Znikająca premia dyrektora

Kto wie, kiedy najlepsi dyrektorzy znów otrzymają pokaźne premie, do jakich są przyzwyczajeni? Być może ostatnia recesja da nam odpowiedź. W czasach zepsucia środowiska biznesowego, co zmusza elitę dyrektorów do rezygnacji z premii, niemożliwym wydaje się, że którykolwiek z nich śmiałby jej żądać. Tak się jednak tylko wydaje...

Dyrektor Merrill Lynch, John Thain domaga się 10 milionów dolarów premii za 2008 rok. Niestety ich nie dostanie. I taki jest trend. Wszystko zaczęło się w tym roku w USA od utraty premii przez dyrektorów Goldman Sachs, wraz z chwalonym dyrektorem generalnym Lloydem Blankfeinem. John Mack, dyrektor generalny Morgan Stanley zrezygnował z premii drugi rok z rzędu. Tymczasem w Szwajcarii dyrektorzy UBS również zapowiedzieli, że zrzekną się pokaźnych czeków.

Galeria: Szefowie bez premii

Reklama

Galeria: Dyrektorzy, którzy błyskawicznie stracą miliony

Najlepiej opłacani młodzi dyrektorzy w Ameryce

Galeria: Koszty ochrony dyrektora

Galeria: Jak radzić sobie z szefem

Jak kostki domina, inni najwyżej postawieni członkowie kadry zarządzającej na całym świecie mają podążyć tym tropem, kończąc tym samym czasy 10-, 20- a nawet 30-milionowych premii świątecznych. Niektórzy twierdzą, że sytuacja wróci do poprzedniego stanu, tylko kiedy to będzie? Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć przyglądając się poprzedniej recesji.

Podstawowe pensje dyrektorów mogą utrzymywać się na stabilnym poziomie, ale przy spadku cen giełdowych i utracie premii, ich wynagrodzenia będą dramatycznie spadać. Jeśli recesja z 2001 roku może tutaj posłużyć za przykład, oznacza to, iż na pewien czas wypłaty się skurczą.

Według danych Forbes dotyczących wynagrodzeń dyrektorów generalnych, po pęknięciu bańki internetowej w 2000 roku, wyznaczającym trwającą półtora roku recesję, dyrektorzy generalni z 500 największych firm na świecie cierpieli z powodu mniejszych pensji przez trzy lata. Największy spadek miał miejsce w 2003 roku. Wtedy ich pensje spadły średnio o 36 proc. w ciągu 12 miesięcy, osiągając poziom 6,2 miliona rocznie. Pensje dyrektorskie odnotowały wzrost o 8,3 proc. w 2004 roku, a potem wielki skok o 54 proc. rok później. Było to spowodowane skokami na giełdzie. Ubiegły rok był pierwszym od czterech lat, w którym wynagrodzenie dyrektorów spadło.

W 2007 roku na długo przed uznaniem nadchodzącej recesji, znaczące straty finansowe w korporacjach wymusiły spadek pensji dyrektorów o 15,2 proc. w 500 największych firmach, co dało średnią 12,8 miliona dolarów rocznie. Był to prawdopodobnie tylko początek wieloletniego spadku, co nie zmienia faktu, że pensje te nadal wynoszą dwa razy tyle, ile wynosiły zaledwie pięć lat temu.

Pensje i premie to sumy dużo mniejsze niż te przydzielane na akcje, dlatego duża część zysków i strat w wynagrodzeniach dyrektorów znajduje się w udziałach firmy. Na początek jednak zawsze ucinane są premie, będące bezpośrednim wyznacznikiem sukcesu.

Premie dyrektorów spadły o 11 proc., czyli do 2,3 miliona dolarów w ubiegłym roku. W początkowej fazie recesji z 2001 roku spadek ten wynosił 21 proc. w 2002 roku, czyli średnio do 1,34 miliona dolarów, a w 2003 roku 2 proc. (do 1,31 miliona dolarów).

- Premie stanowią opóźniony wskaźnik stanu gospodarki - mówi David Wise, starszy konsultant Hay Group, światowej firmy konsultingowej. - Zanim premie wrócą do stanu z ubiegłego roku, gospodarka będzie musiała nadrobić straty.

Blankfein, dyrektor generalny Goldman Sachs był ósmym najlepiej opłacanym dyrektorem w Ameryce w 2007 roku. (Lawrence Ellison, twórca i dyrektor generalny Oracle był na pierwszym miejscu z zarobkami w wysokości 192,2 miliona dolarów.) Sama premia Blankfeina wynosiła 27 milionów dolarów. Szef chwalonej firmy z Wall Street zrzekł się w tym roku premii, gdyż tak jak inne organizacje, Goldman znajduje się w trudnej sytuacji.

Najlepsi liderzy z całego świata także odczuwają te trudności. UBS, bank z Zurychu ogłosił, iż 12 pracowników kadry zarządzającej, w tym prezes Peter Kurer i dyrektor generalny Marcel Rohner, zrzekną się premii za 2008 rok. W UBS stanowi to całość struktury wynagrodzeń dla zarządu.

W Wielkiej Brytanii Barclays, firma, która wykupiła bankowość inwestycyjną i działy handlowe upadłej firmy Lehman Brothers, ogłosiła, iż dyrektor generalny John Varley nie otrzyma w tym roku premii. Dyrektorzy Barclay Frits Seegers, Chris Lucas i Robert Diamond jadą na tym samym wózku. Według niektórych raportów, Diamond może otrzymać około 22 milionów dolarów.

Marc Hodak, konsultant ds. wynagrodzeń w nowojorskiej firmie Hodak Value Advisors, dodaje, iż w tym roku pensje dyrektorów generalnych mogą spaść od 30 proc. do 40 proc..

"Powrócimy do poprzedniego stanu" - mówi. Ale przemysł usług finansowych może na zawsze pożegnać się z gigantycznymi premiami z 2007 roku, który był ostatnim rokiem modelu rodem z Wall Street.

- Nie mogą już podejmować ryzyka związanego z otrzymywaniem tych nagród - mówi Hodak. Dyrektorzy sektora finansowego będą musieli znaleźć nowy sposób na pozyskiwanie dziesiątek milionów dolarów w rocznych premiach. Najpewniej jednak żadne premie nie wzrosną przez najbliższe dwa lata.

Galeria: Najlepszy sposób na roztrwonienie premii

Matthew Kirdahy

Forbes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »