Ukraińcy, Białorusini, Hindusi - kto jeszcze może zasilić polski rynek pracy?

W Polsce jest już obecnie milion Ukraińców. Gdyby nie oni, wiele firm - z powodu braku rąk do pracy - nie mogłoby zachować ciągłości działania. Jednak czy tylko Ukraińcy mogą być ratunkiem dla polskiego rynku pracy? Kto jeszcze oprócz nich może zasilić kadrowo pracodawców w Polsce? Zapytaliśmy o to prezesów firm oraz HR-owców.

Ukraińcy to spośród wszystkich nacji dominująca grupa obcokrajowców, która przyjechała do Polski za pracą. Jest już ich ok. milion i można się spodziewać, że będzie jeszcze więcej - na koniec października 2016 r. urzędy odnotowały ponad milion oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy Ukraińcom - to wzrost o 44 proc. w stosunku do całego 2015 r.

- Większość przybyłych nad Wisłę Ukraińców to ludzie wykształceni, młodzi, którzy chcieliby zapuścić w Polsce korzenie. Przypominają trochę naszych rodaków, którzy po wejściu do UE niemal masowo zaczęli szukać swojego miejsca na świecie poza Polską - w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech - mówi Monika Smulewicz, partner zarządzający Grant Thornton.

Reklama

W jej opinii, obecnie kierunek wschodni to wciąż największe i potencjalnie wydajne źródło kadr, które może zasilić polski rynek pracy.

- Na kolejnych miejscach za Ukraińcami pod względem reprezentacji w Polsce, choć daleko w tyle pod względem potencjału, plasują się Białoruś, Mołdawia, Wietnam, Chiny. O ile te dwa ostatnie kraje wydają się nieco egzotyczne, a przede wszystkim odległe kulturowo, co może przede wszystkim powodować problemy adaptacyjne, to Białoruś, Mołdawia i Ukraina - bliższe nam kulturowo, mogą i z pewnością będą pozostawały wciąż źródłem pracowników - mówi Smulewicz.

Tymczasem Bartosz Kaczmarczyk, prezes Loyda zauważa, że gdybyśmy zgodzili się na legalizację pobytu Wietnamczyków w Polsce - część przebywa u nas jednak nielegalnie - to mogliby być oni naszą drugą, po Ukraińcach największą siłą roboczą pochodzącą z innego kraju.

- I to jest ciekawe, bo jest to jednak inna kultura, azjatycka - mówi Kaczmarczyk. - I to jest ciekawe, bo jest to jednak inna kultura, azjatycka. Bliscy są nam także Białorusini, ale to jest mały naród. To 9 mln osób w stosunku do 70 mln Ukraińców. - dodaje.

Szukając nowej siły roboczej warto popatrzeć w kierunku Mołdawii, Białorusi, Armenii i Gruzji - uważa Tomasz Szpikowski, prezes Bergman Engineering. - Wszystkie te nacje są objęte uproszczoną procedurą zatrudnienia, dlatego ich obywatele chętniej decydują się na pracę w Polsce. Niewykluczone, że w związku z niskim bezrobociem oraz wysokim zapotrzebowaniem na pracowników rząd ułatwi zatrudnianie pracowników z innych państw - mówi.

Zauważa również, że w Polsce przybywa pracowników z Chin i Indii. - Jest to spowodowane mocną ekspansją oraz rozwojem tamtejszych przedsiębiorstw, które działają na coraz większa skalę. Uważam, że ten trend również będzie się nasilał - podkreśla.

Zdaniem Grzegorza Bohosiewicza, dyrektora personalnego firmy Euvic, Indie są ogromnym i tanim zapleczem informatycznym. Są jednak pewne minusy. - Współpraca ze specjalistami z tego kraju jest obarczona swego rodzaju problemami kulturowymi, organizacyjnymi, czy kłopotem wynikającym z różnic czasowych - mówi Bohosiewicz.

Spora odległość i różnice kulturowe nie przeszkadzają firmie Sii (również z branży IT), aby rozglądać się za kadrą na innych kontynentach - tj. w Afryce czy Ameryce Południowej. (...)

www.pulshr.pl | 05-01-2017 12:05:53
Jolanta Miśków - 3 sty 2017 7:01

Więcej informacji: PulsHR.pl

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »