Znamy bilans po 1 listopada
1 listopada był pierwszym dniem, objętym zakazem zatrudniania pracowników w handlu w niektóre dni świąteczne. Wszystkie sieci handlowe zastosowały się do tego zakazu. Podobnie jak większość małych osiedlowych sklepów - informuje Konfederacja Pracodawców Polskich.
Tylko niewielka część przedsiębiorców zdecydowała się prowadzić w tym dniu sprzedaż. Za ladą stawali najczęściej sami właściciele. Przypadków łamania prawa było bardzo niewiele.
Mimo, że ustawa zakazu zatrudniania pracowników w handlu dotyczy również stacji benzynowych, to zdecydowana większość z nich była otwarta. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, urzędnicy PIP nie kontrolowali tych obiektów.
"Taka postawa PIP potwierdza, że ustawa ta jest wadliwa i zupełnie nieracjonalna" - czytamy w informacji prasowej KPP.
Już w pierwszym dniu świątecznym - jak informuje KPP- mogliśmy się przekonać, że ustawa powoduje wiele problemów i stwarza nierówną sytuację podmiotów wobec prawa. Przedsiębiorca, który prowadzi sklep i zatrudnia pracowników nie może wykonywać działalności, a ten, który zatrudnia na podstawie umów cywilnoprawnych już może.
"Prowadzi to do zachwiania konkurencji i stawia w słabszej pozycji tych, którzy mają pracowników. Można się spodziewać, że będą oni chcieli zabezpieczyć się na przyszłość i zwolnią pracowników zatrudniając w ich miejsce ludzi na umowy cywilnoprawne. Ponadto sami konsumenci nie byli w stanie przewidzieć, który sklep będzie otwarty, a który nie. Powodowało to spore zamieszanie i budziło negatywne emocje" - komentują eksperci KPP.
Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich, zamiast ograniczać możliwość pracy w niedzielę, należałoby lepiej zastanowić się jak umożliwić świadczenie pracy tym osobom, które chcą i mogą ją wykonywać.
"Ponadto w Europie obserwujemy trend zupełnie odwrotny. Np. Niemcy, które 50 lat temu wprowadziły pewne ograniczenia co do handlu w niedzielę, dziś decydują się na liberalizację przepisów w tym zakresie".
AB