Polacy na niemieckim rynku pracy - konkurentów przybywa, a z językiem nadal marnie

Pracodawcy z Niemiec wykazują coraz większe zainteresowanie pracownikami z Polski, a liczba zapytań o możliwość zatrudnienia naszych fachowców w porównaniu ze styczniem 2012 wzrosła o 90 proc. Statystyki Bundesagentur Fur Arbeit niezmiennie wykazują ogromną liczbę wolnych miejsc pracy, a średnia stopa bezrobocia wynosi niewiele ponad 7 proc., co oznacza, że już się znacząco nie zmniejszy. Ludzie z umiejętnościami potrzebni są tam po prostu, żeby utrzymać tempo wzrostu niemieckiej gospodarki. Popyt jest, a mimo to chętnych z Polski przybywa powoli.

W niemieckich mediach nie brak opinii, że tamtejsze władze robią zbyt mało, aby przyciągnąć zagranicznych pracowników. Wprawdzie migracja z krajów UE osiągnęła w 2012 roku poziom niespotykany od lat dziewięćdziesiątych XX wieku (390 tysięcy), jednak z badań Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju wynika, że i to nie pokrywa zapotrzebowania na pracowników. I to nie tylko na najniższych stanowiskach.

W połowie 2012 nieobsadzonych pozostawało ponad 953 tysiące miejsc pracy. Z całą pewnością nasze szanse zwiększa bliskie sąsiedztwo i coraz wyższy poziom wiedzy na temat możliwości zatrudnienia za Odrą. Eksperci są zgodni - imigracja to ogromna szansa dla Niemiec, zwłaszcza, że poziom wykształcenia przeciętnego przybysza jest najwyższy w historii.

Sekretarz generalny OECD, Yves Leterme ujął to najprościej, jak się da: "Dobrobyt w Niemczech w dużej mierze zależy od tego, czy gospodarka jest w stanie zachować konkurencyjność mimo starzenia się społeczeństwa".

Skoro jest tak dobrze, co nas powstrzymuje? O ile poszukujący pracownika przedsiębiorca z Berlina wie już, że Polaka, który "ma fach w ręku" nie zatrudni za najniższe możliwe stawki, to ze znajomością języka ciągle bardzo słabo u majstra znad Wisły. I, co gorsza sytuacja nie zmieniła się praktycznie od momentu otwarcia tamtejszego rynku pracy, mimo że Niemcy są uważane za kraj o najmniejszej liczbie przeszkód w zatrudnianiu cudzoziemców - brak np. regulacji prawnych, które limitowałyby ich liczbę. Faktem jest, że fachowcy średniego szczebla muszą przejść dość długą drogę, nim ich certyfikaty i uprawnienia będą honorowane na równi z niemieckimi, ale i ta procedura zostanie w tym roku nieco uproszczona.

Warto pamiętać, że czas ucieka a najważniejsze pytanie brzmi, kiedy wolne miejsca zajmą bardziej skłonni do nauki (i przyjęcia niższych stawek wynagrodzeń) fachowcy z Rumunii i Bułgarii. Zwłaszcza, że pojawiły się już plany, aby języka niemieckiego uczyć imigrantów jeszcze przed wyjazdem - w Bukareszcie bądź w Sofii.

Na razie nie jest źle, a kandydaci o najniższych kwalifikacjach i z podstawową znajomością języka też mogą znaleźć zatrudnienie za Odrą. W sąsiadujących z Polską landach poszukuje się pracowników do sortowania i pakowania towarów oraz do robót budowlano-remontowych. Najniższe zarobki to 1000 euro netto za miesiąc. Wielu powie, że przy niemieckich kosztach życia to niewiele, jednak dla osoby o najniższych kwalifikacjach, praca za 4000 zł na rękę jest w Polsce nieosiągalna, więc i ta alternatywa jest warta rozważenia. Zwłaszcza, że wiele niemieckich firm oferuje także zakwaterowanie i finansuje dojazdy do miejsca pracy.

Reklama

Ciekawy przykład propozycji zatrudnienia dla osób o nieco wyższych kwalifikacjach to oferta pracy dla laminatora. W ramach niemieckiej umowy o pracę pracodawca oferuje 10,70 euro brutto za godzinę, a do tego dietę w wysokości 40 euro za każdy dzień przepracowany dzień - w sumie 2000 euro na rękę co miesiąc. Najważniejsze wymagania: doświadczenie w produkcji skrzydeł wiatraków, kabin ciężarówek, wanien itp. oraz podstawowa znajomość języka niemieckiego.

Warto pamiętać, że niemiecka umowa o pracę zakłada zwykle pełny pakiet socjalny, możliwość nabycia praw emerytalnych, dostępność opieki medycznej w Niemczech dla pracownika i jego rodziny oraz możliwość uzyskania szeregu świadczeń socjalnych. Trzeba przyznać, że niemiecki system socjalny jest wybitnie "propracowniczy", ponieważ poza:

- 8000 euro kwoty wolnej od podatku,

- dodatku na dzieci  (najniższa stawka Kindergeld wynosi 184 euro, natomiast najwyższa 215 euro miesięcznie),

- zasiłkiem rodzicielskim (od 300 do 1800 euro), w zależności od wysokości wcześniej otrzymywanego wynagrodzenia),

- po roku pracy otrzymuje się jeszcze dość duże wsparcie w ramach pakietu socjalnego Hartz 4.

"Szklaną górą" niemieckiego rynku pracy pozostaje dla cudzoziemców tamtejsza branża motoryzacyjna. Nie ma co kryć, że sami Niemcy niechętnie dopuszczają do niej przybyszów, tłumacząc to troską o najwyższą jakość wykonania podzespołów, ale też cała branża "lśni" nieco mniej efektownie w tym roku, bo spadło zapotrzebowanie na mechaników, lakierników i elektryków samochodowych. Są jednak wyjątki - zakłady BMW na terenie Niemiec planują zatrudnić w tym roku ok. 3 tysięcy nowych pracowników.

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »