Samorząd Tychów opracował program pomocowy dla zwalnianych m.in. z Fiata

Samorząd Tychów opracował program, mający wspomóc znalezienie nowego zatrudnienia przez zwalnianych pracowników fabryki Fiata i firm kooperujących. We wtorek samorządowcy mają oficjalnie przedstawić program ministrowi pracy z wnioskiem o jego finansowanie.

Do czasu rozmów w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej przedstawiciele tyskiego magistratu nie chcą mówić o kosztach pilotażowego programu. Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł w samorządzie, chodzi o blisko 20 mln zł, które miałyby być przeznaczone m.in. na czasowe pokrywanie kosztów zatrudnienia u nowego pracodawcy, a także na szkolenia i przekwalifikowania oraz program wsparcia na uruchomienie własnego biznesu.

Niedawno spółka Fiat Auto Poland poinformowała o zamiarze zwolnienia w pierwszym kwartale przyszłego roku 1,5 tys. osób, czyli trzeciej części załogi fabryki samochodów w Tychach. Zwolnienia zapowiedziała też część firm kooperujących z Fiatem. Ok. 450-500 zwalnianych z Fiata mają stanowić mieszkańcy Tychów i sąsiedniego powiatu bieruńsko-lędzińskiego.

Reklama

Jak powiedział w poniedziałek PAP prezydent Tychów Andrzej Dziuba, pilotażowy program mógłby objąć około 800 osób. Samorządowcy chcieliby, aby wprowadzić go w życie jak najszybciej, a nie - jak przewidują przepisy - dopiero po trzech miesiącach od wypowiedzenia umów o pracę, kiedy zwolnione osoby formalnie mogą zarejestrować się jako bezrobotne.

Najistotniejszy segment programu jest skierowany do pracodawców i przewiduje pokrycie z publicznych środków kosztów zatrudnienia pracownika przez określony czas, zarówno w zakresie jego wynagrodzenia, jak i ubezpieczenia. Samorządowcy liczą, że zachęci to pracodawców do przyjęcia do pracy osób zwolnionych z Fiata i innych firm. Dodatkową zachętą ma być refundacja kosztów wyposażenia stanowiska pracy dla takiej osoby oraz wynagrodzenie dla opiekuna, który zajmie się wprowadzeniem nowego pracownika. Warunkiem będzie utrzymanie tego stanowiska pracy przez określony czas.

Inne narzędzia pomocowe mają być adresowane bezpośrednio do zwalnianych pracowników. Każdy z nich miałby skorzystać z pomocy doradcy zawodowego oraz uzyskać możliwość bezpłatnych szkoleń i przekwalifikowania pod kątem wymagań potencjalnego nowego pracodawcy.

Przewidywane jest też wsparcie finansowe na uruchomienie własnego biznesu. Tyskie instytucje realizowały już podobne programy z unijnych środków, gdzie można było uzyskać np. 40-tysięczną dotację dla nowej firmy. O jedną taką dotację starało się zwykle po kilkunastu chętnych.

- Trzeba jednak pamiętać, że wśród uczestników tych programów dominowały osoby z wyższym wykształceniem, często stosunkowo młode, z pomysłem na życie. Teraz raczej będziemy mieli do czynienia z pracownikami w zaawansowanym wieku, z innych poziomem wykształcenia - powiedział prezydent, tłumacząc, dlaczego wspieranie własnego biznesu nie powinno być głównym elementem programu.

Tyscy samorządowcy chcieliby też, w ramach programu, utworzyć Lokalne Centrum Informacji i Analiz Rynku Pracy, gdzie we współpracy samorządu z urzędem pracy, tyską podstrefą Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz organizacjami przedsiębiorców analizowane byłyby informacje i przygotowywane rozwiązania najbardziej optymalne dla pracowników i rynku pracy.

Prezydent Dziuba zaznaczył, że głównym celem tyskiego programu ma być znalezienie nowych, trwałych miejsc pracy dla osób zwalnianych z Fiata i innych firm.

Swoją decyzję o redukcji zatrudnienia Fiat Auto Poland tłumaczy spadkiem sprzedaży samochodów na europejskich rynkach, dekoniunkturą i koniecznością reorganizacji. Rozpoczęły się negocjacje warunków zwolnień grupowych ze związkami zawodowymi. Dotychczas nie osiągnięto porozumienia. Związkowcy uważają skalę zwolnień za nieuzasadnioną. Chcą odpraw i programu dobrowolnych odejść. Kolejne rozmowy zaplanowano na wtorek.

Zwolnienia w fabryce Fiata były jednym z tematów sesji tyskiej rady miasta. Radni zaapelowali do władz koncernu Fiat w Turynie, wskazując Tychy jako dobre miejsce na ulokowanie produkcji nowego modelu samochodu. Pod apelem podpisały się także władze miasta. Prezydent Dziuba uznał apel za uzasadniony, podkreślił jednak, że zadaniem samorządu jest przede wszystkim szukanie najlepszych rozwiązań dla pracowników.

Tyscy radni wyrazili zaniepokojenie zwolnieniami w fabryce Fiata i zaapelowali, aby "przy podejmowaniu strategicznych decyzji gospodarczych oraz opracowaniu długofalowych programów rozwoju firmy" brano pod uwagę "szczególną pozycję, jaką wśród zakładów Fiata odgrywa fabryka w Tychach". Wskazano m.in. na nowoczesne wyposażenie, wykwalifikowaną załogę, wysokie standardy organizacji pracy oraz jakości, potwierdzone prestiżowymi certyfikatami. Przypomniano też rynkowy sukces fiata pandy, którego produkcja zostaje w Tychach zakończona z końcem tego roku.

- - - - -

Związkowcy do rządu: Podejmijcie dialog

Do rozmów mających na celu uzgodnienie rozwiązań na rzecz ochrony miejsc pracy wezwali w poniedziałek rząd Donalda Tuska przedstawiciele central związkowych uczestniczący w demonstracji przed Śląskim Urzędem Wojewódzkim w Katowicach.

- Nasze postulaty nie dotyczą jednej branży, ale całego systemu gospodarki Śląska. Śląsk to gospodarcze serce Polski. Jeżeli on się posypie, to bezrobocie i bieda dotkną każdego - powiedział przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. W swoim wystąpieniu apelował do pracowników tyskiego fiata, aby nie poddawali się bez walki i nie sprzedawali swoich miejsc pracy.

Głos zabrał także muzyk Paweł Kukiz. Apelował o zmianę systemu wyborczego na jednomandatowy. Jak mówił, jedyną szansą dla Polski jest jedność i solidarność.

Przemówienia przerywane były odgłosami syren, wybuchami petard i okrzykami, m.in. "Jesteśmy razem", "Nie chcemy Tuska", "Górnik Tuska się nie boi i kilofem przyp...".

Protestujący przygotowali, jak tłumaczyli, dla premiera: wiaderko z węglem i rózgą oraz garnek z "oszkrabinami" (obierkami ziemniaków).

Po godzinie delegacja związkowców skierowała się do gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, by wręczyć wojewodzie śląskiemu wezwanie do rozmów nt. ochrony miejsc pracy w regionie.

Manifestację zorganizował utworzony 23 października Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. W jego skład wchodzą: śląsko-dąbrowska Solidarność oraz regionalne struktury OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Sierpnia 80 i Związku Zawodowego Kontra. Od miesiąca MKPS prowadzi w województwie śląskim akcję referendalną w sprawie przystąpienia na przełomie stycznia i lutego do maksymalnie czterogodzinnego generalnego strajku solidarnościowego.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »