Premier Danii atakuje pracowników z innych państw za zasiłki na dzieci

Premier Danii Lars Lokke Rasmussen zaatakował w środę w Parlamencie Europejskim pracujących w jego kraju obywateli innych państw UE, którzy mimo że mają dzieci w swojej ojczyźnie, pobierają na nie zasiłki. Sprawa dotyczy również Polaków.

Szef duńskiego rządu mówił o tym podczas wystąpienia w ramach debaty na temat przyszłości Europy w europarlamencie. Uznał za niewłaściwe korzystanie przez pracowników spoza Danii z zasiłków na dzieci, gdy przebywają one w kraju pochodzenia.  - W niektórych kluczowych obszarach trudno jest mi bronić zasad unijnych i wyjaśniać je. Nasze wysokie świadczenia na dzieci, finansowane z podatków, stają się nagle dostępne dla wszystkich pracujących w Danii, bez względu na to, czy dzieci tych osób mieszkają w Danii czy nie. Z naszej perspektywy to niesprawiedliwe. To ogromne wyzwanie dla naszego modelu społecznego - mówił do europosłów podczas sesji plenarnej w Brukseli Rasmussen.

Reklama

Podobne stanowisko i postulaty ograniczenia świadczeń dla pracowników z innych krajów UE były przedstawiane przez władze Wielkiej Brytanii jeszcze przed referendum o wyjściu tego państwa z UE. Wówczas Polska z szeregiem krajów unijnych broniła prawa do zasiłków nawet jeśli dzieci nie mieszkają z rodzicem, tylko pozostają w ojczyźnie. Takie podejście przyjęła też Komisja Europejska, argumentując, że prawo do zasiłku nie jest powiązane z miejscem zamieszkania dzieci, a wynika ze składek, które są opłacane przez pracującego rodzica.

Słowa Rasmussena dotyczą dziesiątek tysięcy Polaków mieszkających w Danii. Według statystyk prowadzonych przez ten kraj liczba Polaków zarejestrowanych w Danii podwoiła się w ciągu ostatniej dekady. Obecnie jest tam ich około 40 tys.

Rasmussen podkreślał, że UE musi zagwarantować swobodę przepływu pracowników, ale musi to być oparte na sprawiedliwych zasadach. "Nie może dochodzić do nadużywania tego systemu" - oświadczył. Jako przykład podał kierowców TIR-ów, którzy w teorii zatrudnieni są w innym państwie, ale w rzeczywistości wykonują swoją pracę - jak to określił - w "okropnych warunkach" na terenie Danii.

- Tego typu historie szkodzą Unii i musimy zadbać o to, żeby nie powtarzały się, żeby różne systemy nie były nadużywane. Czasami Unia powinna powstrzymać się od działań, powinna interweniować mniej, podczas gdy na innych obszarach powinna wzmóc swoje wysiłki - ocenił.

Premier Danii wskazał, że jednym z problematycznych obszarów dla UE jest migracja. Zauważył, że to ogromne wyzwanie, które nie zniknie w najbliższym czasie. Jego zdaniem UE powinna wprowadzić politykę, która usunie zachęty dla migrantów ekonomicznych przybywających do Europy.

- Niezbędne są wspólne rozwiązania, ale nie wszystkie europejskie rozwiązania są jednakowo dobre. Wciąż uważam, że rozdzielanie azylantów wcale nie jest dobrym pomysłem na rozwiązanie problemu - oświadczył. Takie stanowisko ma też Polska oraz inne kraje Grupy Wyszehradzkiej. Przez spór w państw członkowskich w tej sprawie reforma unijnego prawa azylowego od kilku lat jest zablokowana.

Rasmussen oświadczył, że Kopenhaga chce wziąć swoją odpowiedzialność i wesprzeć państwa graniczne. Jego zdaniem, UE potrzebny jest "bardziej elastyczny, ale obowiązkowy mechanizm solidarności" wobec krajów obciążonych migracją.

Wplatając w przemówienie osobiste rodzinne wspomnienie dotyczące I i II wojny światowej, premier Danii mówił, że UE nie może być uzasadniona (i dla pokolenia jego dzieci nie jest) tylko swoim wymiarem pokojowym. - Ale to nie oznacza, że wolno nam zapomnieć o przeszłości - przestrzegał.

- W przeciwieństwie do moich rodziców nie byłem świadkiem obu wojen światowych. Byłem świadkiem i żyłem w dobie zimnej wojny. Byłem także świadkiem ponad 20 lat temu jej końca - mówił. Wspominał, że wraz ze swoją żoną ruszyli 2 października 1990 r. do Berlina, by na własne oczy widzieć historyczne połączenie się Niemiec. Z tego wyjazdu zostały mu w paszporcie dwa pamiątkowe stemple - ten z 2 października jeszcze z NRD, a z 3 października już z RFN. - Dla mnie te dwie pieczęcie w paszporcie udowadniają, że nawet najgłębsze rany mogą się zagoić i że Europa zawsze musi dążyć do pełnego rozwoju swojego potencjału wspólnie i w pokoju - zakończył.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »