W sądach brakuje miejsc dla sędziów grodzkich
Z końcem tego roku z polskich sądów znikną wszystkie wydziały grodzkie, które rozstrzygały najmniej skomplikowane sprawy, jak zakłócanie ciszy nocnej czy wykroczenia drogowe w przypadku nieprzyjęcia mandatu.
Po nowym roku sprawy te będą rozstrzygały normalne wydziały karne. Pierwszy etap zmian w strukturze organizacyjnej sądów już się zakończył. Z początkiem lipca resort sprawiedliwości zlikwidował 117 wydziałów grodzkich na terenie całego kraju. Według ministerstwa, reorganizacja pozwoli w sposób bardziej racjonalny wykorzystać kadrę orzeczniczą i administracyjną.
Zmiany krytycznie oceniają sędziowie. W ich opinii korzyści z nich wynikające będą iluzoryczne, a reforma wprowadziła chaos i spowodowała wzrost zaległości w załatwianiu spraw. Obrazują to sądy, w których wydziały grodzkie już zostały zlikwidowane.
- Głównym problemem było przekazywanie spraw do wydziałów karnych i cywilnych. Po likwidacji zaszła konieczność zmian lokalowych, przenoszenia akt, ponownego ich wpisywania do nowych repertoriów. Efektem było wydłużenie postępowania, ponieważ żaden z sędziów nie mógł nadać biegu sprawie, gdyż musiał oczekiwać na zmianę sygnatury - mówi Rafał Puchalski, sędzia Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Jego zdaniem, gdyby nie poczucie obowiązku i odpowiedzialności wszystkich pracowników sądów, to likwidacja wydziałów trwałaby wiele tygodni, co w znaczący sposób odbiłoby się na stronach postępowania.
Małgorzata Kryszkiewicz
Czytaj także: