W PIP obawiają się zwolnień

Tadeusz Zając jeszcze nie objął stanowiska głównego inspektora pracy, a już część jego podwładnych, w obawie przed dymisją, szuka sobie nowej pracy - donosi "Nasz Dziennik".

- To efekt tego, że po raz pierwszy od 1990 roku Inspekcją będzie kierować osoba tak jednoznacznie kojarzona politycznie - wyjaśnia wiceprzewodniczący Komisji Krajowej "Solidarności" Jerzy Langer.

Według informacji dziennika, dymisjami są zagrożone osoby kojarzone jako bliscy współpracownicy poprzedniej inspektor Bożeny Borys-Szopy. Stanowiska mogą też opuścić szefowie Okręgowych Inspektoratów Pracy.

W środę marszałek Sejmu Bronisław Komorowski odwołał ze stanowiska głównego inspektora pracy Bożenę Borys-Szopę i powołał na jej miejsce Tadeusza Zająca.

Reklama
PAP/Nasz Dziennik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »