Żegnamy papierowe zwolnienia lekarskie?

Lekarze z Federacji Porozumienie Zielonogórskie przeprowadzili eksperyment. Jeden wypisywał papierowe zwolnienia, drugi wystawiał zwolnienia elektroniczne. Ten ostatni przyjął mniej chorych, bo na obsługę systemu elektronicznego w przypadku jednego pacjenta musiał poświęcić dodatkowo, poza czynnościami stricte medycznymi, od 5 do 7 minut. Nie ma się czemu dziwić, że - jak wynika z obliczeń resortu rodziny i pracy - od początku 2016 r. z 23 tys. lekarzy uprawnionych do wystawiania zaświadczeń o niezdolności do pracy na formę elektroniczną przestawiło się niespełna 3 proc. Niektórzy lekarze zapowiadają, że od 2018 r. przestaną wypisywać e-zwolnienia.

W tej sytuacji Sejm nie miał innego wyjścia - 21 kwietnia br. przedłużył okres obowiązywania papierowych zwolnień (do połowy 2018 r.) i wprowadził zmiany w ustawie o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa, które - zdaniem posłów - ułatwiają wystawianie elektronicznych zwolnień lekarskich.

Co zmieniono, żeby ułatwić wdrożenie systemu e-zwolnień? Doświadczenia zbierane od początku 2016 r., kiedy wprowadzono formę elektroniczną, wskazywały jednoznacznie, że nie sprawdza się podpisywanie zwolnień kwalifikowanym podpisem elektronicznym albo podpisem potwierdzonym profilem zaufanym ePUAP za pośrednictwem systemu teleinformatycznego ZUS.

Reklama

Po samokrytyce system do poprawki

Jak przyznał sam resort rodziny, kwalifikowany podpis elektroniczny jest płatny, a koszty jego zakupu obciążają lekarza, natomiast bezpłatny profil ePUAP w ocenie samych lekarzy jest zbyt czasochłonny i skomplikowany w obsłudze.

Po wejściu w życie ustawowych zmian będzie można uwierzytelniać podpis przy użyciu Platformy Usług Elektronicznych ZUS, co będzie bezpłatne i prostsze - obiecuje ułatwienia Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej.

Na profilu lekarza w ZUS Zakład udostępni dane ubezpieczonych gromadzone w swoich rejestrach, a dane samego wystawiającego pobierze ze swojego rejestru lekarzy uprawnionych do wystawiania zwolnień.

Nowy sposób uwierzytelniania będzie dotyczył nie tylko elektronicznych zaświadczeń lekarskich, lecz także elektronicznych zaświadczeń wystawianych przez lekarzy orzeczników ZUS o braku przeciwwskazań do pracy na określonym stanowisku oraz wniosków w sprawie przyznania i wypłaty zasiłku chorobowego.

Lekarz w służbie ZUS?

Lekarze POZ powątpiewają jednak, czy do połowy 2018 r. rządowym agendom uda się zbudować system informatyczny umożliwiający powszechne wprowadzenie e-zwolnień. Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, ma obawy. Zwraca uwaga, że gabinety lekarzy POZ działają także w małych miejscowościach, do których nie są doprowadzone odporne na zakłócenia, wydajne łącza światłowodowe.

- Za dostarczenie zwolnienia elektronicznego będzie odpowiadał lekarz. Co wtedy, kiedy system nie działa? - zgłasza obawy dr Janicka i komentuje, że ustawa przerzuca na lekarza obowiązek dostarczania danych o zwolnieniach do bazy ZUS, odciąża natomiast pracowników ZUS, którzy obecnie wprowadzają te dane do systemu.

- I to wszystko w sytuacji, gdy dramatycznie brakuje lekarzy. Nie widzę korzyści dla lekarza i pacjenta, jedynie dla ZUS-u - podsumowuje.

Bożena Janicka (sama wystawia tylko papierowe zwolnienia) dodaje: - Jedyna korzyść jest taka, że przesunięto likwidację papierowych zwolnień z 1 grudnia 2017 r. na 1 lipca 2018 r.

Brzmi to jak radość skazańca z odroczenia terminu egzekucji. Faktycznie, trudno doszukać się w wypowiedziach lekarzy pochlebnych ocen o proponowanych zmianach w ustawie o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa. Do e-zwolnień podchodzą na razie jak do jeża.

Charakterystyczny komentarz ukazał się na forum Rynku Zdrowia pod jednym z tekstów na ten temat. "No to od 2018 roku nie wypisuję e-zwolnień. ZUS mi za tę pracę nie płaci, a ja nie jestem wolontariuszem ZUS-u. Jak pacjent zechce zwolnienie, pójdzie do innego lekarza, pewnie rodzinnego. Nie mam obowiązku wystawiania zwolnień i nie zamierzam wykonywać dalszej wolontariackiej pracy na rzecz ZUS-u, tracąc przy tym czas, który mógłbym poświęcić pacjentom. Podobne plany ma wielu moich kolegów. Nikt nie zamierza tracić czasu na zawieszający się system. Trzeba szanować swój czas i zawód".

Zakłócenia na łączach

Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie, podejrzewa, że ostatecznie trzeba będzie po raz kolejny wydłużyć termin likwidacji tradycyjnych zwolnień i przejścia na e-zwolnienia. System należy bowiem przetestować w ekstremalnych warunkach. Teraz korzysta z niego raptem kilkuset lekarzy. Konieczne byłoby natomiast sprawdzenie, jak zadziała w sezonie grypowym, w dowolny poniedziałek, kiedy statystycznie przychodzi najwięcej pacjentów. Wtedy jednocześnie będzie chciało z niego skorzystać np. kilkanaście tysięcy lekarzy.

Trzeba ustrzec się katastrofy, że gdy wybije "godzina zero", pracodawcy nie dostaną zwolnień chorych pracowników i uznają, że porzucili oni pracę, a sami pracownicy nie otrzymają zasiłków chorobowych.

Prezes Krajewski podkreśla, że lekarze nie mają zastrzeżeń co do potrzeby stosowania informatyzacji w tym zakresie, zgłaszają natomiast uwagi do formy wdrożenia. - Rolą lekarza nie jest wklepywanie danych do komputera i czekanie na połączenie, tylko zbadanie pacjenta, zastosowanie odpowiedniego postępowania, wypisanie leków, a jeśli to konieczne - wypisanie zwolnienia, w którym powinno być imię i nazwisko pacjenta, okres absencji chorobowej i numer choroby. Tyle powinno nas interesować.

Tłumaczy: - Musimy logować się w portalu e-zwolnienia w ZUS. Żeby podpisać zwolnienie, musimy mieć osobne konto i dostać sms z darmowym podpisem kwalifikowanym i znów się logować, co wydłuża czas wizyty pacjenta - ocenia dr Jacek Krajewski i przyznaje, że sam zwolnienia wypisuje ręcznie.

- Poza tym nie uwzględnia się sytuacji, kiedy nie ma połączenia internetowego, co zdarza się często w mniejszych ośrodkach. Problem zrywania się połączeń nie został dostatecznie rozwiązany - zauważa Krajewski i zaznacza, że organizacje lekarzy zgłaszały uwagi ZUS-owi, ministrowi zdrowia, ministrowi rodziny i pani premier. Nie zostały uwzględnione.

ZUS nie skorzystał z okazji, żeby za naszym pośrednictwem wyjaśnić lekarzom zgłaszane wątpliwości i obawy. Przesłane rzecznikowi prasowemu pytania o ułatwienia w zakresie rozwiązań informatycznych w wystawianiu elektronicznych zaświadczeń o niezdolności do pracy pozostały bez odpowiedzi.

Po co to wszystko?

Na koniec jeszcze jedno ważne pytanie - po co to wszystko? Wprowadzenie elektronicznych zwolnień lekarskich ma pozwolić ZUS-owi efektywnie kontrolować prawidłowość ich wystawienia - tłumaczył 23 marca br. wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki podczas posiedzenia sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny.

Jak mówił, w Polsce przeważa liczba krótkookresowych zwolnień lekarskich, a co za tym idzie - jeśli są one wystawiane w wersji papierowej - ZUS nie jest w stanie dokonać kontroli prawidłowości ich wystawienia. By ZUS miał czas wezwać ubezpieczonego do lekarza orzecznika, musi mieć szybki dostęp do informacji o wystawionym zwolnieniu - taki dostęp zapewnia właśnie zwolnienie wystawione w formie elektronicznej.

Ustawa o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa wejdzie w życie 1 grudnia 2017 r., z wyłączeniem artykułów wykluczających wystawianie papierowych zwolnień - one będą obowiązywały od 1 lipca 2018 r. 27 kwietnia Senat zdecydował o jej przyjęciu bez poprawek. Teraz ustawa trafi do prezydenta.

Ryszard Rotaub

Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »