Wyspy szczęśliwości dostały zadyszki

Konfederacja Pracodawców Polskich przepytała setkę firm różnej wielkości, z różnych branż i regionów, jakie mają plany kadrowe na pierwsze półrocze 2010 r. Wyniki są zaskakujące, informuje "Metro".

Najbardziej optymistycznie przyszłość rysuje się w najmniejszych miejscowościach (do 5 tys. mieszkańców). Tam 64 proc. firm nie planuje żadnych ruchów kadrowych, aż 36 proc. będzie zatrudniać nowych pracowników i właściwie nie ma takich, które planują zwolnienia. Pracę będzie też można znaleźć w małych miastach (do 100 tys. mieszkańców): 30 proc. firm chce zatrudniać, 4 proc. zapowiada zwolnienia, a pozostałe nie deklarują zmian. Najgorsze prognozy dotyczą wielkich aglomeracji. Tu zatrudniać chce jedynie 26 proc., a aż 30 proc. - zwalniać.

To odwrócenie trendów z apogeum kryzysu. Jeszcze w połowie roku największe miasta były wyspami szczęśliwości, dokąd ludzie z prowincji uciekali przed bezrobociem. Teraz w mniejszych miejscowościach otworzy się nowy, atrakcyjny rynek pracy. Na przyjmowanie ludzi nastawionych jest więcej firm usługowych (41 proc.) niż produkcyjnych (tylko 10 proc.).

Czytaj także

Każdy wybierze sam, ile chce pracować!

Jak wiek wpływa na twoje wynagrodzenie?

Ile wynoszą zarobki w twoim mieście?

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »