Dlaczego zarabiamy cztery razy mniej niż średnia UE

Po prawie 10 latach od wejścia do Unii okazuje się, że wspólny rynek służy przede wszystkim firmom niemieckim, francuskim czy duńskim. Polskie przedsiębiorstwa, które chcą oferować towary na Zachodzie, napotykają szereg barier gorszych niż cła. Ale to tylko jeden z powodów, dla których Polacy zarabiają mało. Poniżej podajemy 10 zasadniczych przyczyn.

W Polsce tworzy się tańsze i mniej stabilne miejsca pracy niż w krajach UE

Polska staje się wielką montownią i centrum usługowym bez rodzimego przemysłu. Najlepiej opłacani specjaliści z działów badań i rozwoju, konstruktorzy, inżynierowie i oczywiście dyrektorzy z centrów korporacyjnych to obcokrajowcy pracujący w siedzibach firm ulokowanych poza granicami Polski. Dlatego średnia wynagrodzeń w tych krajach jest zdecydowanie wyższa niż w Polsce. Polskiemu pracownikowi z centrum dystrybucji towarów płaci się dużo mniej niż zagranicznemu konstruktorowi, który dany produkt stworzył. "W krajach, gdzie dominuje zatrudnienie niewymagające wysokich kwalifikacji, średnie uposażenie jest niższe" - podkreślają analitycy Fundacji Pomyśl o Przyszłości.

Reklama

W Polsce brakuje globalnych rodzimych firm, wyposażonych w centra badawczo--rozwojowe i oferujących dobrze płatne miejsca pracy

Firma globalna posiada własne zakłady produkcyjne i centra dystrybucyjne w innych państwach. Polska ma niewiele takich przedsiębiorstw. W kryzysie międzynarodowe korporacje na pierwszym miejscu stawiają interesy własnego kraju, np. włoski Fiat przeniósł produkcję z Tych do fabryki we Włoszech.

Polskie przedsiębiorstwa nie mogą korzystać z efektu skali

Efekt skali polega na tym, że im więcej się produkuje i sprzedaje, tym cena produktu może być niższa. Dzieje się tak dlatego, że przy większej produkcji i sprzedaży można taniej projektować, kupować surowce, stosować nowsze technologie i oferować niższe ceny.
Wiele międzynarodowych koncernów rozwijało się korzystając z rodzimych rynków, kiedy dostęp do nich był ograniczony dla ich zagranicznych konkurentów. Gdy rynki otwarto, te firmy wykorzystywały efekt skali i rozwijały się szybciej. Dzięki efektowi skali można obniżyć koszty nawet o 20 proc. Przez to polskim firmom trudno jest konkurować z zagranicznymi gigantami. 

Polska jest zalana towarami z importu, które dają nam zerowy wzrost PKB

Polska wciąż więcej importuje niż eksportuje. Towary z importu zakupione przez polskich konsumentów dają Polsce zerowy wzrost PKB - one wspierają wzrost PKB kraju producenta i tamtejsze miejsca pracy. Towary wyprodukowane przez zagraniczne koncerny w Polsce wpływają na nasz wzrost PKB wtedy, gdy ilość wyprodukowanych w Polsce, a następnie wyeksportowanych za granicę towarów jest większa od ilości towarów sprzedanych na rynku krajowym.
To my jako konsumenci decydujemy o tym, który z krajów będzie się rozwijać i stanie się zamożniejszy i w którym będą wyższe płace. Jeśli w Polsce chcemy więcej zarabiać, większą wagę musimy przywiązywać do wydawania naszych pieniędzy. W ten sposób decydujemy o tym, gdzie będą powstawać nowe miejsca pracy i gdzie będą wyższe zarobki.
Pensje są wysokie w tych krajach, które więcej eksportują niż importują. W krajach zamożnych przychylniej (przez ulgi podatkowe, łatwiejszy dostęp do terenów pod inwestycje i infrastruktury) traktowane są przedsięwzięcia biznesowe, które przyczyniają się do rozwoju eksportu (biznes pierwotny) w porównaniu z tymi, które zajmują się importem lub dystrybucją produktów (biznes wtórny). 

Brak firm przemysłowych, które wykorzystałyby polskie patenty

Na uniwersytetach i politechnikach opracowywane są wynalazki, jednak nie ma w Polsce firm, które mogłyby zainwestować w ich produkcję. Dlatego polskie patenty są sprzedawane za granicą. Polscy specjaliści pracują w zagranicznych korporacjach i innowacyjne pomysły zgłaszają do urzędów patentowych w kraju pochodzenia koncernu.
Kraj, za którego opatentowane rozwiązania technologiczne muszą płacić inni, z natury rzeczy oferuje wyższe wynagrodzenia i lepsze miejsca pracy dla naukowców, inżynierów, konstruktorów, specjalistów. Polskie przedsiębiorstwa w zdecydowanej większości nie posiadają własnych centrów badawczo-rozwojowych. A tymi dysponują globalne korporacje. Międzynarodowe koncerny, inwestując w Polsce, wykorzystują przede wszystkim tanią siłę roboczą.

Zadłużenie Polski

Polska jest zadłużona na blisko 1 bln zł i płaci więcej za odsetki od długu, od krajów ocenianych jako bardziej wiarygodne. Zaciągamy długi w zagranicznych bankach. Pieniądze, które będziemy musieli oddać, wraz z odsetkami, trafią do wspólnot ekonomicznych innych państw.

Polskim firmom blokuje się dostęp do zachodnich rynków

Wolny rynek w Unii Europejskiej to fikcja. W praktyce nie ma granic dla towarów trafiających z krajów starej Unii na rynki państw, które do Wspólnoty dołączyły niedawno. Jeśli przedsiębiorstwa z krajów nowej Unii, także z Polski, chcą zaistnieć na rynkach niemieckich, belgijskich czy francuskich, napotykają na szereg barier.
"Bariery te bywają dotkliwsze niż cła na poziomie 20 proc. - podają eksperci Fundacji Pomyśl o Przyszłości. - Rodzime firmy niemieckie czy francuskie są tak okopane na swoich terytoriach, że nowym trudno cokolwiek uszczknąć z rynku". O jakie bariery chodzi? Umowy na wyłączność, normy wewnętrzne dopasowane do rodzimych produktów, kosztowne certyfikaty, ubezpieczenia, systemy rabatów i bonusów.
Zdarza się, że wykorzystywany jest czarny PR w stosunku do producentów z Europy Wschodniej, w tym media. Ma to prowadzić do zdyskredytowania wizerunku niechcianych tam konkurentów w oczach potencjalnych klientów. - Polskie firmy ponoszą więc koszty sprzedaży nawet o 30 proc. wyższe w porównaniu z firmami krajów starej UE. Także z tego powodu nie starcza środków na wyższe płace dla pracowników w Polsce, którzy te produkty wytwarzają - podkreślają ekonomiści fundacji.
Kiedy duńska sieć supermarketów Netto (popularna także w Niemczech, np. w Berlinie) usiłowała wprowadzić do swojej oferty polskie produkty spożywcze, spotkała się z protestem duńskich klientów, do których dołączyła minister rolnictwa Danii Miette Gierskov: - Netto będzie kupować polskie produkty. Hm. To oznacza więcej pestycydów, gorsze traktowanie zwierząt i niższe płace. Wybór należy do was - oceniła. W odpowiedzi szef sieci Netto stwierdził, że klienci chcą duńskich produktów i to oni decydują.
Polskie produkty mają gorszy wizerunek niż np. niemieckie, dlatego trudniej do nich przekonać zagranicznych konsumentów. Francuz jest gotowy zapłacić więcej za produkt ze znaczkiem "Made in France", niż za identyczny produkt "Made in Poland". A jeżeli producent więcej otrzymuje za swoje produkty, może więcej zapłacić także swoim pracownikom. 

Dumping cenowy zachodnich koncernów

Zdarza się, że zachodnie koncerny, wchodząc na nowe rynki, nawet przez 10 lat sprzedają swoje produkty poniżej kosztów. Wszystko po to, by zlikwidować lokalną konkurencję, podbić rynek w danym kraju. Mogą sobie na to pozwolić, bo dysponują większym zgromadzonym kapitałem niż firmy polskie. 

Krzysztof Świątek

Tygodnik Solidarność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »