Wpływ zmian wysokości wynagrodzenia minimalnego na rynek pracy

Wynagrodzenie minimalne to od lat jedno z bardziej kontrowersyjnych zagadnień ekonomicznych. Naukowcy i publicyści spierają się, jaki wpływ na rynek pracy mają takie regulacje.

Główna linia podziału przebiega między zwolennikami i przeciwnikami interwencjonizmu państwowego. Daje się też zauważyć podział na tych, którzy mają do kwestii stosunek ideologiczny oraz tych, którzy starają się zachować podejście naukowe. Można zaryzykować stwierdzenie, że im radykalniejsze poglądy, tym bardziej populistyczna argumentacja.

Ustawowe minimum szkodzi

Wśród ekonomistów istnieje umiarkowana zgoda co do tego, że ustawowo regulowana płaca minimalna wpływa na rynek pracy. Kwestią sporną jest sposób, w jaki wynagrodzenie minimalne oddziałuje na zatrudnienie czy rozwarstwienia dochodów oraz to, jaka jest skala tego oddziaływania.

Reklama

Zwolennicy wolnego rynku, uczniowie Miltona Friedmana, swoją argumentację opierają przede wszystkim na teorii popytu na pracę i podaży pracy. Na wolnym rynku obie funkcje równoważą się, wyznaczając optymalną wysokość wynagrodzenia. Wprowadzenie płacy minimalnej powoduje zaburzenie tej równowagi. Zatrudnianie pracowników nie zwiększa dochodów firmy, popyt spada, bezrobocie rośnie. Friedman i jego uczniowie stoją na stanowisku, że wynagrodzenie minimalne jest złe z samego założenia, ponieważ zakłóca mechanizm rynkowy. Dla nich oczywistym jest, że dla rynku pracy idealną sytuacją będzie zniesienie jakichkolwiek regulacji. Ekonomiści zaliczający się do tego nurtu uważają, że płaca minimalna jest szkodliwa przede wszystkim dla bezpośrednich zainteresowanych - pracowników zatrudnionych za niskie stawki.

Młodzież na pewno nie korzysta

W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku bardzo wyraźnie zaznaczali to David Neumark i William Wascher. W swoich badaniach skupiali się głównie na problemie negatywnego wpływu płacy minimalnej na zatrudnienie młodzieży i najniżej opłacanych pracowników. W publikacjach przywoływali wcześniejsze opracowania, z których wynikało, że wzrost wynagrodzenia minimalnego o 10% powoduje jednoprocentowy spadek zatrudnienia osób poniżej 24 lat.

W badaniach empirycznych Neumark i Wascher potwierdzają negatywną zależność między płacą minimalną a zatrudnieniem młodych. Jednak z ich opracowań wynika, że zależność ta jest niewielka i w skali całego rynku pracy - nieznacząca. Ekonomiści zwracają uwagę na to, że chociaż osoby kończące naukę znajdują zatrudnienie za płacę minimalną, to jednocześnie wypychają z rynku pracy niewykwalifikowanych robotników. Stąd, według nich, efekt ten powinien być brany pod uwagę przy analizie skutków istnienia wynagrodzeń minimalnych.

Zyskają wydajniejsi

Wspomniani powyżej autorzy twierdzą także, że wynagrodzenie minimalne ma wpływ na ilość nastolatków kończących wcześniej swoją edukację. Młodzi chcą pracować za dobrą stawkę, jednak efekt końcowy jest taki, dowodzą Wascher z Neumarkiem, że w dłuższym okresie nie mają ani pracy, ani odpowiedniego wykształcenia.

Z drugiej strony Neumark i Wascher przyznają, że wyższa stawka minimalna może mieć pozytywny wpływ na wynagrodzenia tych pracowników, którzy i tak już zarabiają więcej. Argumentują taką sytuację tym, że o ile popyt na pracę niskopłatnych osób się zmniejsza, to jednocześnie zwiększa się zapotrzebowanie na usługi pracowników wydajniejszych. Próby administracyjnego podniesienia zarobków najgorzej zarabiających obracają się wiec przeciw nim samym.

Pewną propozycję na to, jak uniknąć negatywnego wpływu wyższej płacy minimalnej na zatrudnienie młodzieży przedstawił już w 1981 roku Daniel S. Hameresh. Postuluje on wprowadzenie obniżonej stawki wynagrodzenia minimalnego dla osób młodych. Takie rozwiązanie funkcjonuje dziś m.in. w Wielkiej Brytanii.

Przybywa tym, co i tak mają

Według Edwarda M. Gramlicha, fakt, że wzrost wynagrodzenia minimalnego powoduje wzrost płac pracowników wykwalifikowanych, wynika z tradycyjnego ujęcia popytu i podaży oraz zmian w opłacalności zatrudniania ludzi. Niewydajni i słabo opłacani zastępowani są lepiej wynagradzanymi, którzy są wprawdzie drożsi, ale jednocześnie ich wydajność jest wyższa. Gramlich dowodzi, że po zmianie wysokości wynagrodzeń minimalnych następuje znaczący wzrost płac w ogóle.

Także Walter J. Wessels z Uniwersytetu Północnej Karoliny pisze o negatywnym wpływie wysokiej płacy minimalnej na rynek pracy młodzieży. Uważa on jednak, że istotny jest nie sam wskaźnik zatrudniania, a liczba osób pracujących i starających się o pracę. Wessels stoi na stanowisku, że dla zaczynających pracę wysoka płaca minimalna może być niekorzystna. I powoduje ich wypychanie z zasobu siły roboczej. Podobnie jak ekonomiści wspomniani wcześniej, także Wessels zauważa zależność między wzrostem wynagrodzenia minimalnego, a wzrostem dochodów osób zarabiających więcej.

Model "wypychania" i "wpychania" ludzi na rynek pracy opracował Jacob Mincer. Według niego płaca minimalna ustalona na odpowiednim poziomie może pomagać zwiększać zasób siły roboczej i "wpychać" pewne grupy na rynek pracy. Taka sytuacja będzie możliwa wtedy, gdy krańcowa korzyść wynikająca z faktu przystąpienia do poszukiwania pracy będzie odpowiednio wysoka. Z drugiej strony, podwyżka płacy minimalnej może spowodować "wypychanie" niepotrzebnych pracowników z rynku. Mincer uważa, że miara udziału w zasobie siły roboczej to najlepszy sposób na ocenę efektów zmian wysokości płacy minimalnej.

A może maleją dodatki pozapłacowe?

Wspomniany wcześniej Wessels wysuwa jeszcze inny argument przeciw wynagrodzeniom minimalnym - pracodawcy zatrudniający osoby na najniżej płatnych stanowiskach mogą - w sytuacji wzrostu najniższej stawki - redukować dodatki pozapłacowe i zwiększać wymagania dotyczące wydajności. W niektórych sytuacjach redukcja dodatków może skutkować obniżeniem wynagrodzenia całkowitego, a więc - ponownie - obrócić się przeciw rzekomym beneficjentom podwyżki.

Kosali I. Simon i Robert Kaestner, podobnie jak Wessels, postawili hipotezę, że przedsiębiorstwo po podwyżce płacy minimalnej staje przed wyborem - albo zwolnić część pracowników, aby zatrudnienie było opłacalne, albo zmniejszyć dodatki i świadczenia. Badania empiryczne przeprowadzone przez Simon i Kaestnera wykazały jednak, że nie można takiej hipotezy potwierdzić.

Pozytywna wizja minimum

Nie wszyscy ekonomiści są zgodni co do jednoznacznie negatywnego wpływu wynagrodzenia minimalnego na rynek pracy. W przeciwieństwie do reprezentantów szkoły neoklasycznej, neoinstytucjonaliści (Williamson, Kaufman) uważają, że taka interwencja w mechanizm rynkowy jest uzasadniona. Swój pogląd opierają na tezie, że przedsiębiorstwo jest złożoną organizacją, w której występują wewnętrzne reguły i powiązania, nie zawsze racjonalne i przewidywalne. Każda firma ma swoje procedury, zasady i sposoby rozwiązywania trudnych sytuacji, nieraz znacznie się od siebie różniące. Jedno wydarzenie może więc powodować różne reakcje w zależności od przedsiębiorstwa, a co za tym idzie - różnie oddziaływać na gospodarkę. Dlatego, według neoinstytucjonalistów wzrost płacy minimalnej nie tylko nie przynosi spadku zatrudnienia, ale - poprzez efekt motywacyjny - przyczynia się do jego wzrostu.

Podejście neoinstytucjonalne reprezentuje także czwórka brytyjskich ekonomistów badających zmiany na rynku pracy po wprowadzeniu w Zjednoczonym Królestwie minimalnej stawki za płacę. James Arrowsmith, Mark W. Gilman, Paul Edwards i Monder Ram zbadali skutki tej regulacji dla małych i średnich przedsiębiorstw. Na podstawie badań empirycznych forsują pogląd, że istnienie płacy minimalnej ma niewielkie znaczenie dla tej grupy firm. Ich argumentacja opiera się na uznaniu specyficznej struktury organizacyjnej małych przedsiębiorstw. Duża elastyczność, bliskie kontakty między właścicielem i pracownikiem pozwalają na lepsze dostosowanie się do nowych warunków.

Ograniczony wpływ na rynek

Philip Lewis stoi z kolei na stanowisku, że nie należy przy ocenie wpływu zmian w wynagrodzeniu minimalnym stosować tradycyjnego modelu. Wg niego trzeba uznać, że istnieje wiele równoległych rynków pracy, na których podaż i popyt na pracę kształtują się w różny sposób. Uważa także, że na rynku pracy istnieje spora zastępowalność jednych zawodów innymi. Największa występuje na stanowiskach niskopłatnych, nie wymagających kwalifikacji. Tutaj wywołuje to dwojaki efekt - z jednej strony łatwo zastąpić pracownika, ale z drugiej - on sam może bez skrupułów zmienić zatrudnienie.

Lewis przypomina, że zmiana wysokości płacy minimalnej nie ma większego wpływu na bezrobocie w całej gospodarce. Wg niego jeśli w jakiejś grupie zawodowej nastąpi zmniejszenie zatrudnienia, to rynek wyrówna to poprzez wzrost pracujących w innej. Wynika to z faktu, że przedsiębiorstwa realizując określone cele biznesowe poszukują optymalnej drogi do ich realizacji. Jeśli przestanie być opłacalne zatrudnianie np. osób młodych, zatrudnią na przykład emerytów lub pracowników o wyższej wydajności. Tak naprawdę więc, płaca minimalna oddziałuje jedynie na niewykwalifikowanych pracowników i osoby młode. W tej grupie bezrobocie faktycznie może się zwiększyć. Lewis dochodzi tu do podobnych wniosków co Neumark i inni.

Cele możliwe do realizacji

Uznając kontrowersyjność stosowania płacy minimalnej Russell S. Sobel szuka uzasadnienia dla takiego rozwiązania. Po pierwsze, jak twierdzi, należy położyć nacisk na wyjście rodzin z ubóstwa. Takie podejście każe rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. Z drugiej strony za cel istnienia płacy minimalnej stawia Sobel podniesienie dochodów nisko zarabiających jako całej grupy.

Według Sobela, ustalając wysokość wynagrodzenia minimalnego należy mieć na uwadze oba te cele. Profesor uważa, że wzrost płacy minimalnej może przynieść wzrost dochodów pracowników nisko opłacanych wtedy, kiedy popyt na pracę będzie nieelastyczny. Zauważa też różnice w zmianach wysokości pensji minimalnej w krótkim i długim okresie. O ile bowiem w krótkim okresie duży wzrost wynagrodzenia minimalnego przynosi duży wzrost dochodów, to w długim dzieje się nieco inaczej.

Na rysunku 1. krzywa LR pokazuje jak kształtuje się popyt na pracę w długim okresie. Krzywe SR1, SR2, SR3 obrazują popyt w ujęciu krótkookresowym. Punkt A oznacza punkt równowagi przy optymalnym wzroście płacy minimalnej. Przy poziomie minimum wlr, dochód wynosi Ylr. Jeśli płaca minimalna zostanie podniesiona do poziomu wl, w krótkim okresie dochód całkowity wzrośnie, a nowym punktem równowagi będzie B. Jednak na skutek procesów dostosowawczych nastąpi przejście z krzywej krótkookresowej na długookresową - do punktu równowagi C. Przy kolejnych podwyżkach zyski będą coraz mniejsze. Kiedy zostanie osiągnięty punkt E, wzrost płacy minimalnej nie przyniesie już żadnych rezultatów.

Sobel pokazuje, że lepiej jest podnieść płacę minimalną o nieco niższą wartość, jednak uzyskać zamierzony efekt w długim okresie. Jeśli bowiem rząd będzie liczył na doraźne korzyści, tak naprawdę zaszkodzi tym, których chce pomóc. Tymczasem, jak widać na Rysunku 1. możliwe jest wyznaczenie optymalnej - z punktu widzenia pracowników nisko opłacanych jako grupy - wysokości wynagrodzenia minimalnego.

Kwestia polityki

W analizie wynagrodzenia minimalnego Sobel używa krzywej Leffera, która pomaga znaleźć punkt równowagi między popytem na pracę i jej ceną. Według niego można naukowo wyznaczyć taką stawkę płacy minimalnej, która pozwoli zachować główne cele jej istnienia. Zauważa jednak, że płaca minimalna jest kwestią bardzo upolitycznioną. Politycy patrzą na wyniki krótkookresowe, nie zajmując się efektami długofalowymi.

Sobel zauważa, że chociaż w Stanach Zjednoczonych przy kształtowaniu płacy minimalnej mówi się o obu wspomnianych przez niego celach, to tak naprawdę jej wysokość wynika z kompromisu między związkami zawodowymi i biznesem, a nie z rzetelnej analizy ekonomicznej. Im silniejsze związki zawodowe, twierdzi Sobel, tym płaca wyższa, im silniejszy biznes, tym niższa.

Burza, czyli Myth and Measurement

Bardzo duże poruszenie wywołali na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku dwaj ekonomiści z Uniwersytetu Princeton - Alan Krueger i David Card. Korzystając z podobieństw między sytuacją na rynku pracy w Pennsylwanii i New Jersey przeprowadzili badania, na podstawie których wykazali, że wzrost płacy minimalnej może mieć pozytywny wpływ na zatrudnienie.

W 1992 roku, kiedy prowadzili swoje badania Krueger i Card, stan New Jersey podniósł minimalne wynagrodzenie za pracę. Analizując zmiany w zatrudnieniu w sektorze restauracji szybkiej obsługi w obu stanach autorzy badania odkryli, że w New Jersey po zmianie wysokości najniższej stawki zatrudnienie wzrosło.

Praca "Myth and Measurement" wywołała burzę w środowisku ekonomistów. Część ekonomistów, min. Joseph Stiglitz, uznała ją za przełom, jednak inni wskazywali na liczne uchybienia przy prowadzeniu badań. Wśród przeciwników Carda i Kruegera znalazł się m.in. wspomniany wcześniej Neumark, który wspólnie z Wascherem opublikował własne badania, z których wnioski były dokładnie przeciwne do tych zawartych w "Myth and Measurement". W efekcie każdy został przy swoich poglądach.

A jednak działa

Efektem zmian w polityce rządu brytyjskiego dotyczącej wynagrodzenia minimalnego był wzrost zainteresowania tym zagadnieniem wśród ekonomistów. Obok tradycyjnego, neoklasycznego podejścia pojawiały się w latach 90 ubiegłego stulecia także inne trendy.

Richard Dickens, Stpehen Machin i Alan Manning skonstruowali model teoretyczny, który potwierdzał tezy wynikające z badań empirycznych dotyczących płacy minimalnej. Trójka ekonomistów wykazała, że w odpowiednich warunkach możliwy jest wzrost zatrudnienia wynikający ze wzrostu ustawowego minimum. W swojej pracy Dickens, Machin i Manning oparli się na modelu monopsonu, czyli sytuacji, w której kupujący jest jeden, natomiast sprzedających - wielu. W ekonomii jest to efekt występujący niezwykle rzadko, dotychczas uważano, że na rynku pracy można mieć z nim do czynienia jedynie w postaci tzw. miasta zakładowego.

Z opracowania ekonomistów London School of Economics wynika, że w warunkach monopsonu istnieją trzy możliwe scenariusze. Po pierwsze, wzrost płacy minimalnej nie wywoła żadnego efektu. Stanie się tak wówczas, gdy wydajność i płace przedsiębiorstwa będą na bardzo wysokim poziomie. Po drugie, przy średniej wydajności wzrost ustawowego minimum może korzystnie wpłynąć na równowagę między wartością wypracowaną przez każdego zatrudnionego i popytem na pracę w firmie. I po trzecie, jeśli wydajność jest zbyt niska, po wzroście wynagrodzenia minimalnego zatrudnienie spadnie.

Nowe trendy - monopson

Od połowy lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku coraz popularniejsze wśród ekonomistów stały się badania nad wpływem zmian w wysokości płacy minimalnej na rynek pracy w sytuacji monopsonu. Zmieniło się nieco podejście do tego zjawiska. Okazało się bowiem, że może ono wystąpić nie tylko w sytuacji tzw. miasta zakładowego, ale także na wolnym rynku pracy. W niektórych regionach przedsiębiorstwa prowadzące specyficzną działalność mogą być jedynymi zatrudniającymi określony rodzaj pracowników. Niska mobilność szukających pracy także może skutkować taką sytuacją.

W warunkach monopsonu przedsiębiorstwo chcące zatrudnić dodatkowych pracowników musi zaoferować im wyższe stawki. Jednak wtedy musiałoby także zwiększyć płace osób już zatrudnionych. Pracodawca, nie mogąc pozwolić sobie na zwiększenie zysków przez wzrost zatrudnienia, maksymalizuje go ustalając płace na niskim poziomie. W ten sposób zostaje ustalona równowaga między kosztem pracy przypadającym na każdego pracownika i zyskiem przez niego wypracowanym. Wprowadzenie płacy minimalnej może w tej sytuacji poprawić relację między kosztami pracy oraz zyskami i w efekcie spowodować wzrost zarówno zatrudnienia jak i wynagrodzeń.

Model rynku pracy w warunkach monopsonu opisują Rebitzer i Taylor. Zauważają oni, że wpływ wyższej płacy minimalnej na zatrudnienie może być pozytywny pomimo że część firm upadnie. W ich modelu efektywnościowym pracownicy zwiększają swoje wysiłki podnosząc wydajność właśnie przy wyższej płacy minimalnej. Wraz ze wzrostem wydajności przychodzi wzrost zatrudnienia.

Baskar i To opisują model monopsonu konkurencyjnego. W ich ujęciu kierunek zmian na rynku pracy zależy od udziału kosztów stałych pracy w ogólnych kosztach zatrudnienia. Wyższy wskaźnik kosztów stałych będzie - w momencie podniesienia płacy minimalnej - skutkował wyższym zatrudnieniem.

Dyskusja trwa

Wśród ekonomistów dyskusja na temat płacy minimalnej jest ciągle bardzo żywa. Analizowane są przypadki poszczególnych krajów, zmian na rynku pracy po wzroście (lub spadku) wynagrodzeń minimalnych. Można zauważyć tendencję do odchodzenia od neoklasycznego modelu analizy wpływu podwyżek płacy minimalnej na rynek pracy. Pojawiają się badania empiryczne pokazujące brak efektów takiej operacji lub nawet efekty pozytywne. Teoretycy włączają do swoich rozważań nowe czynniki, które mogą wpływać na zmiany w zatrudnieniu. Coraz więcej ekonomistów przyznaje, że nie można rozpatrywać płacy minimalnej bez uwzględnienia czynników indywidualnych, wpływających na rynek pracy i gospodarkę w danym kraju, branży czy zawodzie.

Po okresie względnej zgody co do negatywnych skutków istnienia tego rozwiązania, jaka panowała w latach osiemdziesiątych, koniec wieku XX i początek XXI przyniósł zdecydowane zmiany w podejściu do problemu. Wprowadzenie krajowej płacy minimalnej w Wielkiej Brytanii w 1999 roku oraz ostatnie podwyżki w Stanach Zjednoczonych pokazują, że dyskusja na ten temat nie jest jeszcze zakończona.

Michał Świech

Sedlak & Sedlak

Artykuł pochodzi z portalu wynagrodzenia.pl

Przypominamy, że zgodnie z pkt. 2.6 - 2.7 regulaminu kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie tekstów portalu wynagrodzenia.pl w innych celach niż użytku osobistego wymaga pisemnej zgody redakcji.

wynagrodzenia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »