W wigilię idą do pracy z rodziną

Wiele polskich opiekunek osób starszych, które pracują w Niemczech, spędzi wigilię za granicą ze swoimi podopiecznymi.

- Niemcy doceniają polską kuchnię, ale w Wigilię gotują po swojemu - mówią opiekunki, które przyznają, że tęsknią w święta za rodziną.

W grudniu w biurach agencji pośrednictwa pracy zatrudniających opiekunki osób starszych do Niemiec trwa wzmożona rekrutacja. Wiele pracujących tam opiekunek chce wrócić na święta Bożego Narodzenia do Polski, a niemieckie rodziny najchętniej spędzają czas poza domem, chcą więc, żeby w tym czasie także ktoś opiekował się ich najbliższymi.

- Wiele pań traktuje Wielkanoc i święta Bożego Narodzenia bardzo osobiście. Zdarza się wręcz, że są gotowe zrezygnować z pracy, żeby tylko wrócić do Polski i być w święta z własną rodziną. Dlatego staramy się jak najbardziej iść im na rękę w tej kwestii - mówi Katarzyna Polak, ekspert biura rekrutacji zagraniczych Work Express.

Reklama

Dla wielu podopiecznych opiekunowie stają się z czasem równoprawnymi członkami rodziny. Zdarza się więc, że zapraszają do siebie na święta opiekunkę z jej polską rodziną. W tym roku jedna z pań spędzi w Niemczech Wigilię ze swoim mężem i dzieckiem.

Wigilia dla początkujących

Praca w święta jest dobrą okazją do zebrania pierwszych doświadczeń w zawodzie dla opiekunek, które dopiero zaczynają.

- Ze względu na deficyt opiekunek, rodziny niemieckie chętniej godzą się na podesłanie im mniej doświadczonych pań, które np. nie władają perfekcyjnie językiem niemieckim. Po trzech miesiącach pobytu tam, opiekunki nabierają cennych doświadczeń, a i rodziny najczęściej przekonują się już w tym czasie do nich - mówi Katarzyna Polak.

Irena Jahna z Imielina pierwszy raz jedzie w tym roku do Niemiec w charakterze opiekunki osób starszych. - Mam 55 lat i chcę coś jeszcze w życiu zrobić. Dawniej pracowałam jako ekonomistka w sklepach, ale ostatnie 16 lat spędziłam w domu. Pieniądze zarabiał mój mąż, który zmarł 9 lat temu - opowiada pani Irena.

Na wyjazd, a wcześniej na organizowany przez agencję kurs języka niemieckiego, namówiły ją koleżanki. Taki kurs to - oprócz doświadczenia w pracy z osobami starszymi - swoista "przepustka" do pracy w Niemczech.

Janina Supińska (ma 47 lat, jest z Bytomia) także wyjeżdża do Niemiec pierwszy raz, po kursie językowym. Ostatnie 28 lat pracowała jako fasowaczka (pracownik apteki zajmujący się odważaniem i pakowaniem porcji leków) w szpitalu w Bytomiu.

Na pytanie czy nie jest jej przykro, że nie spędzi świąt z rodziną, szeroko się uśmiecha. - Kiedyś bym nie wyjechała, ale teraz to co innego. Mój syn jest już dorosły, od pięciu lat pracuje na stałe w Holandii i jest spełniony życiowo. O nic nie muszę się martwić - mówi.

Z 18-osobowej grupy, która pod koniec listopada skończyła kurs, większość pań pojedzie do niemieckich rodzin właśnie na okres świąt.

Gęś zamiast karpia

Lidia Fedyk (60 lat) z Bytomia w swojej kilkuletniej karierze opiekunki spędziła wigilię w niemieckiej rodzinie już 2 razy. W tym roku jedzie do Eschborn koło Frankfurtu opiekować się - także przez święta - 86-letnią panią Johanną. Pani Lidia jest z zawodu kucharką, jej podopieczni i ich rodziny znają więc już coraz więcej tajników i przysmaków polskiej kuchni. Jednak w Wigilię chcą zachować swoją tradycję.

- Chciałam raz przygotować rodzinie podopiecznej Wigilię po polsku: z pierożkami, rybką, barszczem grzybowym, ale grzecznie mi odmówili. Ostatecznie przygotowałam tradycyjną, niemiecką kolację wigilijną: pierwszego dnia filety z gęsi, drugiego z kaczki - mówi pani Lidia. - Oczywiście święta są w Niemczech obchodzone uroczyście, ale inaczej - dodaje.

- Owszem uroczyście, ale nie aż tak ciepło i rodzinnie jak u nas - dodaje Sonia Tarbiejew, która opiekuje się stuletnią Kristianą z Neuss (pani Kristiana kończy 101 lat w marcu 2011). - Tradycyjna kolacja u mojej niemieckiej rodziny to indyk, roladki z mielonego mięsa, kluski i czerwona kapusta.

Święta tam różnią się jeszcze tym, że dzień Wigilii jest zawsze wolny od pracy. Niemcy lubią też bardzo dekorować swoje domy światełkami i balonami.

Opiekunowie gotowi na wszystko

Work Express przygotowuje opiekunki wyjeżdżające do Niemiec nie tylko pod kątem językowym. Zanim wyjadą, mają też możliwość skorzystania ze szkolenia z udzielania pierwszej pomocy osobom starszym. Szkolenia z reanimacji prowadzi Sebastian Kazek, ratownik medyczny i instruktor należący do Europejskiej Rady Reanimacji i Resuscytacji. Opiekunki, które często uczą się tego po raz pierwszy muszą przygotować się do sytuacji zarówno fizycznie, jak i psychicznie.

- Osobę starszą po prostu trudniej uratować, niż zdrowego, młodego człowieka. Słabe kości łatwiej złamać w czasie masażu serca, a z powodu zwiotczenia mięśni (w tym także mięśni dróg oddechowych) osoby takie częściej duszą się kiedy stracą przytomność i leżąc na plecach - wyjaśnia Sebastian Kazek.

Opiekunowie muszą być więc przygotowani do prowadzenia akcji reanimacyjnej, np. w oczekiwaniu na karetkę pogotowia. A sytuacje, w których staruszek lub staruszka, którą się opiekują ma zapaść, co jakiś czas mają miejsce.

Tadeusz Stawirej, który od 4 lat wyjeżdża jako opiekun do Niemiec wspomina, że jednego z podopiecznych musiał reanimować aż dwukrotnie.

Informacja prasowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »