Złoto robi wrażenie

Szef Amber Gold miał złoty pomysł - oprzeć całą reklamę na złocie, a konkretnie na sztabkach złota. Chwyciło. Nie pierwszy raz. Nowożytna kariera złotego kruszcu zaczęła się w 1896 roku nad rzeką Yukon, na północy Kanady. Dzisiaj znowu przybywają tam setki poszukiwaczy. Także Polacy mogą do nich dołączyć. Tym bardziej, że wizy już nas nie obowiązują.

10 lat temu uncja złota (31,1 gramów) kosztowała marne 300 dolarów. Dzisiaj 1600 dolarów, a całkiem niedawno dobijała do 2000 dolarów. Złoto pozostaje jednak drogie, co sprawia, że do łask wracają dawne, prymitywne wyrobiska, np. te znad rzeki Klondike, dopływu Yukon, gdzie w końcu XIX wieku zaczęła się słynna gorączka złota. Miasteczko Dawson City, które w tamtych czasach nagle rozrosło się do 30-tysięcznego miasta, dzisiaj przeżywa nowe prosperity. W ubiegłym roku liczba zameldowanych mieszkańców skoczyła z tysiąca do trzech tysięcy. Wszyscy przyjechali zwabieni żółtym metalem.

Reklama

White Gold

Tym razem zaczęło się do odkrycia nowego, bogatego złoża przez małżeństwo geologów: Shawn Ryan i Cathy Wood. Kilkadziesiąt kilometrów na południe od Dawson, gdzie do Yukonu uchodzi White River, znaleźli małe, ale bardzo wydajne złoże. Nazwano je White Gold. Zawiera około 50 ton czystego kruszcu wartego 3 mld dolarów. Wydobyciem zajęła się profesjonalna firma.

Para geologów sprzedała prawa do White Gold, ale założyła własną firmę Ryan Gold zatrudniającą kilkadziesiąt osób, która prowadzi dalsze prace poszukiwawcze. Mają teraz licznych naśladowców. Tak, jak sto lat temu, ceny najmu mieszkań w Dawson City gwałtownie wzrosły i wynoszą teraz tyle samo, co na Manhattanie.

600 ton złota

W czasach gorączki złota nad Yukonem wydobyto około 600 ton żółtego metalu. Dzisiaj roczne wydobycie w tym regionie wynosi około 1,5 tony. Główna w tym zasługa małych firm, których ostatnio przybywa jak grzybów po deszczu. Obecnie wydobyciem złota w regionie Yukon zajmuje się około 500 podmiotów. Są to często małe, kilkuosobowe spółki lub rodzinne biznesy. Każdy może zająć się poszukiwaniem złota, także cudzoziemcy.

Złoty interes kwitnie między innymi dlatego, że w Kanadzie obowiązuje zasada, że ten, kto ma prawo do użytkowania danej działki, ten ma też prawo do wszelkich bogactw, jakie kryją się w głębi, aż do środka Ziemi.

Konieczna licencja

Niestety, dawno minęły czasy, kiedy nikt nikogo nie pytał o zgodę i kopano, gdzie się komu podobało. Dzisiaj trzeba mieć licencję na prowadzenie prac na danej działce. Wszystkie sprawdzone i dobrze rokujące działki zostały już dawno wykupione. Można je odkupić z drugiej ręki, ale to kosztuje. Ceny takich działek, jakie znaleźliśmy w internecie, wahają się od kilkudziesięciu tysięcy do kilku milionów dolarów.

Jednak ciągle są do wzięcia dziewicze obszary nad Yukon, które nikt dokładnie nie sprawdził. W 2011 roku miejscowe władze wydały 80 tys. nowych licencji na poszukiwanie złota. Koszt takiej licencji uzależniony jest od wielkości działki. 50 akrów kosztuje 50 dolarów. Za każdy kolejny akr trzeba dopłacić 5 dolarów. Wszelkie formalności załatwia się w Mining Office.

Kto nie ma odwagi ani funduszy, aby wziąć się za poszukiwanie złota na własną rękę, powinien zgłosić się jako pracownik do jednej z kilkuset firm wydobywczych. W takim przypadku Polak będzie potrzebował zezwolenia na pracę, z czym nie powinno być problemu, jeśli tylko przedstawi się wstępną umowę o pracy.

Jako turysta...

Co roku do Dawson City przybywa tysiące turystów, którzy chcą posmakować atmosfery gorączki złota. Specjalnie dla nich organizowane są wycieczki szlakiem poszukiwaczy złotego kruszczu. Już za kilkadziesiąt dolarów można dotrzeć do legendarnych miejsc i przez chwilę przesiewać złotonośny piasek.

Organizowane są także dłuższe, kilkudniowe wyprawy. Kanadyjskie prawo pozwala, aby niezarejestrowani poszukiwacze mogli przesiewać ziemię albo płukać urobek maksymalnie przez trzy dni, ale tylko na wybranych działkach, wynajętych przez biura turystyczne. Wszystko, co znajdzie turysta, należy do niego. Były przypadki, wcale nie tak rzadkie, że przygodni poszukiwacze znajdowali nawet samorodki, czyli pokaźnych rozmiarów bryłki czystego złota.

Jak dojechać?

Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że jest to region położony daleko na Północy, gdzie prace wydobywcze można prowadzić tylko w okresie późnej wiosny, lata i wczesnej jesieni - potem i przedtem wszystko zamarza na kamień.

Jako obywatele Polski od kilku lat nie musimy zabiegać przed wyjazdem o wizę, ale i tak czeka nas na lotnisku obowiązkowa rozmowa z pracownikiem służb imigracyjnych. Lepiej nie przyznawać się, że jedziemy szukać złota, tylko udawać zwykłego turystę.

Bilet z Europy do Calgary (tam i z powrotem) kosztuje około 900 euro. Dalej trzeba się przesiąść na lokalne linie lecące do Whitehorse, a potem czeka nas półtoragodzinna jazda samochodem do Dawson City. Jest to prawdziwa wyprawa. W sumie może trwać dobę i kosztować ponad 1500 euro. To jednak nic w porównaniu do trudów, jakie musieli znieść pierwsi poszukiwacze, którzy nad Yukon podróżowali miesiącami i byli narażeni na śmiertelne odmrożenia oraz ataki dzikich zwierząt.

Józef Leszczyński

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »