Już za 15 lat mamy zarabiać tyle, co obywatele UE. Sprawdzamy, ile wynosi płaca minimalna w Europie
Przeciętny Kowalski w Polsce będzie zarabiał tyle, co przeciętny obywatel w UE za 15 lat - zapowiedział wicepremier, minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Taki jest m.in. cel planu rozwojowego, przygotowanego przez wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego, a przyjętego we wtorek przez rząd.
Po decyzji rządu plan został przedstawiony przez premier Beatę Szydło i wicepremiera Morawieckiego na konferencji prasowej.
- Z wielką satysfakcją pragnę poinformować, że właśnie przed chwilą Rada Ministrów przyjęła uchwałę o przyjęciu programu rozwoju, który kierujemy do Polaków - zakomunikowała premier.
- To jest zupełnie nowy model rozwoju Polski. Dzisiaj dajemy Polakom nowy model rozwoju gospodarczego. Chcemy, żeby każdy polski obywatel miał szansę korzystania z rozwoju, a nie tylko wybrane grupy. To jest nasza deklaracja z kampanii wyborczej i dzisiaj dotrzymujemy po raz kolejny słowa" - dodała Szydło. "Chcemy, żeby ten rozwój Polski przebiegał w sposób skoordynowany, żeby był równomierny i żeby bez względu na to, gdzie kto mieszka, miał takie same szanse - mówiła.
Zaznaczyła, że podstawowym założeniem przyświecającym stworzeniu planu był "równomierny, sprawiedliwy rozwój naszego państwa". - Nie boimy się mówić, że naszą ambicją jest to, aby polska marka była silną marką, rozpoznawalną na świecie i żeby polskie firmy miały szansę konkurowania z najlepszymi - podkreślała Szydło.
Jednym z efektów planu ma być konwergencja PKB Polski i PKB UE na głowę mieszkańca. Z przedstawionej przez wicepremiera Morawieckiego "ścieżki konwergencji" wynika, że o ile obecnie polskie PKB per capita to ok. 70 proc. unijnego, o tyle ok. roku 2030 te poziomy się zrównają, a ok. roku 2040 polski PKB na głowę będzie o 12,8 proc. przekraczać poziom unijny. To ma się przełożyć na zarobki - średni unijny zarobek Polacy będą zatem otrzymywać w 2030 roku.
- Mamy głębokie przekonanie, że wdrożenie tego planu będzie skutkowało co roku coraz to lepszymi zarobkami, coraz to większej liczby naszych obywateli - powiedział Morawiecki. (...)
Plan wicepremiera Mateusza Morawieckiego zakłada, że pobudzenie gospodarki nie może być łączone z niskimi płacami i to jest dla mnie najważniejsze - powiedział w środę szef "Solidarności" Piotr Duda.
Piotr Duda pytany przez dziennikarkę TVP1, czy plan Morawieckiego nie jest zbyt ambitny odparł, że plan jest "bardzo ambitny, rozłożony w czasie, bo na ponad 20 lat". Zaznaczył, że w ciągu ostatnich 20 lat przedstawiono "wiele takich planów: Balcerowicza, Hausnera, Kołodki, Belki", które jednak tym różniły się od planu Morawieckiego, że były "liberalne, a główny nacisk kładziono na zaciskanie pasa przez pracowników".
- Ten plan zakłada coś innego. Premier Morawiecki mówi, że ten plan nie może być oparty na niskich wynagrodzeniach, że konkurencja i pobudzenie gospodarki nie może być łączony z niskimi płacami i to jest dla mnie najważniejsze - mówił przewodniczący "Solidarności". Jak dodał, połączenie tych założeń z unijnym planem Junckera, który przewiduje na pobudzenie gospodarki prawie 300 mld euro, da szansę na zrównoważony rozwój kraju i np. przesunięcie wielkich inwestycji także w kierunku Ściany Wschodniej.
- Mnie cieszy jako związkowca, że wczoraj usłyszałem od premiera Morawieckiego, że dojście w wynagrodzeniach do średniej UE to już nie 60 lat, tylko 15 lat - zaznaczył lider "S".
Powiedział, że związkowcy chcą rozmawiać z dużymi koncernami, które inwestują w Polsce, że należy skończyć z konkurowaniem dzięki niskim płacom, a trzeba "konkurować marżą, jakością, kosztami organizacyjnymi".
- Chcemy także z tymi koncernami jako związkowcy podpisywać tzw. ponadnarodowe układy zbiorowe pracy, które będą obejmować także wynagrodzenia w całym koncernie - powiedział Piotr Duda.