W Szwecji przy kwiatach

Bohaterka tego tekstu od kilku lat jeździ do pracy sezonowej w Szwecji. Swe zajęcie określa jako całkiem przyjemne, choć dość nużące. Zajmuje się segregowaniem astrów, w jednym z miejscowych gospodarstw rolnych. To łatwa i lekka praca, przy tym jak na polskie warunki stosunkowo dobrze płatna.

Pani Karolina spod Kalisza jest nauczycielką. A że w wakacje czasu ma sporo, to postanowiła pojeździć po świecie. Lecz nie po to, by odpoczywać, wydając pieniądze. Przeciwnie, ona w czasie wakacji zarabia.

Dobre zdanie o Polakach

Cztery lata temu wybrała się do Szwecji. Wraz z siostrą pojechały "na wariata" z namiotem zbierać borówki w okolicach Sztokholmu. Lecz sezon był dość kiepski i specjalnych zarobków nie miały. Za to miały duże szczęście. Dodamy do tego, że pani Katarzyna uczy języka angielskiego, więc bez problemu dogadała się z poznanym przypadkowo szwedzkim rolnikiem. Prowadzi gospodarstwo ogrodnicze w regionie Södermanland.

Reklama

- Okazało się, że ma dobre zdanie o Polakach - mówi. - Pracowali u niego w przeszłości. Przede wszystkich dwóch kumpli z lubuskiego, którzy jednak wyjechali na stałe do Norwegii. Zaproponował więc prace sezonową mnie i siostrze.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Szwed prowadzi rodzinne gospodarstwo, gdzie pracuje z żoną oraz dwoma synami. Przede wszystkim hoduje astry. To kwiaty bardzo popularne w Szwecji, dużo stawia się ich na tamtejszych grobach.

Gospodarstwo to kilkanaście szklarni, gdzie kwiaty uprawiane są na trzech poziomach. I stamtąd zostają zrywane, a następnie przewożone do małej sortowni, gdzie pracują obie Polki.

Ich zadanie jest bardzo proste. Najpierw muszą poobrywać wszystkie liście, bowiem te, gdy kwiat wstawi się do wody, przyśpieszają procesy gnilne. Następnie trzeba kwiaty posegregować w trzech długościach, owinąć gumką po osiem sztuk i włożyć do kartonów. Proste jak budowa cepa.

Szwedzi nie tacy uczciwi

- Od początku szef zaproponował, że możemy do niego przyjeżdżać na dwa letnie miesiące - mówi pani Katarzyna. - Jemu to idealnie pasuje, bo wtedy ma najwięcej kwiatów. Przy czym od razu postawił sprawę jasno, to robota na czarno. Trochę nas to zdziwiło, w końcu o szwedzkiej uczciwości krążą w Polsce legendy. Jak się przekonałyśmy, oni faktycznie są skrajnie uczciwi, pod warunkiem, że uczciwi być nie muszą, bo nie boją się, że ich ktoś nakryje - śmieje się bohaterka tego tekstu.

Ich gospodarstwo leży na uboczu, a jakby się kto pytał, to oczywiście są znajomymi z Polski, które przyjechały w odwiedziny. Bohaterki tego tekstu mają ubezpieczenie w Polsce, poza tym wykupują jeszcze na czas pobytu w Szwecji ubezpieczenie turystyczne. Zresztą co może się stać przy takiej pracy?

Mieszkają za darmo w przybudówce przy szklarni. To domek składający się z pokoju oraz łazienki i kuchenki. Jedzenia nie gotują. Gospodyni gotuje na całą rodzinę i dla nich, za co nic nie płacą. Jedynie muszą od czasu do czasu podejść do okolicznych sklepików po produkty na śniadania i kolacje.

Pracują około dziesięciu godzin dziennie. Za sześć euro na rękę. Dla Szwedów to marne grosze. Dla nich dobre pieniądze. Nic więc dziwnego, że obecnie są tam już po raz czwarty.

- Okoliczni farmerzy szukają pomocników, bo Szwedom nie chce się pracować na roli. Więc jeśli ktoś trafi w te okolice i zna trochę język angielski, to proponuję, by popytał w gospodarstwach. Jest szansa, że pracę tam znajdzie - podsumowuje pani Karolina.

Damian Szymczak

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »