Dla absolwentów najgorzej wygląda Warszawa

Z raportu „Global Cities” opracowanego przez Knight Frank wynika, że sytuacja finansowa przedstawicieli pokolenia Y w czołowych aglomeracjach na świecie najgorzej wygląda w Warszawie i Hongkongu. Młodzi ludzie w tych miastach miesiąc zwykle kończą na minusie i często nie stać ich na własne lokum. Najlepiej żyje się natomiast młodym Niemcom, którzy miesięcznie są w stanie zaoszczędzić nawet 60 proc. swojej pensji. Frankfurt jest cenowo najprzystępniejszym miastem do życia dla młodych specjalistów, jak wynika z raportu.

Przedstawiony w raporcie wskaźnik kosztów życia pokazuje, że młodym absolwentom mieszkającym we Frankfurcie na koniec każdego miesiąca w kieszeni zostaje 60% wynagrodzenia netto. Dla porównania, młodym specjalistom w Londynie pozostaje już tylko 28 proc., podczas gdy absolwenci w Warszawie czy Hongkongu kończą miesiąc z deficytem wynoszącym odpowiednio 3 proc. i 5 proc.. Opracowując wskaźnik, uwzględniono różne zmienne, w tym wysokość początkowego wynagrodzenia dla absolwentów, koszt najmu mieszkania, opłaty za media, a także lokalne ceny piwa, kawy i artykułów spożywczych.

Reklama

W raporcie dokonano analizy kosztów życia w coraz modniejszych dzielnicach światowych metropolii, rozwijających się wokół obszarów tradycyjnie uznawanych za ich centra biznesowe, takich jak dzielnice wokół Square Mile w Londynie czy centrum Nowego Jorku.    

James Roberts, dyrektor Działu Badań Rynku Nieruchomości Komercyjnych w Knight Frank, mówi: - Wiele nowych dzielnic powstających wokół tradycyjnych centralnych dzielnic biznesowych (CBD), oferuje równie modne i tętniące życiem miejsca, które często są atrakcyjne dla młodych absolwentów dopiero rozpoczynających swoją karierę. W miarę wzrostu popularności tych miejsc rosną jednak także ceny, w związku z czym młodzi absolwenci nierzadko mają trudność z utrzymaniem się w tych dzielnicach.  Nie można już zakładać, że pracownicy z dłuższym stażem wyprowadzają się na przedmieścia. Coraz chętniej pozostają oni bowiem w dzielnicach uznawanych za modne, gdzie konkurencja w zakresie uzyskania dobrej lokalizacji jest coraz większa.     

Wskaźnik kosztów życia pokazuje, że w niektórych miastach absolwenci, którzy chcą mieszkańców pobliżu centrum, zwracają się do rodziców po pomoc lub zadłużają się, aby tylko móc sobie pozwolić na mieszkanie i życie na podstawowym poziomie w okolicach centrum. Duże centra europejskie w Niemczech wciąż pozostają zaskakująco przystępne dla młodych pracowników, podobnie zresztą jak Paryż czy Edynburg. Natomiast Londyn pod względem kosztów życia znajduje się daleko w tyle za innymi prężnymi ośrodkami gospodarczymi, takimi jak Pekin, Sydney, Nowy Jork czy San Francisco, gdzie w porównaniu ze stolicą Wielkiej Brytanii życie może być tańsze nawet aż o 10%.  

James Roberts wyjaśnia: - Wszystkie te światowe metropolie staną przed wyzwaniem, jakim będzie próba pogodzenia tych wzajemnie sprzecznych żądań zapewnienia równie dobrej lokalizacji wszystkim nowym przedsiębiorstwom i ich pracownikom w najbardziej poszukiwanych dzielnicach.    

- Młodzi często zaciągają kredyty lub proszą rodziców o pomoc finansową, zwłaszcza pod koniec miesiąca. Zamiast tak popularnego w Niemczech czy Szwajcarii wynajmu, wolą zostać na garnuszku u rodziców. Jednak już po 3-4 latach pracy coraz częściej wybierają własne M i stabilizują swoją sytuację życiową, nawet jeśli oznacza to zaciągnięcie kredytu długoterminowego. Obecnie bardzo zyskuje na znaczeniu bezpieczeństwo, jakie mogą zapewnić instytucje finansowe i deweloperzy przy transakcji kupna i w procesie kredytowania mieszkania. Młodzi nabywcy częściej pytają o to, czy deweloper zaciągnął kredyt na budowę osiedla czy raczej buduje je z własnych środków i czy korzysta z zamkniętego rachunku powierniczego - mówi Jakub Zagórski, dyrektor sprzedaży i marketingu, członek zarządu Skanska Residential Development Poland.       

Według raportu międzynarodowej firmy badawczej Nielsen, ponad 60 proc. osób w wieku od 18 do 36 lat w USA chce mieszkać w tętniącej życiem okolicy, zapewniającej łatwy dostęp do sklepów, restauracji i biur. Wybierają miejsca, gdzie nie trzeba wsiadać do samochodu, by jechać do kina, na koncert czy spotkać się z przyjaciółmi. Właściwie to najchętniej wszędzie poruszaliby się pieszo, tramwajem lub rowerem. Z kolei, w badaniach Urban Land Institute 52 proc. młodych respondentów z USA wskazało, że chciałoby mieszkać w dzielnicy przyjaznej dla niezmotoryzowanych.

Ponadto, 55 proc. stwierdziło, że bardzo ważna jest niewielka odległość między domem a trasami transportu publicznego. Podobne tendencje obserwuje się w Europie, ale Polska jest na tym tle rynkiem unikatowym. Według danych GUS, od 1995 roku nasila się zjawisko suburbanizacji.

-W przeciwieństwie do mieszkańców Europy Zachodniej, dla Polaków nadal ważna jest stabilizacja. Nie chcemy wynajmować, chcemy mieć swoje, a ponieważ nasza siła nabywcza jest nadal relatywnie niska, to często wymarzone M kupujemy na obrzeżach lub pod miastem. Dlatego wskaźniki migracji na przedmieścia nadal są wysokie. Nie wynikają jednak z preferencji młodych Polaków, ale z ich możliwości finansowych i z tego, że to właśnie tam znajduje się najwięcej ofert objętych rządowym programem MdM - wyjaśnia Jakub Zagórski.


 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »