył Komuda.

Dodał, że liczy, iż rząd będzie obserwować, jakie będą efekty nowej regulacji i dokona odpowiednich korekt.

- Jeśli okaże się np., że szara wzrosła gwałtownie, a liczba umów o pracę wcale, to można by się np. zastanowić nad zerwaniem z iluzją, że kontrolujemy rynek pracy i zlikwidować Państwową Inspekcję Pracy, co byłoby istotną oszczędnością dla budżetu - ironizował.

Obaj eksperci odrzucili też często powtarzany argument przeciwników nowego rozwiązania, że podwyższenie stawki minimalnej spowoduje, iż pracodawcy zmniejszą zatrudnienie albo wyeksportują miejsca pracy.

- Jeżeli kogoś nie stać, żeby zatrudnić pracownika za 12 zł za godzinę brutto, to prawdopodobnie jego biznes i tak tworzy nietrwałe miejsca pracy i zabije go jakiekolwiek wahnięcie na rynku: wejście większego gracza, zmiany zasad biurokratycznych, podwyższenie VAT o jeden procent. Nie sądzę, żeby tego typu argument był zasadny, szczególnie, że jak na Polskę mamy relatywnie dobrą sytuację na rynku pracy i moim zdaniem wskaźnik bezrobocia będzie jeszcze przez jakiś czas nadal spadał - ocenił Komuda.

 - Teraz jest odpowiedni moment, żeby doregulowywać rynek pracy i starać się wyeliminować nietrwałe miejsca pracy, które tak naprawdę sprowadzają się do żerowania na słabej pozycji pracowników. A trzeba też pamiętać, że złe stawki i warunki w jednej firmie promieniują dookoła na cały region - dodał.

Projekt noweli ustawy o minimalnym wynagrodzeniu przewiduje wprowadzenie od 2017 r. minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł brutto dla pracujących na podstawie umowy-zlecenia oraz samozatrudnionych.

Za wypłacanie przyjmującemu zlecenie lub świadczącemu usługi wynagrodzenia poniżej minimalnej stawki godzinowej grozić mają grzywny od l tys. zł do 30 tys. zł. Kontrolą wypłaty wynagrodzeń zgodnie z projektem zająć ma się PIP. Według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej regulacją objęte zostałyby umowy-zlecenia oraz umowy o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu, wykonywane przez przyjmującego zlecenie lub świadczącego usługi na rzecz przedsiębiorcy albo na rzecz innej jednostki organizacyjnej, w ramach prowadzonej przez te podmioty działalności. Taki kształt projektowanej regulacji - podkreśla MRPiPS - jest efektem uwzględnienia wspólnego stanowiska strony pracowników i strony pracodawców Rady Dialogu Społecznego.

- - - - -

Pracodawcy: Minimalna stawka 12 zł za godz. zwiększy szarą strefę

- Wprowadzenie minimalnej stawki wynagrodzenia za godzinę w wys. 12 zł pogorszy sytuację na rynku pracy, zwiększy szarą strefę; stanowi też nadmierną ingerencję w swobodę zawierania umów - uważają Business Centre Club oraz Związek Pracodawców RP.  Według Związku Pracodawców RP proponowane zmiany mogą doprowadzić do pogorszenia sytuacji na rynku pracy, poprzez wzrost liczby umów o dzieło oraz zwiększenie szarej strefy.

"Skutki tych przepisów w rzeczywistości mogą być inne od zamierzonych" - pisze ZP RP.

Jego zdaniem wprowadzanie dodatkowej stawki minimalnego wynagrodzenia nie powinno stanowić przejawu dążenia do ujednolicenia umów cywilnoprawnych z umowami o pracę. Doprowadziłoby to bowiem - argumentuje związek - do zatarcia występujących między nimi odrębności, a co za tym idzie do ustawowego usankcjonowania w prawie atypowych form zatrudnienia, co z kolei stanowiłoby zachętę do ich jeszcze szerszego stosowania.

Związek Pracodawców RP ma też zastrzeżenie do propozycji wprowadzenia stawki minimalnego wynagrodzenia w odniesieniu do osób prowadzących działalność gospodarczą, które samodzielnie wykonują przyjęte zlecenia lub usługi. W jego ocenie jest to zbędne z uwagi na wysokość płaconych przez nich składek na ubezpieczenie społeczne.

Kolejna wątpliwość dotyczy obowiązku wypłaty wynagrodzenia przynajmniej raz w miesiącu, odnoszącego się do umów trwających dłużej niż 1 miesiąc, co zdaniem ZP RP może się okazać "problematyczne" w przypadku niektórych rodzajów umów oraz zawodów.

Związek kwestionuje także użyte w projekcie sformułowanie dotyczące wyłączenia od obowiązku stosowania minimalnej stawki godzinowej.

"Odnosi się ono do sytuacji, gdy przysługujące +wynagrodzenie jest uzależnione wyłącznie od rezultatu wykonywania zlecenia+. Zwracamy uwagę na to, że umowa zlecenia jest umową starannego działania, to umowa o dzieło jest umową rezultatu" - pisze Związek Pracodawców RP w opinii na temat projektu.

Organizacji tej nie podoba się także propozycja istotnego rozszerzenia uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy, które miałyby objąć również obszar prawa cywilnego (poprzez kontrolę wypłacania wynagrodzenia).

"Stanowi to ingerencję we właściwość kompetencyjną inspekcji oraz naruszenie fundamentów prawnych jej działalności. Ponadto partnerzy społeczni w swoim wspólnym stanowisku, przyjętym w kwietniu 2016 r. na Radzie Dialogu Społecznego, wnioskowali o rezygnację z prawa do przeprowadzania takich kontroli przez PIP o każdej porze dnia i nocy, ale jedynie w godzinach pracy podmiotu kontrolowanego. Rząd jednak nie uwzględnił naszego postulatu" - napisano w opinii.

Z kolei w ocenie Business Centre Club już samo "ingerowanie ustawodawcy" w stawki minimalnego wynagrodzenia godzinowego za pracę, wykonywaną w ramach umowy zlecenia to "rażące naruszenie zasady swobody umów".

"Wart zastanowienia się jest cel przyświecający propozycji takiej zmiany: bez wątpienia celem jest zacieranie się, w powszechnym odbiorze, różnic między pracą +na etacie+ oraz wykonywaną w ramach umów zlecenia. A przecież umowa zlecenie nie została stworzona dla obejścia przepisów odnoszących się do umowy o pracę, chociaż należy przyznać, że niekiedy jest do tego celu nadużywana" - pisze BCC w opinii do projektu.

Zdaniem tej organizacji nadużywanie umów cywilno-prawnych na rynku pracy jest "oczywistą odpowiedzią na te cechy umowy o pracę, których obie strony umowy-zlecenia - często z różnych powodów - starają się uniknąć: przede wszystkim podlegania pod przestarzałe przepisy Kodeku pracy oraz obciążenia budżetu przeznaczonego na wynagrodzenia nadmiernie wysokimi pozapłacowymi kosztami".

"Obecny projekt próbuje leczyć skutki, nie dotykając przyczyn" - ocenił BCC.

BCC nie podoba się też nakaz wprowadzenia ewidencji czasu pracy wykonywanej w ramach umowy zlecenia.

"Umowa zlecenia przestaje tym samym być umową cywilnoprawną pozostawiającą zleceniobiorcy dużą swobodę w zakresie organizacji czasu niezbędnego do wykonywania oczekiwanych przez zleceniobiorcę czynności, lecz jest traktowana tak samo jak umowa o pracę" - uważa BCC. Ta organizacja pracodawców uważa, że wymóg ewidencjonowania czasu pracy jest w tym wypadku "niedorzeczny" i wprowadza "powszechny i uciążliwy obowiązek biurokratyczny, który dotychczas nie istniał".

"Jego koszty i dolegliwość dla przedsiębiorców będą ogromne i nieakceptowalne" - napisało BCC.

Projekt noweli ustawy o minimalnym wynagrodzeniu przewiduje wprowadzenie od 2017 r. minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł brutto dla pracujących na podstawie umowy-zlecenia oraz samozatrudnionych.

Za wypłacanie przyjmującemu zlecenie lub świadczącemu usługi wynagrodzenia poniżej minimalnej stawki godzinowej grozić mają grzywny od l tys. zł do 30 tys. zł. Kontrolą wypłaty wynagrodzeń, zgodnie z projektem, zająć ma się Państwowa Inspekcja Pracy.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »