Sprawdź, ile zarabia polski emigrant

Norwegia to chyba jedyne państwo w Europie, w którym dochody obywateli są całkowicie jawne. Dotyczy to również zatrudnionych w tym kraju Polaków. Wynagrodzenia naszych rodaków ustępują nieco zarobkom rodowitych mieszkańców krainy fiordów.

Wchodząc na stronę internetową możesz sprawdzić ile zarabia twój sąsiad, kolega z pracy, a nawet szef. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę nazwisko oraz okręg, w którym dana osoba mieszka, a na ekranie monitora ukaże się lista podatników o takich personaliach. Oprócz informacji o zeszłorocznych dochodach dowiesz się także ile dana osoba oddała fiskusowi pieniędzy.

Dochody Kowalskiego i Nowaka

Wykorzystując okazję postanowiliśmy sprawdzić ile tak naprawdę zarabiają nasi rodacy w Norwegii. Aby się o tym przekonać wpisaliśmy w wyszukiwarkę dwa z najpopularniejszych polskich nazwisk. Jak się okazało, na wygenerowanej liście płac znalazło się aż 544 Nowaków i 305 Kowalskich.

Reklama

I tak np. pan X (dane osobowe znane radakcji INTERIA.PL ) z Oslo zarobił w ubiegłym roku 200 tys. koron płacąc podatek w wysokości 64 tys. koron. Oznacza to, że jego faktyczny dochód wyniósł prawie 70 tys. zł. Wynik ten jest reprezentatywny dla znacznej większości Polaków zatrudnionych w Norwegii na stanowiskach nie wymagających specjalistycznych kwalifikacji.

Inny z naszych rodaków, pan Y z Krakeroy osiągnął dochód na poziomie 230 tys. koron. Tyle można już zarobić przy stawce 120 koron na godzinę. Jeszcze więcej, bo ponad 292 tys. koron wyciągnął 49-letni pan Z z Honefoss, który oddał fiskusowi 105 tys. koron, czyli ponad jedną trzecią swoich zarobków.

Niestety nie wszyscy Polacy mogą się pochwalić takimi dochodami. Nie brakuje osób, które w ubiegłym roku zarobiły w granicach 30-60 tys. koron. Najmniej zarabiający Kowalscy osiągnęli dochód na poziomie kilku tysięcy koron. Ale prawdopodobnie dlatego, że pracowali krótko, nie przez cały rok.

Ile można zarobić?

Przy stawce 130 koron na godzinę szacunkowy dochód pracownika (przy założeniu 40 godzinnego tygodnia pracy) wynosi około 250 tys. koron rocznie. Od tej kwoty należy odliczyć podatek w wysokości 80 tys. koron. Daje to zarobek netto na poziomie 170 tys. koron. W przeliczeniu na złote, będzie to kwota sięgająca 85 tys. zł. To trzy i pół razy więcej niż dochód osoby pracującej w Polsce za 2 tys. zł miesięcznie netto.

Sprawdź bieżące notowania walut na naszych stronach

Zobaczmy jak te różnice wypadają na tle osób najmniej zarabiających w Norwegii. Mówimy tu o pracownikach, których godzinowa stawka oscyluje w granicach 100 koron. Roczny dochód brutto takiej osoby wyniesie około 190 tys. koron. Po odliczeniu podatku zostanie jej w kieszeni prawie 135 tys. koron, czyli ponad 67 tys. złotych. To o 43 tys. zł więcej niż gdyby miała pracować w Polsce za 2 tys. zł netto miesięcznie. Dla osób zarabiających w kraju na poziomie płacy minimalnej różnica ta będzie jeszcze większa.

Jak widać, dochody Polaków pracujących w Norwegii wypadają bardzo korzystnie na tle zarobków naszych rodaków w kraju. Zobaczmy teraz jak się one mają do dochodów przeciętnego Hansena i Olsena.

Norwedzy "wyciągają" więcej

Wpisując w wyszukiwarkę norweskie nazwisko da się zauważyć znacznie większą liczbę osób z dochodem powyżej 300 tys. koron rocznie. Przykładowo, Olsen z Bodo zarobił 320 tys. koron. Po odliczeniu podatku zostało mu w kieszeni 190 tys. koron, czyli około 95 tys. zł. Niewielu Polaków poza wykwalifikowanymi specjalistami jest w stanie osiągnąć dochód na takim poziomie, co nie znaczy, że nie jest on w zasięgu ręki naszych rodaków.

Znacznie powyżej średniej zarobił za to norweski premier Jens Stoltenberg, którego roczny dochód wyniósł ponad milion koron. Na witrynie Skatt.Budstikka.no udostępniona jest lista 50 osób, które w roku 2008 zarobiły w Norwegii najwięcej. Najlepiej zarabiającym Norwegiem jest John Markus Lervik, dyrektor generalny Fast Search & Transfer ASA, który w zeszłym roku osiągnął dochód na poziomie 60 milionów koron, z czego ponad 20 milionów oddał fiskusowi. Gdyby na podstawie jego rocznych zarobków wyliczyć jego stawkę godzinową wyniosłaby ona 31 tys. koron!

Publikowanie danych o zarobkach budzi w Norwegii spore kontrowersje. Przeciwnikami udostępniania takich informacji do wiadomości publicznej są m.in. politycy Partii Postępu (FRP). Ich zdaniem przyczynia się to do wzrostu kradzieży i przestępczości zorganizowanej oraz zatruwania relacji w społeczeństwie. Dzieci z biedniejszych rodzin są wyśmiewane w szkołach, z powodu kiepskich zarobków ich rodziców.

Maciej Sibilak

Praca i nauka za granicą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »