LOT i związki zawodowe nie wypracowały porozumienia

​Zarząd PLL LOT złożył pilotom i stewardesom zatrudnionym na umowę o pracę ofertę podwyżek w średniej wysokości 14 proc., na osobę przypadnie więc od kilkuset do ponad 6 tys. zł miesięcznie brutto - poinformowała w czwartek PAP spółka. Związki zawodowe nie przyjęły propozycji.

Jak poinformowała spółka w komunikacie przesłanym PAP, w środę zakończył się formalny etap negocjacji między związkami zawodowymi a pracodawcą przewidziany w porozumieniu z 1 listopada ubiegłego roku.  Porozumienie to zostało podpisane po zakończonym strajku, który zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy, wybrany spośród zarządów dwóch związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego na czele oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT. Związkowcy strajkowali od 18 października do 1 listopada.

Reklama

Zgodnie z porozumieniem, strony zobowiązały się do wszczęcia prac nad regulaminem wynagradzania. Rozmowy rozpoczęły się w pierwszej połowie listopada i miały trwać do środy.

"Do tego czasu strony nie wypracowały porozumienia, a etap ten zakończył się przedstawieniem przez pracodawcę propozycji podwyżek wynagrodzeń o łącznej wysokości ponad 25 milionów złotych"  - poinformował LOT w komunikacie.

Jak napisano, w kwocie ok. 25 mln zł przewidziano: 7,6 mln zł na podwyżki wynagrodzeń podstawowych (pensum), 5,8 mln zł na podwyżki wynagrodzeń ponad pensum, około 4 mln zł na dodatkowe podwyżki dla instruktorów oraz 7,3 mln zł na system premiowy.

"Mimo zakończenia formalnego etapu negocjacji i odrzucenia propozycji przez związki zawodowe, zarząd LOT-u deklaruje, że propozycja może nadal zostać przyjęta przez stronę społeczną i że w sprawie tej propozycji mogą odbyć się dalsze rozmowy" - napisano.

Jak wskazano, "spółka zaoferowała stewardesom i pilotom podwyżki łącznie na poziomie średnim ok. 14 proc. W praktyce oznacza to, w zależności od zaszeregowania stanowiska i stażu pracy danego pracownika, wzrost wynagrodzeń miesięcznych wynosi od około 550 zł (brutto - PAP) do 1700 zł dla stewardes i od około 1600 zł do 6300 zł dla pilotów" - czytamy.

Spółka tłumaczy, że jest to poziom wyższy od podobnych uzgodnień między związkami a innymi liniami lotniczymi w Europie, gdzie np. w Lufthansie czy Air France uzgodniono wzrost wynagrodzeń o około 2 proc.

"Pracodawca zaoferował zwiększenie wynagrodzeń zarówno części stałej jak i zmiennej. Zgodnie z złożeniami około 70 proc. zaproponowanego budżetu zostałoby przeznaczone na wzrost wynagrodzeń, a około 30 proc. na wzmocnienie systemu premiowego - podobnego do działających systemów premiowych w innych liniach lotniczych, takich jak American Airlines czy United" - tłumaczy LOT.

Spółka wyjaśniła, że przedstawiona związkom zawodowym 16 stycznia oferta finalna "to wynik ponad dwumiesięcznych prac zarządu, działu finansów, działu kadr i zespołu negocjacyjnego oraz dostosowywania kolejnych ofert do postulatów związkowych".

"Tym samym pracodawca wykonał najważniejszą część zobowiązania podjętego 1 listopada 2018 roku w porozumieniu o zakończeniu akcji strajkowej. W ocenie pracodawcy zaprezentowany plan podwyżek wychodzi naprzeciw wielu postulatom związkowym i kilkukrotnie, a w niektórych przypadkach nawet kilkudziesięciokrotnie, przekracza to, co na skutek podobnych negocjacji osiągały związki zawodowe innych linii lotniczych"- napisano.

Spółka jednocześnie podkreśla, że stanowi to też "maksimum tego, co jest bezpieczne dla LOT-u i co można przeznaczyć z wypracowanego w ciągu ostatnich trzech lat rozwoju firmy przy jednoczesnym podnoszeniu jakości i utrzymaniu rentownego, długoterminowego wzrostu".

"Oferta jest nadal ważna. Jeśli zostanie przyjęta w styczniu, podwyżki będą obowiązywały od początku roku" - wskazano.

Wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Agnieszka Szelągowska powiedziała w czwartek PAP, że związki zawodowe nie przyjęły propozycji pracodawców, ponieważ była ona niekorzystna dla pracowników.

- W naszej ocenie propozycja pracodawcy była niekorzystna dla pracowników. Na razie mamy parę dni na przemyślenia. Mam nadzieje, że przemyślenia drugiej strony będą pozytywne - w sensie, że zmieni on swoje podejście. My się z naszą propozycją mieścimy w budżecie, tylko jest to kwestia rozdzielenia środków. A pracodawca ustalił swój sposób, który uważamy, że jest niesprawiedliwy - powiedziała Szelągowska.

Jak dodała, nie do przyjęcia jest kwestia premiowania. - To premiowanie, czyli dodatkowe pieniądze, jest oparte o punktualność (przylotów i wylotów samolotów- PAP), na którą my uważamy, że nie mamy wpływu. Ale też pracodawca zamraża 1/3 środków, które my uważamy, że powinny być one przeznaczone na podstawowe uposażenie. Zarząd chce w ten sposób nas motywować. Ale my jesteśmy  zmotywowani - powiedziała.

Szelągowska tłumaczyła, że zdaniem związkowców lepiej jest te pieniądze dołożyć do pensji, niż dać im premie, które być może nigdy nie otrzymają pracownicy, ponieważ nie wiadome jest, jakie np. będą warunki dotyczące floty przewoźnika.

- Nie podpisujemy na razie nic, ponieważ uznajemy, że nie możemy przyjąć propozycji, która jest niekorzystna dla pracowników. Szczególnie, że mamy propozycję, która mieści się w tym samym budżecie i uznajemy, że te pieniądze można lepiej rozdzielić. Dotyczy to osób zatrudnionych na umowę o pracę - tłumaczyła. Przypomniała, że propozycje związkowców na początku były wyższe i  były wyliczone na poziomie ok. 70 mln zł, potem na 50 mln zł. - Myśmy uznali, że te 25 mln zł jak gdyby w takim minimalnym stopniu mogłoby usatysfakcjonować ludzi. Tylko, że nam zależało na podniesieniu pensji - powiedziała.

Szelągowska powiedziała, że związkowcy nie wykluczają akcji protestacyjnych. - Co do ich przebiegu, siły oddziaływania, trwania, decyzje będziemy podejmować w przyszłym tygodniu. Aczkolwiek, liczę na to, że strona pracodawcy weźmie pod uwagę to, że więcej tracą nie podpisując tego w takiej formie, która by nas satysfakcjonowała - oceniła.

Według LOT, ok. 15 mln zł wyniosły koszty spółki z powodu strajku związków zawodowych.

Początkowo postulatem strajkujących było przywrócenie do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona, potem także przywrócenia do pracy 67 osób dyscyplinarnie zwolnionych po rozpoczęciu protestu oraz dymisji prezesa PLL LOT. Zarząd zgodził się na przywrócenie zwolnionych do pracy.

Strajkujący domagali się też m.in. powrotu do regulaminu wynagrodzeń z 2010 roku.

LOT jest częścią Polskiej Grupy Lotniczej, gdzie 100 proc. udziałów ma Skarb Państwa. Nadzór nad PGL sprawuje Prezes Rady Ministrów.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »